- 158
Cześć mirki,
Nie jestem pewny swoich życiowych celów w sprawie #zwiazki i chciałbym Was poprosić o chwilę refleksji nad biednym zagubionym człowiekiem, który już sam nie wie co z tym wszystkim robić i jak sobie radzić.
Jestem w związku od dłuższego czasu. Bywało świetnie. Na początku. Wspólne rozmowy, wspólne spacery, wspólne odkrywanie siebie. Wielkie plany na przyszłość dotyczące niemalże wszystkiego, jedno stara się pomagać drugiej stronie jednakże leciały tak te lata i nastąpiła smutna rzeczywistość.
Cały
Nie jestem pewny swoich życiowych celów w sprawie #zwiazki i chciałbym Was poprosić o chwilę refleksji nad biednym zagubionym człowiekiem, który już sam nie wie co z tym wszystkim robić i jak sobie radzić.
Jestem w związku od dłuższego czasu. Bywało świetnie. Na początku. Wspólne rozmowy, wspólne spacery, wspólne odkrywanie siebie. Wielkie plany na przyszłość dotyczące niemalże wszystkiego, jedno stara się pomagać drugiej stronie jednakże leciały tak te lata i nastąpiła smutna rzeczywistość.
Cały
Wyobraź sobie, że będziesz z nią żyć przez kolejne 30, 40 lat.
@n0rex: mam taką małą nadzieję w środku, że jednak nadejdą jakieś zmiany na lepsze i będzie tak fajnie jak kiedyś :(
@lady_marlene: 2 tygodnie temu minęło razem 5 lat. Stąd te rozkminy nad dalszym sensem tego w
Najgorsze jest to, że przed rodziną podczas spotkań wyglądamy wzorowo i #!$%@? jakiś dziwny szajs żeby pokazać jak bardzo jest świetnie i pewnie jakbym to zakończył to by się na mnie dziwnie w rodzinie patrzyli i wytykali palcami, że zrujnowałem dziewczynie która mnie kochała życie.
Boże, jestem w tak bardzo #!$%@? sytuacji, że gorzej chyba być nie może...
Boże, jestem w tak bardzo #!$%@? sytuacji, że gorzej chyba być nie może...
Siedzimy niby razem ale oddzielnie ;(
no to cho wyskoczymy na spacer, pogadamy
Nie chce mi sie ;(
Czemu nic nie zrobimy ciekawego? ;(
No to cho pojedźmy w góry w przyszły weekend
Narzekasz, że ona nie daje Ci się rozwijać bo nie rzuca swojej dobrej pracy i życia i nie leci tam, gdzie sama musiałaby zaczynać od zera, zdana na Twoją pomoc dopóki nie znalazłaby czegoś i bez gwarancji, że wróci tu i znajdzie równie dobrą pracę jaką ma teraz? Narzekasz na to, że nie chce i że jest egoistką w związku z tym bo Cię ogranicza, a nie widzisz tego, że to by było dla niej olbrzymie wprost poświęcenie, bo: wspominałeś, że jeżeli nie pojedziesz blokuje to Twój awans ==> jeżeli ona pojedzie,to nie jest to kwestia blokady awansu a utraty pracy. I kto tu by był w gorszej sytuacji?
@Iliaen: Tu nie chodzi o fakt tego, że ja bym ją zmusił do przeprowadzki. Chodzi mi o to, że już na samym początku było z góry "NIE I KONIEC", nie było żadnej rozmowy i przeanalizowania możliwych scenariuszy tylko z góry założyła, że ja nigdzie nie jadę. Zapewne takie związek na odległość na 2 lata byłby jeszcze bardziej chory niż jest teraz ale boli mnie sam fakt odrzucenia jakiejkolwiek rozmowy.
Powinieneś był nie zgodzić się z nią w sprawach spotykania się z byłym i zdecydowanie tego
Czemu nie postawisz na swoim? Jestem w zgoła innej sytuacji (żona, syn), jednak mojej karynie też coś zaczęło kiedyś #!$%@?ć w temacie sexu. A to jej się nie chce, a to głowa boli, a to dupa boli itp. Wiele rzeczy potrafię zrozumieć i tolerować jednak w pewnym momencie postawiłem sprawę jasno, mam swoje potrzeby i albo jakoś się dogadamy albo wykupię sobie karnet do burdelu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@tomcof15: problem u mnie jest taki, że zaraz zaczyna się gadanie na temat przedmiotowego podejścia do kobiet i traktowania ich tylko jako coś do ruchania. Już pisałem wyżej, że dla niej seks to wydziw i bunt młodych nastolatków i nastolatek. Przerabiałem wiele razy i zawsze "a co ci tak na tym seksie tylko zależy?", nic z tego, że tłumaczę, mówię, wyjaśniam. Jak grochem w ścianę. Nie i koniec, nie będziesz mnie traktował jako ruchadło.
Nie wiem czy ktoś Ci już tego wyżej nie napisał, ale z tego, co piszesz, sytuacja uczuć Twojego różowego paska do Ciebie jest jasna -- nie kocha Cię, to tylko przyzwyczajenie. Chciałaby pójść z byłym albo w ogóle z jakimś nowym Romeo, bo Ty się jej
@sambarumba: kilka godzin temu wróciłem po tygodniowej delegacji. Nie zrezygnowałem z propozycji wyjazdu do Kanady więc cała maszyna ruszyła i powoli firma szykuje mnie na dwuletni eksport.
Co do związku to #!$%@?. Przez ten tydzień spędziliśmy z sobą może kilka godzin na Skype. Różnice w czasie były główną przeszkodą.
Ona musiała na weekend wrócić do swoich rodziców więc się dzisiaj nie widzieliśmy. Wraca jutro po 17. Zobaczymy jak będzie ale pewnie
Co do związku to #!$%@?. Przez ten tydzień spędziliśmy z sobą może kilka godzin na Skype. Różnice w czasie były główną przeszkodą.
Ona musiała na weekend wrócić do swoich rodziców więc się dzisiaj nie widzieliśmy. Wraca jutro po 17. Zobaczymy jak będzie ale pewnie
Ja #!$%@?ę co ja za życie prowadzę, najłatwiej to by było jebnąć sobie w łeb i mieć to już wszystko w dupie...
@jakosdajerade: nie mam czasu już na gry
@2822: bo jestem uwiązanym na #!$%@? smyczy niewolnikiem cudzego życia i jestem taką życiową #!$%@?ą, że nie potrafię uciąć tej smyczy i #!$%@?ć. Co miesiąc, co tydzień codziennie mówię sobie, że będzie lepiej. I tak ciągle... i mija tak oto kolejny rok kiedy nie potrafię powiedzieć nie
@2822: właśnie "miłość". Nie mam problemu z niezależnością finansową ale po prostu pozwoliłem się uwiązać i tak to się ciągnie za mną. Ile razy sobie mówię, że w końcu stanę na nogi i zakończę pewny etap w swoim życiu to ciągle wraca to, że "może będzie lepiej" ale