Jadę sobie rano autem 50-60kmph, miedzy jakimiś wiochami wychodzę z zakrętu ,a na jezdni siedzą 4 gołębie i coś tam #!$%@?ły ,aż do momentu zbliżenia z moim autem. Trzem udało się uciec, w czwartego niestety przywaliłem. Widziałem jak już się podrywał do góry, machał tymi skrzydłami jakby zobaczył orła cień,. no ale spotkał się z moim zderzakiem. Usłyszałem tylko taki cichy stuk, dla pewności jeszcze spojrzałem w lusterko, a w nim zobaczyłem