Takie #coolstory z czasów #studbaza .
Mieliśmy na uczelni wielkiego PANA MAGISTRA który się doktoryzował. Jak to zwykle bywa, niedowartościowany koleś rok od nas starszy, j---ł nas strasznie na zaliczeniach chociaż sam nie wiedział o czym dokładnie mówi. Wielkie panisko pałętające się po uczelni, dostające o------l od Profesury i wyżywające się na nas. Jak robił nam egzaminy to jak chcieliśmy porozmawiać o pytaniach już po egzaminie to nie potrafił ogarnąć o czym mówimy. Wracając do tematu - budował on od kilku lat quadrocopter - taki helikopter z czterema wirnikami. Raz mu to latało, raz nie latało, cały czas coś tam z nim kombinował. Niby działało ale tak na prawdę nie działało. A co do jego zachowania - dostał ksywkę "s-------n", którą był nazywany nie tylko przez nas ale przez wszystkie grupy każdego rocznika.
Jak co roku na naszej uczelni dziekan organizuje piknik. Piwko, kiełbaski, muzyka, karaoke, przeciąganie liny - te klimaty. Na jednym z pikników siedzimy sobie i pijemy piwko aż tu nagle widać jakieś poruszenie wśród studentów. Zebrała się spora grupka i nagle ze środka wylatuje quadrocopter. Lata w górę, dół, robi piruety i chyba k---a wszystko co tylko można sobie wymarzyć. Tańczy, śpiewa, recytuje, d--y daje, jeść gotuje. Zrywamy się z piwem i lecimy obejrzeć to cudo. Wbijamy się kulturalnie w zbiegowisko i widzimy jakiegoś młodziaka z pilotem a obok niego śliniącego się "s--------a". Jako, ze "s-------n" wyglądał młodo nie odróżniał się znacząco od pozostałych studentów. Chłopaczek wylądował swoim cudeńkiem i już widzimy jak magisterek z pianą w kącikach ust i wzwodem w majtkach podbiega do chłopaczka i zagaduje.
-"och
Mieliśmy na uczelni wielkiego PANA MAGISTRA który się doktoryzował. Jak to zwykle bywa, niedowartościowany koleś rok od nas starszy, j---ł nas strasznie na zaliczeniach chociaż sam nie wiedział o czym dokładnie mówi. Wielkie panisko pałętające się po uczelni, dostające o------l od Profesury i wyżywające się na nas. Jak robił nam egzaminy to jak chcieliśmy porozmawiać o pytaniach już po egzaminie to nie potrafił ogarnąć o czym mówimy. Wracając do tematu - budował on od kilku lat quadrocopter - taki helikopter z czterema wirnikami. Raz mu to latało, raz nie latało, cały czas coś tam z nim kombinował. Niby działało ale tak na prawdę nie działało. A co do jego zachowania - dostał ksywkę "s-------n", którą był nazywany nie tylko przez nas ale przez wszystkie grupy każdego rocznika.
Jak co roku na naszej uczelni dziekan organizuje piknik. Piwko, kiełbaski, muzyka, karaoke, przeciąganie liny - te klimaty. Na jednym z pikników siedzimy sobie i pijemy piwko aż tu nagle widać jakieś poruszenie wśród studentów. Zebrała się spora grupka i nagle ze środka wylatuje quadrocopter. Lata w górę, dół, robi piruety i chyba k---a wszystko co tylko można sobie wymarzyć. Tańczy, śpiewa, recytuje, d--y daje, jeść gotuje. Zrywamy się z piwem i lecimy obejrzeć to cudo. Wbijamy się kulturalnie w zbiegowisko i widzimy jakiegoś młodziaka z pilotem a obok niego śliniącego się "s--------a". Jako, ze "s-------n" wyglądał młodo nie odróżniał się znacząco od pozostałych studentów. Chłopaczek wylądował swoim cudeńkiem i już widzimy jak magisterek z pianą w kącikach ust i wzwodem w majtkach podbiega do chłopaczka i zagaduje.
-"och





- 3 jajka rozmiar L (musza byc L, bo inaczej wybuchnie)
- 50g tartego sera (ja mialem akurat mozarelle, ale cos wyrazniejszego w smaku moze byc. Co kto lubi)
-
źródło: comment_ZCzJysQhKD2USXUkpOzNXksFnnoPWQr1.jpg
Pobierz