W latach 90' jeden z sąsiadów robił nam (dzieciakom z okolicy) kuligi, lataliśmy po osiedlu 60km/h (jak było więcej sanek to wolniej, ale na zakrętach gościu na ostatnich sankach i tak latał po płotach przekrytych zaspami), nie wiem czy nasi rodzice się stresowali ale nikt nam nie zabraniał ... hmm (szanse na kalectwo pewnie były nie małe), a teraz, hmm weź tu pozwól dziecku na takie coś, pomijam sam fakt kuligu na
Jak byłem mały to miałem podobną przygodę ale na szczęście przy znacznie mniejszej prędkości więc wszyscy przeżyli ( ͡°͜ʖ͡°). Podczas grilla rodziców z ich znajomymi na działce w jakimś Pcimiu, znajomi wpadli na pomysł aby wpakować wszystkie dzieci do bagażnika (z 8) i podczepić takie autko z kierownicą do zabawy na podwórku do haka na linie. Jak pomyśleli tak zrobili. Wszyscy wpakowaliśmy się do bagażnika (to
A tak z ciekawości bo ja sobie nie jestem w stanie tego wyobrazić. Jak wyhamować później coś takiego? Nogami nie bo sie połamie i prędzej wywali, w zaspe też nie bo przy takiej prędkości to jak w ściane walnąć. Ktoś ma jakiś sensowny pomysł (czyli nie spadochron w plecaku jak w wyścigach na 100 metrów).
@Karling: Jak na prostej drodze to po prostu zsiąść z sanek i ślizgiem wyhamować, ale to musi być dobry śnieg. W zaspę od biedy też by dało radę, tylko to musiałby być puch, a nie zbity śnieg odgarnięty przez pług.
Komentarze (161)
najlepsze
W zaspę od biedy też by dało radę, tylko to musiałby być puch, a nie zbity śnieg odgarnięty przez pług.