Czy Prezydent miasta ma reprezentować interesy mieszkańców czy deweloperów? Historia, która budzi duże zdziwienie… Czy to jest faworyzowanie deweloperów i lekceważenie mieszkańców? I czy urząd miasta rzeczywiście nie dysponuje ani jedną kserokopiarką, jak podano w decyzji (to nie błąd, to absurd z uzasadnienia formalnego dokumentu, gdy odmawia się wydania kopii)?
Rzecz dotyczy tak niesamowitego miasta, jak Gdynia, położonego nad morzem, na przepięknym terenie, gdzie mieszkańcy cenią sobie harmonię z przyrodą… Jednak po kolei…
Na terenie Gdyni w dzielnicy Leszczynki jest rejon objęty ulicami Dembińskiego, Leszczynki i Widok. Jak łatwo się przekonać patrząc na mapę googla, jest to teren bardzo specyficzny. W dużej mierze zalesiony (choć formalno-prawnie nie jest to las), dotykający granicy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, z niewielką zabudową i układem ulic, którym bliżej do terenów wiejskich niż miasta. Teren niemal górski (rzeźba pomorenowa) z dużymi spadkami. Teren, gdzie żyje mnóstwo gatunków zwierząt. Teren o unikalnych walorach przyrodniczych. Rejon, gdzie wiele osób chodzi na spacery. I teren, który, jak pokaże dalsza część tej opowieści, ma zostać według planów zalany w dużej mierze betonem. https://www.google.pl/maps/place/Leszczynki,+81-214+Gdynia/@54.5262293,18.4844916,416m/data=!3m1!1e3!4m6!3m5!1s0x46fda6bbde42b34d:0x68898aae6c37a514!8m2!3d54.5294752!4d18.4859125!16s%2Fg%2F1231rpx8?entry=ttu
Na tym terenie, ale i w sąsiednich rejonach obowiązywał przygotowany całkiem z głową stary plan zagospodarowania przestrzennego. Dotyczący dużego większego obszaru niż wspomniany wydzielony teren opisywany w tym artykule, a więc odpowiadający na wiele istotnych dla mieszkańców kwestii (bardziej kompleksowy) i dopuszczający na wspomnianym obszarze Dembińskiego/Leszczynki/Widok tylko niewielką zabudowę – tekst jednolity Obwieszczenie Rady Miasta Gdyni z dnia 26 czerwca 2013 roku Dziennik Urzędowy Województwa Pomorskiego z dnia 6 sierpnia 2013 roku poz. 3115 https://edziennik.gdansk.uw.gov.pl/WDU_G/2013/3115/akt.pdf
Na wniosek tylko JEDNEGO dewelopera miasto przystępuje do zmian tego planu, wydzielając z dużego starego planu mały fragment i prowadząc prace nad nowym planem.
Sprawdźmy więc, czy opinie „starych” mieszkańców coś znaczą? Mieszkańcy niesamowicie się mobilizują. W odniesieniu do projektu planu wpływa aż 132 wniosków, co jest ogromną liczbą uwzględniając, że liczba nieruchomości objętych planem to około 100 działek - niestety nie dysponujemy dokładną liczbą, ale liczbę działek można oszacować zapoznając się z tym dokumentem: https://legacy.um.gdynia.pl/module/Files/controller/Default/action/downloadFile/hash/1aa4090fe0d77c740d971abbd6a1d6da.pdf Wnioski można przejrzeć zapoznając się z zarządzeniem nr 1988/20/VIII/M Prezydenta Miasta Gdyni z dnia 18.02.2020 roku https://bip.um.gdynia.pl/2020,8225/z-dnia-2020-02-18,547830 (o ile się komuś uda go odnaleźć w sieci, bo chyba ten dokument gdzieś znikł?).
Pomimo wielu uwag krytycznych i sprzeciwu mieszkańców, Rada Miasta Gdyni uchwala nowy miejscowy plan zagospodarowania, który na tym terenie dopuszcza wysoką zabudowę wielkich apartamentowców, w zależności od rejonu wspomnianego obszaru, nawet do około 8 kondygnacji (dokładniej do 26 metrów wysokości czyli przyjmując mniej więcej 3 metry na kondygnację daje to właśnie około 8 kondygnacji – szczegółowe informacje Uchwała nr XIX/596/20 Rady Miasty Gdyni z dnia 15 maja 2020 roku – pełen tekst https://edziennik.gdansk.uw.gov.pl/WDU_G/2020/2822/akt.pdf – podana wysokość 26 metrów - strona 17 punkt viii „w strefie H – do 26 m i do 113 m n.p.m.; przy czym elementy, które zgodnie z § 6 ww. rozporządzenia nie są wliczane do wysokości budynku, takie jak pomieszczenia techniczne lub konstrukcje przekrycia budynku nad pomieszczeniami nie przeznaczonymi na pobyt ludzi, nie mogą przekraczać wysokości 114 m n.p.m.,”).
Dodajmy terenie, który jest trudny geologicznie, a więc postawienie tam tak wysokich budynków będzie wymagało wylania ton betonu, by umocnić ziemię i by mówiąc obrazowo wspomniane wieżowce nie zjechały w dół.
Dalej pewnie długo można by pisać o różnych perypetiach, ale chcąc zachować jako tako rozsądną długość, powiedzmy w skrócie, że Prezydent Miasta Gdyni wydaje pozwolenie na budowę. Faworyzując dalej wspomnianego dewelopera, na przykład wielokrotnie przedłużając mu terminy na złożenie dokumentów i lekceważąc pozostałe strony postępowania.
Tylko jeden przykładowy absurd. Starszej, bardzo schorowanej kobiecie odmawia wydania kopii niewielkich wybranych fragmentów dokumentacji, tłumacząc to ABSURDALNIE BRAKIEM URZĄDZENIA DO WYKONANIA KOPII!!! Uwaga!!! to nie błąd, a część pisemnego uzasadnienia decyzji „Ze względów technicznych tut. organ nie ma możliwości sporządzenia kopii projektów budowlanych. Organ bowiem nie dysponuje kserokopiarką, na której możliwe byłoby skopiowanie projektu budowlanego (…)” (fragment decyzji Prezydenta Miasta Gdyni o symbolu RAAI.6740.2.43.2020.DW-550/dz.1839/4 z dnia 02.01.2024 podpisanej w imieniu prezydenta przez Kierownika Referatu Wydziału Architektoniczno-Budowlanego). Dodajmy chodziło tylko o wybrane fragmenty, a nie całość! Poszukajcie teraz w Internecie ogłoszeń o przetargach i sprawdźcie, iloma urządzeniami do kopiowania rzeczywiście dysponuje urząd tak dużego miasta jak Gdynia! Podpowiemy ponad 200!!! Urząd wyznacza tej stronie 30 minut na zapoznanie się z dokumentami na miejscu w urzędzie podczas gdy żaden przepis nie narzuca odgórnie czasu. I podczas, gdy deweloperowi przedłużał miesiącami terminy na złożenie brakujących dokumentów niezbędnych do wydania pozwolenia na budowę!
Do wydania kopii dokumentów teoretycznie zobowiązuje urząd art. 73 kodeksu postępowania administracyjnego. Teoretycznie, bo nie wiedzieć czemu ten obowiązek jest rozumiany inaczej przez organ. Sprawdźmy, co mówi ten przepis (treść https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20230000775 ):
„ Art. 73. KPA
Udostępnianie stronie akt sprawy
(...)
§ 2.
Strona może żądać uwierzytelnienia odpisów lub kopii akt sprawy lub wydania jej z akt sprawy uwierzytelnionych odpisów, o ile jest to uzasadnione ważnym interesem strony.”
Również orzecznictwo potwierdza ten obowiązek, jak choćby uchwała Naczelnego Sądu Aministracyjnego I OPS 1/18 z dnia 2018.10.08 czy wyrok z dnia 2015.12.03 Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi sygn. akt II SA/Łd 889/15.
Jednak organ odmawia, bo… „nie dysponuje kserokopiarką”!!!
Dlaczego Prezydent, doktor prawa, tak podchodzi do przepisów prawa? I nawet jeśli to nie on formalnie podpisuje się pod decyzją, to jednak on odpowiada za pracę urzędu i to on dobiera sobie współpracowników! Czy więc nie ponosi czy ponosi odpowiedzialność za decyzje wydane w imieniu Prezydenta Miasta Gdyni (organu)? Podpisując decyzję w ramach stosownego upoważnienia działa się w imieniu i na rzecz swojego mocodawcy!
Na koniec jakie inne przykłady podobnego podejścia w podobnych sprawach znacie?
Komentarze (9)
najlepsze