Dzis historia z korpo w 3 osobie. Bohaterem moj znajomy, programista15k.
Znajomy w korpo siedzi juz kilka lat. Bylo kilka podwyzek, zarabia calkiem niezle, ale przecietnie jak na stanowisko, powiedzmy 14k. Poszedl po podwyzke, jakies 20% powiedzmy do 17k (rynkowa kwota za te umiejetnosci, uzasadniona) . HR ze nie, ze jak
@Nicescroll: to nie jest bajka, tylko realne życie. Ile to ja się takich historii nasłuchałem w PL to głowa mała. Tak na szybko, mi się przypomniała historia, co kolega opowiadał z 7-8 lat temu z Krakowa odnośnie firmy, w której sam pracował. Mały startup z Krk, chłopaki pracowali w 5-6 os. dla USA. Zarabiali wtedy bodajże coś koło 3-4k netto na rękę. Wtedy takie stawki były. No i jednemu gościowi się dziecko urodziło, poszedł po podwyżkę, a tu szef twardo, że nie da rady, on i tak daje max co może etc. Gość poszedł jeszcze raz, ale się odbił. Znalazł sobie robotę w UK, podpisał papiery i czeka na wypowiedzenie. W międzyczasie chłopaki też się #!$%@?, ze 2 kolejnych się zwolniło, to szef sam do nich wrócił ze stawką +100%. Im coś nie pasowało, zaczęli drążyć temat, to się okazało, że szef miał na nich co najmniej 300% przebitki (od kwot brutto i ukrytych kosztów pracodawcy) to się reszta #!$%@?ła i wszyscy się pozwalniali bo mieli tego bezczelnego chamstwa