Prezydent Lech Kaczyński był inwigilowany
Czy to początek polskiej afery Watergate, która wstrząśnie sceną polityczną? „Gazeta Polska” zdobyła tajne dokumenty ABW będące dowodem, że prezydent Lech Kaczyński był inwigilowany.
rekips z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 78
Czy to początek polskiej afery Watergate, która wstrząśnie sceną polityczną? „Gazeta Polska” zdobyła tajne dokumenty ABW będące dowodem, że prezydent Lech Kaczyński był inwigilowany.
rekips z
Komentarze (78)
najlepsze
Wszystko śmierdziało od samego początku, tyle ile było niejasności, tyle ile było "zbiegów okoliczności" w tym wszystkim już w pierwszych chwilach wywoływało zwątpienie w to, że był to wypadek. Takie wypadki się nie zdarzają. Za mało wiem (poza tym, nie mam na tyle odwagi), żeby rzucić oskarżenie na kogokolwiek ale sądzę, że każdy kto ma chociaż odrobinę pojęcia o polityce, o strefach wpływu, o uzależnianiu od
Bo to jeden z wielu tematów tabu dla III RP.
W zasadzie to powtórka słynnej "szafy Lesiaka", jedyna różnica jest taka, że Szajka Obrońców Kapusiów tym razem nie podsłuchiwała przedstawicieli opozycji, a urzędującego prezydenta.
W każdym normalnym kraju takie informacje spowodowałyby polityczne trzęsienie ziemi.
U nas takie trzęsienie ziemi powoduje jakaś bzdurna wypowiedź jakiegoś pionka o innych pionkach z PSL-u.
Na tym właśnie polega
Porównam jednostkę do organizacji. Lepper też kiedyś trąbił, że w Klewkach talibowie lądują... Ale co tam - wariat, niewiarygodny, oszołom... a po czasie wychodzi na to, że "coś" było na
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego po raz kolejny informuje, że nie inwigilowała śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie - napisała w specjalnym oświadczeniu rzeczniczka Agencji Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska.
Jak dodała, dokumenty, na które powołuje się dziennikarka portalu, a które mają być dowodem na inwigilowanie, "jest fragmentem katalogu Centrum Antyterrorystycznego". - W bazach Centrum znajduje się katalog najważniejszych osób w państwie, podlegających ochronie w ramach systemu
Pani Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska mówi pod imieniem i nazwiskiem. Anonimowe źródła Sakiewicza mówią... anonimowo, a najprawdopodobniej istnieją tylko w chorych umysłach redaktorów GP.
Co więcej, już mniejsza kto mowią, ale co mówią... No bo jak się przebić przez ten sensacyjno-tabloidowy ton jak z powieści Folletta, to co zostaje? Informacja, że (rzekomo) Kaczyński był zarejestrowany w jakiejś bazie ABW.
Później jakieś spekulacje, że jakby ujawnić i porównać z wypowiedziami Palikota, to
No ale jak się ma tak durnych czytelników co im wystarczy skrina pokazać, a oni już cali podnieceni: hańba, zdrada, zamach. Nic tylko korzystać.
PS. Ktoś wie jak się skończyła sprawa słynnego wywiadu Leppera dla GP? Są dowody zbrodni czy nie ma.
No to tak jak na wykopie.
Są dowody zbrodni czy nie ma.
Oczywiście, że nic nie ma, przed wyborami tylko są dowody, po wyborach się dowiemy, że to co przekazał prokuraturze to jakieś gówno warte bzdety pokroju helu, magnesów i dobijania BORowców.
Jak to możliwe, że Gazeta Polska otrzymuje dokumenty, które powinny być ściśle tajne? Ile jeszcze osób nieuprawnionych ma dostęp do ważnych i tajnych informacji?
W świetle ostatnich wydarzeń i planów, podejścia do wolności słowa w internecie... Ciekawe czy faktycznie "dziwne", że zniknął.
http://niezalezna.pl/15345-tusk-inwigilowal-prezydenta-lecha-kaczynskiego
Po drugie, nawet gdyby tak było, to specjalnie mnie to nie dziwi. Służby specjalne są od
Czyni