#anonimowemirkowyznania W sumie mogłam pisać ze swojego konta, bo i tak wiele osób się domyśli czyje to #gorzkiezale. Jestem 30tką, samotną, z dość kiepską pracą, bez oszczędności, które pozwolą mi zmienić miejsce zamieszkania, czy ogólnie życie. Wszystko mnie przeraża, niby chcę się rozwijać, ale czego się nie dotknę robię źle, kiepsko, nie wychodzi mi jak innym, nawet jak się staram, przez co moja motywacja spada, a nadal nie wiem co chcę robić. We wszystkim jestem kiepska. Do tego jestem sama. Ani ze mnie pasztet (7/10), charakter mam dość ok, sądzę, że gdyby ktoś się trafił... No właśnie, cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Ostatnio ograniczyłam mocno spotkania towarzyskie, jestem osobą dość spokojną, lubię książki, gotowanie, siedzenie ze zwierzakami w fotelu z herbata, zwiedzanie nowych miejsc, taka szara mysza trochę. Ale w połączeniu z samotnością i tym, że jestem życiową niemotą, nie wiem jak to moje życie ma wyglądać, bo za każdym razem gdy "biorę się w garść" to się nie udaje. I czasem jak tu wchodzę, trafia się jakaś perełka, wpis kogoś kto wydaje się taki fajny, dojrzały, spokojny, dobry... I sobie myślę, że siedzą gdzieś na dwóch końcach kraju dwie samotne dusze, że może (romantyczne myślenie) ktoś właśnie tam sobie czeka na takiego przyjaciela, dziewczynę, miłość... Czeka na poranne wstawanie z uśmiechem, na wspólny obiad, na pewność, że ktoś o nim myśli ciepło, przytulenie ot tak... Ale potem sobie przypominam, że jestem nieudacznikiem i nie mam nic do zaoferowania... I nie umiem z tym nic zrobić...
W sumie mogłam pisać ze swojego konta, bo i tak wiele osób się domyśli czyje to #gorzkiezale.
Jestem 30tką, samotną, z dość kiepską pracą, bez oszczędności, które pozwolą mi zmienić miejsce zamieszkania, czy ogólnie życie. Wszystko mnie przeraża, niby chcę się rozwijać, ale czego się nie dotknę robię źle, kiepsko, nie wychodzi mi jak innym, nawet jak się staram, przez co moja motywacja spada, a nadal nie wiem co chcę robić. We wszystkim jestem kiepska.
Do tego jestem sama. Ani ze mnie pasztet (7/10), charakter mam dość ok, sądzę, że gdyby ktoś się trafił... No właśnie, cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Ostatnio ograniczyłam mocno spotkania towarzyskie, jestem osobą dość spokojną, lubię książki, gotowanie, siedzenie ze zwierzakami w fotelu z herbata, zwiedzanie nowych miejsc, taka szara mysza trochę. Ale w połączeniu z samotnością i tym, że jestem życiową niemotą, nie wiem jak to moje życie ma wyglądać, bo za każdym razem gdy "biorę się w garść" to się nie udaje.
I czasem jak tu wchodzę, trafia się jakaś perełka, wpis kogoś kto wydaje się taki fajny, dojrzały, spokojny, dobry... I sobie myślę, że siedzą gdzieś na dwóch końcach kraju dwie samotne dusze, że może (romantyczne myślenie) ktoś właśnie tam sobie czeka na takiego przyjaciela, dziewczynę, miłość... Czeka na poranne wstawanie z uśmiechem, na wspólny obiad, na pewność, że ktoś o nim myśli ciepło, przytulenie ot tak... Ale potem sobie przypominam, że jestem nieudacznikiem i nie mam nic do zaoferowania... I nie umiem z tym nic zrobić...