Mam do rozwiązania problem wagi światowej.
Otoz jadę dziś do babci i jedyne co się tam robi to #!$%@? od rana do wieczora przy stole - taka panotadeuszowa sielanka.
Tymczasem ja jestem na redukcji. Jak żyć? Co robic w małym miasteczku i jak oprzeć się przeladowanemu po same brzegi stolowi? Toż tam zaczyna się jeść z samej nudy...
Otoz jadę dziś do babci i jedyne co się tam robi to #!$%@? od rana do wieczora przy stole - taka panotadeuszowa sielanka.
Tymczasem ja jestem na redukcji. Jak żyć? Co robic w małym miasteczku i jak oprzeć się przeladowanemu po same brzegi stolowi? Toż tam zaczyna się jeść z samej nudy...
Mój chyba tak że:
Do 8 wstaje
Do 9 Prysznic i latte
Do 12 praca w jakims przyjemnym miejscu
Do 17 jakiś wypad że znajomymi albo druga polowka
Do 19 jakieś plastyczne-muzyczno-humanistyczne zabawy
Do 20 trochę yt
No i na koniec jeszcze jakaś rozmowa z kims
10 - wstaję
10:30-11 - jem zajebiste śniadanko które robi mi jakaś fajna dupeczka w bieliźnie
11-22 - walę konia
22 - jem kolację która robi mi jakaś fajna dupeczka w bieliźnie
22:30 - idę spać