Powiem wam, Mireczki, że presja ma sens XD. Coraz częsciej widzę ,,powierzchnię użytkową" zamiast ,,powierzchnii sprzedażowej" w ofertach deweloperów. Chociaż robią się oni też coraz bardziej zabawni z tym swoim chaosie.
Przykład? Słynny deweloper Spravia (któremu rok temu zawaliła się ściana w budowanej inwestycji i wpadła do salonu jednego typa) -przez lata konsekwentnie podawali tylko „powierzchnię sprzedażową” zamiast użytkowej (czyli np. 53 m² z wliczonymi ściankami zamiast realnych 51 m²). Aż tu naglę
@acpiorundc: Zgadzam się 100%. Plus no - jest to trochę śmiech przez łzy, że cieszą mnie takie podstawowe rzeczy, które powinny być absolutnym minimum w cywilizowanym świecie. Ale lubię też, gdy deweloperzy muszą się w którymś miejscu nagiąć, więc jak śpiewała Sylwia Grzeszczak: cie-szmy się z ma-łych rze-czy.
@Mathas: oczywiście, że nie - nigdzie nie twierdziłem, że zmienia cenę. Ale trzeba wiedzieć, jak ogromnym betonem jest ten deweloper (anty-klient, anty-pokazywanie powierzchni użytkowej, kłamanie na czym się da), żeby doceniać takie drobne smaczki. Nic to nie zmienia globalnie, jest małym kroczkiem w stronę cywilizacji :)
Coraz częsciej widzę ,,powierzchnię użytkową" zamiast ,,powierzchnii sprzedażowej" w ofertach deweloperów. Chociaż robią się oni też coraz bardziej zabawni z tym swoim chaosie.
Przykład?
Słynny deweloper Spravia (któremu rok temu zawaliła się ściana w budowanej inwestycji i wpadła do salonu jednego typa) -przez lata konsekwentnie podawali tylko „powierzchnię sprzedażową” zamiast użytkowej (czyli np. 53 m² z wliczonymi ściankami zamiast realnych 51 m²). Aż tu naglę
źródło: image_2025-09-02_190710571
Pobierz