Nienawidzę się chwalić, ale wydarzyło się w moim życiu coś, co chciałbym gdzieś odnotować. Otóż dziś skończyłem pisać książkę. 562 strony tekstu. 7 lat ciężkiej pracy, kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset nieprzespanych nocy, hektolitry kawy i... udało się, choć wciąż w to nie dowierzam. Bo nie uważam się za osobę, która mogłaby to osiągnąć - ot zwykły pogardzany przez wszystkich fizol z magazynu żyjący od pierwszego do pierwszego, który najogólniej mówiąc, przegrał życie
- Franzowaty
- Jerzmanlask
- ChampionsBowlingbyNiku
- TataAstronom
- KatieWee
- +5016 innych
Umówiłem się z laska, którą #!$%@?ło 17 facetów z tindera (powiedziała mi przed spotkaniem). Przyznała się, chociaż po mojej reakcji bardzo tego żałowała.
Ogólnie wygląd szara myszka/bibliotekarka, zresztą pracująca w IT, na zdjęciu z identyfikatorem jakiejś tam firmy na targach technologicznych xD W życiu byście nie powiedzieli, że taki szlauf.
No i przeczytawszy te dane zacząłem się wymiksowywać ze spotkania i dawać do zrozumienia, że nie