Miałam pojechać napompać koła i wrócić do domu, ale zdarzyła się dobra okazja na piżame party u braciszka XD Dzisiaj dosyć leniwy powrót. Na szczęście z wiatrem ;)
Mam problem. Sytuacja wygląda tak, że nie dostałam akademika i na ostatnią chwilę musiałam szukać mieszkania. Szczęście w nieszczęściu, bo udało się je wynająć z 3 innymi dziewczynami, których wcześniej nie znałam. Nie wiem czy to kwestia wychowania w męskim gronie (praktycznie brat i sami kuzyni), ale jakoś nie porywają mnie standardowe tematy
@KonniQ: Nie, bo w momencie, kiedy ja jechałem to ucinałaś sobie pogawędkę a byłem 3 albo 4 samochodem jadącym za wami i czekaliśmy aż z naprzeciwka będzie wolne
@specialized_Darek: A to wybacz, chyba troche nieświadomie, bo czasem konsultowaliśmy trasę. Ogólnie staram się zjeżdżać jak tylko coś słyszę za sobą dłużej.
Intensywny wysiłek na rowerze po 3 tygodniach zbijania bąków nie jest dobrym pomysłem, ale w towarzystwie braciszka jakoś tak milej!
Podjechałam do Torunia żeby sprawdzić się w kolejnej edycji Shimano Elite Race. Tym razem trasa 5.2 km z 14% podjazdem (albo i więcej, ale spuściłam głowę w dół i nie patrzyłam xD). Udało się wycisnąć 26km/h (czas - 11:59) ze średnim tętnem 182 (najwyższe - 196 :D). Co się zmęczyłam to moje, ale nie czuję się gorsza od dziewczyn z klubu triathlonowego, które miały tylko od 30 sekund do minuty mniej! :)
Jeszcze w 2015 udało się wykręcić mój ulubiony dystans, aczkolwiek minusowa temperatura dała się we znaki. Mam teraz uraz i brak nawet najmniejszej ochoty wychodzenia na dwór. Z tego powodu kiedy następnego dnia było na zewnątrz -14 odpuściłam stravowe wyzwanie, a wszystkim wytrwałym szczerze gratuluję ukończenia! Wczoraj skorzystałam z okazji i zabrałam się po raz drugi na tor. Stąd te magiczne ~35 km :) Ze swoim rowerem przywitam się pewnie na nowo dopiero po sesji kiedy zjadę do domu, więc dziękuję zarówno czynnym jak i biernym uczestnikom (plusy :D) rowerowego równika za super rywalizację. Dużo dobrego wam życzę na nowy rok!
Kiedy wstałam rano czułam, że nogi są nie takie jak trzeba. To nic. Zbieraliśmy się długo, bo przyszli goście na urodziny mamy i to był ten moment kiedy trzeba było jeszcze zjeść! A nie jak w moim przypadku pić tylko herbatę. Na początku pomimo wysokiego tętna czułam się dobrze. Tęskniłam bardzo za rowerem. Śmiechową akcję mieliśmy. Zaczął gonić nas pies. W kilka sekund spieliśmy poślady i suneliśmy 45 km/h :D