Pierwszy i ostatni wpis o Falloucie 4. Mam tej gry powyżej uszu.
- kilkanaście pierwszych zadań - zajeb bandytów, zajeb mutanty, zajeb bandytów, zajeb bandytów, przynieś mi jakieś gówno, które na głowie nosi szef bandytów. I zajeb go. I jego bandę też. - kilkanaście pierwszych poziomów - do dyspozycji masz 3 (DOSŁOWNIE KUWA TRZY) rodzaje broni - Pipe Pistol w różnych konfiguracjach, 10 mm Pistol w różnych konfiguracjach oraz Hunting Rifle (która wcale nie jest "rifle" tylko kolejnym pistoletem) w różnych konfiguracjach. Jest to absurdalne o tyle, że nawet przy zwłokach PRZEDWOJENNYCH ŻOŁNIERZY I W PRZEDWOJENNYCH, OPUSZCZONYCH BAZACH WOJSKOWYCH można znaleźć WYŁĄCZNIE Pipe Pistola, czyli taką wastelandową samoróbkę, pistolet zmontowany z kilku rurek - a wszystkie te wspaniałości zawdzięczamy kochanemu systemowi skalowania poziomu broni/potworów do poziomu gracza - bo chyba nikt nie myślał, że Bethesda w końcu odejdzie od tego idiotyzmu? - no, do tego dochodzą jeszcze absolutnie bezużyteczne granaty, które w teorii miały działać jak granaty z każdej innej strzelanki (czytaj - są bronią dodatkową, dostępną pod jakimś guziczkiem), ale w praktyce nie działają wcale, bo postać rzuca je w tak dziwny sposób, że wycelowanie w cokolwiek jest absolutnie niemożliwe, zwłaszcza w trybie TPP - co ciekawe w VATS też nie można ich wykorzystać.
@Asterling: Skalowanie to wielki wynalazek Bethesdy - wprowadzili je w Oblivionie, mechanizm ten z miejsca stał się najczęściej krytykowanym systemem obecnym w grze, ale Bethesda się nie zraziła i konsekwentnie wkleja go do każdej swojej gry - obecny był w F3, NV, Skyrimie, teraz siedzi w F4.
W zamyśle jest spoko, bo sprawia, że gra na każdym możliwym etapie jest swego rodzaju "wyzwaniem" (bo nie jest przegięta w jedną czy
źródło: comment_G6dRsuxPtPyI5GPr176wXXmgLMClWssc.jpg
Pobierz