#weteranschroniska
Pierwotnie planowałem następny wpis dopiero w przyszłym tygodniu, bo jakoś wiele się nie zmieniło, ale muszę dać upust w--------u, ale o tym potem. xD
Tośka faktycznie w schronisku przyzwyczajona do mokrej karmy, zjadła parę chrupek, ale z trudem, po dolaniu wody i rozmoczeniu poszło dużo łatwiej, teraz wciąga mokre chrupki oraz zblendowanego kurczaka i marchew (gdy dostała tylko pokrojone i ugotowane, to oczywiście marchewkę zostawiła, więc teraz jej wyboru nie dałem xD).
W mieszkaniu raczej mało aktywna, głównie leży na kocu pod drzwiami i nas obserwuje, choć czasami się gdzieś przejdzie. Dużo aktywniejsza na spacerach, zaczęła się oswajać ze smyczą, choć nadal 90% spaceru to głównie obwąchiwanie. Kilka psów napotkanych, ale na razie brak chęci jakichkolwiek interakcji (w schronisku ponoć wsadzano do niej najbardziej zestresowane zwierzaki, bo "pokazywała, że nie jest tak źle).
Pierwotnie planowałem następny wpis dopiero w przyszłym tygodniu, bo jakoś wiele się nie zmieniło, ale muszę dać upust w--------u, ale o tym potem. xD
Tośka faktycznie w schronisku przyzwyczajona do mokrej karmy, zjadła parę chrupek, ale z trudem, po dolaniu wody i rozmoczeniu poszło dużo łatwiej, teraz wciąga mokre chrupki oraz zblendowanego kurczaka i marchew (gdy dostała tylko pokrojone i ugotowane, to oczywiście marchewkę zostawiła, więc teraz jej wyboru nie dałem xD).
W mieszkaniu raczej mało aktywna, głównie leży na kocu pod drzwiami i nas obserwuje, choć czasami się gdzieś przejdzie. Dużo aktywniejsza na spacerach, zaczęła się oswajać ze smyczą, choć nadal 90% spaceru to głównie obwąchiwanie. Kilka psów napotkanych, ale na razie brak chęci jakichkolwiek interakcji (w schronisku ponoć wsadzano do niej najbardziej zestresowane zwierzaki, bo "pokazywała, że nie jest tak źle).
Zdjęcie dla (psiej) atencji, ale tym razem wpis z prośbą o pomoc.
Pierwszy tydzień Tośka przesiedziała z nami w mieszkaniu (akurat tak się złożyło, że zawsze ktoś był, na zakupy szliśmy pojedynczo), wczoraj zostawiliśmy ją na godzinę z dyktafonem no i jednak 11 lat w schronisku się nie zatrze tak łatwo. Innymi słowy: Tośka może nie robi greckiej tragedii, ale mamy festiwal burczenio-jojczenia z okazjonalnym szczekiem (na szczęście nie jest to na tyle głośne, by sąsiedzi chwytali za widły, pytaliśmy zresztą i nic nie słyszeli, ale cholera wie, czy Tośka nie będzie z czasem chciała poćwiczyć arii operowych). Do tego dochodzi niszczenie małych przedmiotów (zaliczyła temperówkę i szczotkę, ale wolę nie sprawdzać, co jeszcze zaliczy).
Wysłałem już zapytania do koleżanek i mam podpowiedziane kilka metod, ale jako że pies to pies i nie każdy reaguje tak samo, to chciałbym prosić Mirki i Mirabelki z psami, które również miały problem z lękiem separacyjnym, o informacje, jakich metod używali i co działało w ich przypadku (zaznaczam, że rozwiązania siłowe czy agresja nie wchodzą w grę, a i też ślepo nie będę używał wszystkiego, co się w wątku pojawi).
Mam też problem z zainteresowaniem jej zabawkami, sznurek ma podetknięty pod nos, ale się nim nie interesuje (dopiero po wysmarowaniu pasztetem w wiadomy sposób, może to jest jakiś sposób?). Chodzi o to, żeby przekierować jej niszczenie na zabawki, nie na to, co znajdzie się w zasięgu jej zębów.