Dino idzie pod prąd. Ta sieć nie patrzy na zachodnie trendy
Prawie cały handel, łącznie z dyskontami, prześciga się na wyprzedaże opatrzone znakiem Black Week. Sieć Dino idzie jednak pod prąd. Co promuje w materiałach reklamowych? Kilogram cukru od czterech różnych producentów w cenie 4,79 zł. p--o i golonkę wieprzową.
dlahandlu z- #
- #
- #
- #
- 19
- Odpowiedz
Komentarze (19)
najlepsze
@1331: napiszesz coś więcej? Chętnie się dowiem o genezie czy też całym tym procederze. Nie sądziłem, że ma to coś wspólnego z podatkami, wszak do końca roku jeszcze miesiąc
Dino stawia się głównie na terenach wiejskich, małomiasteczkowych, ewentualnie na obrzeżach miast. A tam masz zazwyczaj sklep u Jadzi, u której towar X kosztuje 7 zł, podczas gdy w Lidlu czy Biedrze 3.50. Ewentualnie w ogóle go nie masz, bo Jadzia sprowadza od lat tylko 2 marki xD
I teraz jak w tym miejscu wybuduje się Dino, które zaoferuje towar X za 4.50 wobec 7 zł u Jadzi, plus rozszerzy ofertę 3-4 razy bardziej niż Jadzia, a klient ma do wyboru jechać 10-20 KM do miasta do Lidla, tracąc czas i paliwo, to zazwyczaj wybierze Dino i kupno na miejscu. Bo prościej, szybciej, a z dojazdem cena wyjdzie niewiele niższa.
Owszem na wielkie zakupy ludzie raczej wolą podjechać do Lidla czy Kauflanda, bo dzisiaj w dobie samochodów pokonanie 20 KM to żadna bariera. Natomiast jak zabraknie Ci w domu kawy albo czekolady, to cyk masz mały supermarket czynny do 22 i nie musisz po pierdołę odpalać samochodu. Plus nie jesteś skazany na tą przysłowiową Jadzię, która zamyka o
@Lambo994: a ja rozumiem - normalny dział mięsny i serowy, kroją co i ile chcesz, a ceny mięsa to tak samo/taniej niż w biedonce spakowanie niewiadomo-co