@Palwed: dementuję! Rosjanie są kulturalni i zazwyczaj bardzo inteligentni. Chleją jak zwierzaki, a to trochę co innego :) Jeśli uważasz, że jako Polak masz mocną głowę, to proponuję namówić jakiegoś dziadka na opowieści o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej przy wódce. Jeszcze nigdy nie przebrnąłem przez poziom 4 butelki i rok 1941....
BTW. Ciekawostka apropos Turczynek. Bardzo wiele pięknych, ciemnookich i - co może zaskakujące - całkiem łatwo "podrywalne" :) Prawdą jest również, że dość szybko się #!$%@?ą. Traktując ją po "europejsku" sprawiasz, że czuje się jak księżniczka. Na koniec najzabawniejsze, nie widzą problemu ze ślubem w obrządku katolickim, choć z góry deklarują, że w głębi serca pozostaną muzułmankami :)
Turczynki to złote kobiety, w akademiku zaraz obok znajomych mieszkały dwie. Wychodząc na korytarz zauważyły owych znajomych, gryzących ulotki z lokalnej pizzerii. Tak je to złapało za serce, że chłopaki dostali pełen garnek ryżu z sosem, jeszcze narzekając że na dnie garnka był przypalony ryż.
„Trudno było dostać butelkę wódki 0,5l, były tylko 0,7 albo 1l. Ale jakby na to spojrzeć z drugiej strony, to nie jest to problem” Mogli pisac w nawiasach o jaki kraj/uczelnie chodzi, ułatwiłoby to innym wybór ;)
A ja chętnie właśnie bym pojechała. Bo ciężko uczyć mi się z książek języków i najlepiej wchodzi on gdy się nim porozumiewasz non-stop.
Ale nie chcę chłopaka na rok zostawiać... Dla mnie związki na odległość to jakaś fantastyka.
Ciekawe bo Erasmusa na architekturze bardzo chwalą, najlepiej jest w Mediolanie bo są świetnie do tego przygotowani a pracownie są uzbrojone po zęby. Wszyscy bardzo sobie chwalą te wyjazdy a prace końcowe są świetne.
@Asharah: Olej chłopaka, skąd wiesz czy za pół roku Cię nie rzuci, a doświadczeń ze stypendium zagranicznego nikt Ci nigdy nie odbierze. Mała jest szansa że będziesz miała okazję na taki wyjazd np. za 10 lat, kiedy będziesz miała już dzieci, pracę i kredyt mieszkaniowy na głowie. Chłopak jak jest do rzeczy to zrozumie, zresztą komunikacja to dzisiaj nie problem, a i odwiedzać się przecież można.
btw. popieram akcję! jak macie tylko możliwość i choć trochę pozbędziecie się lenistwa to ogarniajcie temat. ja już 3 raz studiuję zagranicą (częściowo). Uwaga, wciąga!
@WebSpider: ERASMUS jest specyficzny i kasa zależna jest od aktualnego stanu portfela dla polski. w 2009 pojechałem do Bonn i dostałem 490E na miesiąć co pokryło najtańszy akademik (190E) i trochę jedzenia. Niestety na przyjemności nie miałem za dużo. Musiałem jakieś 100E brać jeszcze od rodziców. Zdecydowanie bardziej polecam stypendia rządowe innych krajów. Obecnie jestem w Islandii i żyję sobie jak gość :)
@hikarukimura: a jak wygląda taki wyjazd od strony finansowej? każdego studenta jest stać? czy jednak trzeba mieć gotówkę na sprawy podstawowe (miejsce do spania, jedzenie)? bo na rozrywki to wiadomo ;)
Komentarze (33)
najlepsze
:)))
Natomiast odnośnie weteranów to masz rację. Kiedyś, kiedyś byłem świadkiem jak pan ex-czerwonoarmista w wieku 75-80 pił wódkę... na szklanki
http://www.flickr.com/photos/65699048@N07/6009867196/
Turczynki to złote kobiety, w akademiku zaraz obok znajomych mieszkały dwie. Wychodząc na korytarz zauważyły owych znajomych, gryzących ulotki z lokalnej pizzerii. Tak je to złapało za serce, że chłopaki dostali pełen garnek ryżu z sosem, jeszcze narzekając że na dnie garnka był przypalony ryż.
Co jest z tymi Turkami?
Ale nie chcę chłopaka na rok zostawiać... Dla mnie związki na odległość to jakaś fantastyka.
Ciekawe bo Erasmusa na architekturze bardzo chwalą, najlepiej jest w Mediolanie bo są świetnie do tego przygotowani a pracownie są uzbrojone po zęby. Wszyscy bardzo sobie chwalą te wyjazdy a prace końcowe są świetne.
Dobra doświadczeń mi nie odbierze a straty związku z fajnym facetem kto mi niby odda?
Chociaż jak przeczytałam taki wypad u mnie na uczelni trwa 3-5 miesięcy to jakoś da się przeżyć. Rok to już inna
btw. popieram akcję! jak macie tylko możliwość i choć trochę pozbędziecie się lenistwa to ogarniajcie temat. ja już 3 raz studiuję zagranicą (częściowo). Uwaga, wciąga!