Bohater wyklęty II Rzeczypospolitej. Dlaczego jeden z ojców niepodległości w 1939 musiał wjeżdżać do ojczyzny pod fałszywym nazwiskiem. Jak skończył się romantyczny mit powstań śląskich i faktycznie wyglądało 17 lat istnienia śląskiej autonomii przed II wojną światową: NAJNOWSZY ODCINEK PODCASTU https://open.spotify.com/episo...
![595874776151494441423878_1640600184WCwnAmItqWb6qoDxTtL6vC.jpg](https://www.wykop.pl/cdn/c0834752/595874776151494441423878_1640600184WCwnAmItqWb6qoDxTtL6vC.jpg)
Posługujący się francuskim paszportem dyplomatycznym wystawionym na nazwisko Albert Martin dziarski i elegancki 66-latek zszedł pewnym krokiem z trapu przybijającego do Gdyni z Kopenhagi statku pasażerskiego. Był 27 kwietnia 1939 roku. Witała go wzruszona żona i… adwokat, bo przybycie do Polski nawet z wspomnianym dokumentem mogło rodzić komplikacje.
Kilka tygodni wcześniej Niemcy zajęły Czechosłowację, a Martin w konsulacie w Pradze otrzymał francuski dokument. Pobyt w tym mieście był dla niego wyjątkowo niebezpieczny. Gestapo miało listę najbardziej znienawidzonych słowiańskich wrogów Rzeszy. Bandenführer czyli przywódca bandytów, jak był nazywany przez niemieckie radio ów dystyngowany dżentelmen, widniał na niej jako cel nr. 1.
Paradoksalnie, wróg Rzeszy był persona non grata także w państwie do którego przyjechał. Zwłaszcza, że francuskie nazwisko i dokument w Polsce przestawały obowiązywać. Z Gdyni przez Poznań po dwóch dniach podróży koleją dotarł do rodzinnego domu w Katowicach. Tam został aresztowany. Od razu przewieziono go do Warszawy, do więzienia na Pawiaku. Osadzony nazywał się Wojciech Korfanty.
Był to już kolejny policzek, jaki byłemu dyktatorowi powstania wymierzyło polskie państwo. Po niezliczonej liczbie spraw skarbowych i procesów, aresztowaniu i brutalnym traktowaniu w twierdzy brzeskiej w roku 1930, politycznej emigracji i odmowie wpuszczenia do kraju by mógł zobaczyć się z umierającym synem Witoldem w roku 1938.
Teraz powodem aresztowania było rzekome oszustwo z lat 20., oskarżenia nawet jeżeli miałyby podstawy to sama sprawa i tak była przedawniona. Ale nie o paragrafy tu chodziło, a o upokorzenie politycznego wroga sanacji. Przeciw takiemu traktowaniu polityka protestowali intelektualiści, francuska chadecka, opozycja, a nawet episkopat. Korfanty miał jednak zostać w celi. Za kratami odezwały się skumulowane wszystkie schorzenia człowieka zmęczonego życiem: wątroba, anemia, zapalenie woreczka żółciowego i opłucnej. Gdy wiadomo było, że to jego ostatnie tygodnie, został wypuszczony na wolność.
Wojciech Korfanty zmarł 17 sierpnia 1939 roku, trzy dni później jego pogrzeb w Katowicach zgromadził kilkadziesiąt tysięcy Górnoślązaków.
Kilkanaście dni później po głównej ulicy Katowic defilowały wojska okupanta.
W ostatnim odcinku naszego specjalnego 6-odcinkowego cyklu podcastów o Powstaniach Śląskich przybliżamy jak wyglądało 17 lat istnienia Śląskiej autonomii i dlaczego byli powstańcy tak szybko rozczarowali się II Rzeczpospolitą. Na czym polegał konflikt Korfantego z sanacyjną władzą i kto tak naprawdę witał we wrześniu 1939 roku żołnierzy Wehrmachtu wkraczających na Górny Śląsk.
Komentarze (1)
najlepsze