Słuchajcie mje: nie wytrzymalibyście z Kamilem pod jednym dachem 3 miesięcy i nawet z tym nie handlujecie. Nie wiem, skąd to przekonanie u wykopków, ale nie tylko, że akurat wy poradzilibyście sobie z tym osobnikiem. No #!$%@? śmiem wątpić ;P Jedyną osobą, której on nie #!$%@? jest Wiktor - to dlatego, że mają jakiś wspólny przelot i nadają na tej samej fali (osobiście mam pewną teorie, dlaczego tak jest, ale jest ona mocno ezoteryczna, wiec może nie będę się tu nią dzielić), w dodatku Śledczy Stadniczenko wykazuje się pomocną w tej sytuacji nadludzką cierpliwością i (nieznośną) lekkością bytu. To jest kwestia charakteru i temperamentu, nie inteligencji (choć Wiktor to meeega bystrzacha, wiadomo. wygraj to, chłopaku).
Natomiast: prawdziwie wygraną dla mnie osobą w tej edycji byłaby ta, którą Kamil by #!$%@?ł, drażnił, irytował, a ona i tak znalazłaby sposób na to, by jakimś cudem nie dać się sprowokować i zachować w tym wszystkim rozum oraz godność człowieka, obstawiam, ze wcześniej musiałaby dekadę praktykować buddyzm Zen, a i to nie dawałoby gwarancji na sukces. Krótko mówiąc: Kamil swoim charakterem rozniósł tę edycję. Właściwie całość sprowadza się do tego, żeby nie dać mu się pokonać. Trochę się to rymuje z przykładem Łukania z pierwszej edycji, tylko że tamten pomimo trudnego charakteru nie czerpał psychopatycznej przyjemności z „testowania” i wykończenia psychicznego wspóldomowników.
Ta edycja jest jak mieszkanie przez 3 miesiące z wyjątkowo upierdliwą chihuahuą. Niby nie jest groźna, a przez chwile jej kąsanie po kostkach i szczekanie jest nawet urocze, ale po jakimś czasie doprowadza cię już do szewskiej pasji.
PS
Natomiast: prawdziwie wygraną dla mnie osobą w tej edycji byłaby ta, którą Kamil by #!$%@?ł, drażnił, irytował, a ona i tak znalazłaby sposób na to, by jakimś cudem nie dać się sprowokować i zachować w tym wszystkim rozum oraz godność człowieka, obstawiam, ze wcześniej musiałaby dekadę praktykować buddyzm Zen, a i to nie dawałoby gwarancji na sukces. Krótko mówiąc: Kamil swoim charakterem rozniósł tę edycję. Właściwie całość sprowadza się do tego, żeby nie dać mu się pokonać. Trochę się to rymuje z przykładem Łukania z pierwszej edycji, tylko że tamten pomimo trudnego charakteru nie czerpał psychopatycznej przyjemności z „testowania” i wykończenia psychicznego wspóldomowników.
Ta edycja jest jak mieszkanie przez 3 miesiące z wyjątkowo upierdliwą chihuahuą. Niby nie jest groźna, a przez chwile jej kąsanie po kostkach i szczekanie jest nawet urocze, ale po jakimś czasie doprowadza cię już do szewskiej pasji.
PS
Czyli wiedziała #!$%@? co to twaróg jak ją Kaśka pytała XD
#bigbrother