Ostatnio jednym z tematów które panują w mediach, rozmowach towarzyskich i na wykopie są rosnące ceny paliw. Oczywistym jest fakt, że paliwa jak autostrady to podstawa gospodarki i ich mała dostępność (czy to z powodu ich braku lub wysokich cen) wpływa negatywnie na rozwój.
Ceny paliw jakie mamy każdy wie - na początku przyszłego roku możemy się spodziewać magicznej granicy 6zł dzięki kochanej unii.
Spójrzmy jednak jak wyglądają nasze ceny paliw na tle kilku innych państw, w dużych ośrodkach niebędącymi stolicami. Podaję ceny oleju napędowego z konkretnych stacji paliw z dnia dzisiejszego:
Polska, Wrocław, Czekoladowa 11:
5,39 pln/l (cenapaliw.pl)
Niemcy, Frankfurt, Vilbeler Landstr. 237-239:
6,40pln/l (1€=4,45zł, 1,439€/l; clever-tanken.de)
USA, Nowy Jork, 176 McGuiness Blvd, Meserole Ave:
2,86pln/l (1$=3,29zł, 3,95$/g; newyorkgasprices.com)
Rosja, Niżny Nowogród, ул. Козицкого:
2,83pln/l (1 rub = 0,103zł; 27,50rub/l; benzin-price.ru)
Sprawdźmy jak wygląda dojazd z tych miast do stolicy samochodem. Zakładamy spalanie 6l/100km ON. Pamiętajmy że powinniśmy doliczyć drugie tyle jako koszty amortyzacji samochodu, ale aby sytuacji nie zaciemniać pomińmy narazie te koszty.
Polska: Wrocław - Warszawa; 350km, 21l -
113,19 zł (1km=0,32zł)
Niemcy: Frankfurt - Berlin: 550km, 33l -
211,20 zł (1km=0,38zł)
USA: Nowy Jork - Waszyngton: 375km, 22,5l -
64,35zł + koszt przejazdu autostradami (1km=0,17zł)
Rosja: Niżny Nowogród - Moskwa: 400km, 24l -
67,92zł (1km=0,17zł)
I porównajmy te koszty do... transportu publicznego - kolejami, podajac ceny w przedziałach (najniższa możliwa klasa w pociągu odpowiednio ekspresowym i najtańszym (jeśli istnieje), bilet normalny)
Polska:
59,00 zł/127,00 zł (kl2 TLK/kl2 EIC) (1km=0,17/0,36zł)
Niemcy:
502,85 zł (=113€, kl2 ICE, bahn.de) (1km=0,91zł; dodatkowo programy obiżające koszty przejazdów do 50%)
USA:
371,77 zł/543,40 zł (=$113/$190, Coach Seat Northeast Regional/Business Class Acela Express, amtrak.com) (1km=0,99/1,45zł)
Rosja:
95,26 zł (=924,9rub, kl3 СК ФИРМ, rzd.ru) (1km=0,24zł)
Możnaby z tymi statystykami iść dalej, ale Polska wyróżnia się na tle innych krajów tym, że jedna osoba może porównywalnym kosztem (pociągiem ekspresowym) lub nawet znacznie taniej (50% taniej w przypadku TLK) dojechać do celu środkami transportu publicznego. Oczywiście ciężko porównywać TLK z ICE, ale i różnica w cenie jest odpowiednia nawet jak uwzględnimy średnie zarobki... a alternatywy dla ICE brak.
To w kwestii podróży dłuższych. Jeśli chodzi o krótsze, miejskie... bilety jednorazowe i ich równowartość w paliwie:
Polska, Wrocław:
2,40PLN, 0,44l
Niemcy, Frankfurt:
10,68PLN, 1,66l (2,40€)
USA, Nowy Jork:
6,58PLN, 2,3l ($2)
Rosja, NIżny Nowogród:
1,40PLN, 0,5l (14rub)
i znów okazuje się, że jeździmy w Polsce najtaniej, jeśli koszty jazdy autobusami przyrównamy do kosztów paliwa.
Jaki z tego wniosek? Wcale nie dziś, ani wczoraj, ani rok temu nie powinniśmy się przesiąść z auta do autobusu. Powinniśmy to zrobić dobrych kilka lat temu, bo komu jak komu, ale nam w Polsce w chwili bieżącej to się opłaca najbardziej.
Najgorzej jednak (i ta grupa ma moralne prawo narzekać na wysokie ceny paliw) mają ci, którzy z własnego samochodu muszą korzystać w codziennym życiu z powodu niemożności korzystania z komunikacji zbiorowej.
Generalnie, jesteśmy w szalenie ciekawym momencie historii, gdzie surowce mamy w cenach unijnych, a koszt pracy na poziomie bliższym rosji. Niestety, przekłada się to na sytuację w której - chociaż pracujemy ciężej niż niemiec (dłuższy tydzień pracy) - to dostęp do surowców mamy gorszy niż rosjanin. Ciężko więc o nowe przedsiębiorstwa, wzrost rodzimej produkcji przemysłowej, które mogłyby stanowić realny kapitał na przyszłe lata, gdyż ciężko w kraju o surowce (tj. jest nam trudniej zarobić na tonę stali niż niemcowi, w związku z czym nie wybudujemy "za swoje" fabryki tylko zrobi to niemiec, więc będziemy pracowali dla niego, i koło się zamyka).
Jedyną więc rzeczą którą możemy sensownie handlować są usługi, a te na chwilę bieżącą sprzedajemy je bardzo tanio (co widać na przykładzie porównania benzyna vs kolej, ale też w moim mniemaniu jest to główna przyczyna faktu, że paliwo mamy najtańsze w UE), a dzięki temu są zagraniczne inwestycje i zielona wyspa. Chcemy wzrostu płac, więc za godzinę pracy dostaniemy za 10 lat więcej, ale jednocześnie przywitamy Ukrainę czy Turcję w UE i nagle duża część owych inwestycji się tam przeniesie... bezrobocie wzrośnie, pieniądz stanie w miejscu i zacznie nam doskwierać stagnacja. Chyba że do tego czasu władza gospodarcza będzie prawdziwie znaczyła więcej niż władza polityczna ;)
Financial Times niedawno popełnił dość ciekawy artykuł o którym było już głośno
także na wykopie "Polakom zapomniano powiedzieć, że jest kryzys"... ale wydaje się jednak, że w naszym kraju kryzys mamy od dawna, przynajmniej od kilku lat, ale jest to nieco przykrywane dość agresywną polityką inwestycyjną zza granicy.
Komentarze (2)
najlepsze
Coś mi tu nie gra, ale nie widzę błędu w ciągu logicznym:
Stacja benzynowa sprzedaje litr paliwa za 5,5zł. Kupuje go za 2,5zł, płaci 3zł podatku i zostaje mu 0,5zł wynagrodzenia. Jeśli podwoimy wynagrodzenie, podatek nieznacznie wzrośnie (VAT) koszt paliwa będzie