W zwykłym AMA to Wykopowicze zadają pytania a autor odpowiada, w odwróconym idea jest troszkę inna - zadaję temat, Wy się wypowiadacie o Waszych pomysłach a ja zadaje dodatkowe pytania. Mam nadzieję, że taka konstrukcja się Wam spodoba a mi pomoże w moich rozterkach<br />
<br />
Kilka słów o mnie: mam 28 lat, wychowałem się w małym mieście "bez perspektyw", skończyłem beznadziejne, nic nie dające studia (marketing i zarządzanie), do tej pory imałem się różnych zajęć (operator maszyn, pracownik na stacji benzynowej, kierowca) - wszystkie za najniższe stawki 6, 7 zł za godzinę, ale wystarczało mi to na życie - mieszkałem u rodziców, więc te grosze które zarobiłem mogłem 100% przeznaczyć "na siebie" i byłem zadowolony z życia które prowadze, niestety rodzice naciskali na mnie, żebym "gdzieś się ruszył" więc pojechałem na "podbój" Krakowa, który miał być moim Eldorado - niestety okazało się, że pensje tu są niewiele wyższe niż u mnie, za to koszty życia są ogromne! Na dodatek jest tu mnóstwo studentów ktorzy "psują rynek" (pracodawca nie musi płacić za nich ZUS wiec 90% ogłoszeń na mniej płatne stanowiska to "studenta do 26 roku życia lub osobę niepełnosprawną") a na lepsze miejsca "biurowe" (co nie znaczy, że z zabójczą pensją - dają 1500-1800 na łapę) jest po kilkudziesięciu kandydatów a i o zwykłą pracę, nawet tą męczącą "w terenie" a nie za biurkiem jest trudno - załamałem się gdy złożyłem CV na kierowcę dostawczaka, za jedyne 500 zł tygodniowo na łapę (a praca od pon do sob od 5 rano więc harówa) przychodzę na rozmowę na 9:00 i pytam się kiedy moge zaczynać, a facet mi na to, że to jeszcze nie koniec rekrutacji bo ma na dzisiaj 10 osób umówione na rozmowe, co pół godziny kolejną, a drugie tyle musiał odrzucić bo nie mieli doświadczenia jako kierowcy zawodowi i że jak mnie wybierze to się odezwie. I rzeczywiście, nawet na głupiego pomocnika na budowie wchodzi rano ogłoszenie na gumtree a o 12 jest już 500 odwiedzin a po telefonie facet mówi, że już ma kogoś... I tak już siedzę bezczynnie bez perspektywy na zmianę.<br />
<br />
Przy takim układzie - zero perspektyw na lepszą pracę, zero szans na pracę za "godziwe" pieniądze (a nie "studenckie" 7 zł za godzinę czy 1500 na ręke) wydaje się, że najlepszym (jedynym?) wyjściem jest założenie własnej działalności, tylko w ten sposób mogę dorobić się "pensji" w wysokości 3 czy 4 tysięcy żeby było mnie stać w perspektywie kolejnych 20 lat choćby na zakup kawalerki. Rozmawiałem z Ojcem, zawsze powtarzał że "nie da mi kasy "za darmo" na dom czy samochód bo jemu nikt na starcie nie pomagał, do wszystkiego doszedł sam bo tylko wtedy się coś ceni jeżeli się zapracowało na to samemu, ale zawsze mówił też że "na dziwki mi nie da, na alkohol mi nie da, na samochód mi nie da ale jak znajdę dobry pomysł na biznes to nawet hipotekę na dom weźmie żeby mi dać kasę na biznes" więc jak coś moge pewnie liczyć na 100 tysięcy, może nawet 200 tysięcy pożyczki którą mogę włożyć w biznes - tylko jaki? I tu pytanie do Was - gdybyście byli w moim położeniu, co byście zrobili? Macie jakiś pomysł na biznes? Jak tak to wpisujcie, ja będe zadawał dodatkowe pytania zgodnie z ideą "Odwróconego AMA"
Komentarze (37)
najlepsze
W dobie kryzysu, który będzie narastał to ma przyszłość.
Po jakimś czasie wartość domeny wzrośnie i przy sprzedaży zyskasz. W międzyczasie z nieinwazyjnych reklam możesz się utrzymywać.
Na początku to
A jakaś pomoc z urzędu pracy? Mój znajomy dostał dofinansowanie na prawko jazdy kat. D.
Pomyśl też nad prawem jazdy C+E. Z pracą nie powinno być trudno,