Premier League nie zwalnia tempa. Kolejny weekend za nami, który przyniósł wiele emocji. Zapraszamy na obszerne podsumowanie klub po klubie oraz wyróżnienia, gdzie doceniliśmy zawodników lub zespoły, które zapisały się - pozytywnie lub negatywnie - w minionej kolejce.
1. Liverpool
Może i będę nudny, ale znów muszę napisać, że Liverpool nadal ma komplet punktów. Teraz już po 8 kolejkach. Jednak nie trudno zauważyć, że kolejne zwycięstwa przychodzą w coraz większych męczarniach. Tym razem - pomimo, że The Reds stworzyli sobie masę klarownych sytuacji - 3 punkty uratował James Milner, który w 95 minucie wykorzystał rzut karny po mocno wątpliwym faulu na Sadio Mane. Przy okazji podopieczni Kloppa powiększyli przewagę nad wiceliderem do 8 "oczek".
2. Manchester City
Nie ma Kevina De Bruyne, nie ma zabawy. Belg z powodu kontuzji nie mógł zagrać w niedzielnym spotkaniu z Wolves, przegranym 0:2 na własnym obiekcie. To druga przegrana w obecnym sezonie, po tym jak The Citizens ulegli 2:3 Norwich. Tak, tamto spotkanie De Bruyne zaczął na ławce. W obu porażkach brakowało również Aymerica Laporte'a. Po tej statystyce śmiało możemy stwierdzić, że Francuz i Belg to kluczowe elementy w układance Pepa Guardioli.
3. Arsenal
Zwycięstwo nad Bournemouth pozwoliło Arsenalowi wskoczyć na 3. lokatę w tabeli Premier League, a do Manchesteru City tracą zaledwie 1 punkt. Mimo to Unai Emery ma sporo elementów do poprawy. W niedzielne popołudnie jego zespół - jak zwykle - wyszarpał zwycięstwo jedną bramką po dość bezbarwnej grze.
4. Leicester
Lisy dzielnie walczyły z Liverpoolem, ale nie udało się wyrwać choćby remisu. Nadzieja umarła dopiero w 95 minucie. Jednak z gry to Liverpool stworzył sobie znacznie więcej sytuacji i Leicester zwyczajnie nie zasłużyło na podział punktów. Brendan Rodgers może patrzyć optymistycznie w przyszłość - jego zespół wchodzi w bardzo korzystny kalendarz na 4. pozycji w tabeli.
5. Chelsea
The Blues znów pokazali, jak wielki potencjał drzemie w klubowej młodzieży. Z ofensywy Lampard wyciąga chyba maximum możliwości. Akcje Chelsea przeprowadzane są z pomysłem i dużą kreatywnością, co przekłada się na liczbę zdobytych goli. W ostatnich 6 meczach Chelsea trafiała do bramki rywala aż 17-krotnie.
6. Crystal Palace
Crystal Palace to moim zdaniem najbardziej niedoceniana drużyna w Premier League. Słyszałem opinie, że mogą mieć kłopoty z utrzymaniem, a oni jadą na West Ham, grają jak równy z równym i z odrobiną szczęścia odnoszą zwycięstwo. Może ich mecze nie są widowiskowe, ale konsekwentnie zbierają punkty. Wielki szacunek dla Hodgsona za to, co wyciąga z tego zespołu. Oprócz Zahy ciężko szukać tam gwiazd. Trener z solidnych i przeciętnych ligowców zrobił świetnie zorganizowaną drużynę.
7. Burnley
Twierdza Turf Moor - tak krótko można skwitować występy The Clarets na własnym boisku. Co prawda, przegrali 0:3 z Liverpoolem, ale mecze przeciwko zespołom spoza TOP 6 robią wrażenie. 3 spotkania - 3 wygrane i 3 czyste konta. Sean Dyche może być dumny ze swojego zespołu.
8. West Ham
Mecz przeciwko Crystal Palace nie był wcale zły w ich wykonaniu. Przy odrobinie szczęścia mogli dopisać sobie 3 punkty, ale ostatecznie - przy jego braku - nie dopisali sobie żadnego. Szczególnie warta uwagi był gol zdobyty w tym meczu po przepięknej zespołowej akcji. Piłkarze Młotów krótkimi, szybkimi podaniami przedostali się pod bramkę rywala i dzieła zniszczenia dopełnił Haller. Warto zobaczyć, polecam.
9. Tottenham
Koguty dalej zamroczone po laniu od Bayernu. W 2 meczach ekipa Mauricio Pochettino straciła 10 goli i chodzą plotki, że to początek końca ery Argentyńczyka. Wyraźnie widać, że coś się wypaliło. W meczu z Brighton piłkarze Tottenhamu dali się zdominować i zostawiali mnóstwo miejsca rywalowi w środkowej strefie boiska, a obrona istniała tylko teoretycznie.
10. Bournemouth
Przeciwko Arsenalowi to nie był zespół, do jakiego się przyzwyczailiśmy. Zamiast ofensywnej, bezkompromisowej gry widzieliśmy w poczynaniach Wisienek chaos, niedokładność i lekką bojaźliwość. Nie potrafili wykorzystać błędów rywali i ostatecznie przegrali na Emirates Stadium 0:1.
11. Wolverhampton
Wilki po fatalnym starcie sezonu pomału wychodzą na prostą. Wczorajsze zwycięstwo 2:0 na Etihad Stadium może im dać solidnego "kopa motywacyjnego" do dalszej pracy. Z drugiej strony, muszą uważać, aby nie powtórzyć casusu Norwich.
12. Manchester United
W zasadzie co kolejkę o United można pisać to samo. Niesamowite, jak bezradni są z piłką przy nodze piłkarze Solskjaera. Zero pomysłu, kreatywności i rozumienia gry. Rashford jest kompletnie bezproduktywny na szpicy, a James z meczu na mecz coraz gorszy. W przegranym 0:1 meczu z Newcastle nie da się znaleźć żadnych pozytywów. Kibice muszą czekać na powrót kontuzjowanych Pogby, Shawa, Wan-Bissaki i Martiala. Może wtedy coś zatrybi.
13. Sheffield
Szable po bezbramkowym remisie z Watfordem nadal dzielnie trzymają się w środku tabeli. Warty odnotowania jest fakt, że Chris Wilder i spółka zachowali trzecie czyste konto w tym sezonie i stracili zaledwie 7 goli. Niezły wynik jak na beniaminka. Dyscyplina taktyczna i dobra organizacja gry w defensywie przynosi wymierne korzyści.
14. Brighton
Z historycznego punktu widzenia październik to świetny miesiąc dla Mew. Na 7 takich meczy w Premier League, przegrali tylko raz. W sobotę ta statystyka się potwierdziła. Styl preferowany przez Grahama Pottera był świetnie widoczny w tym spotkaniu. Brighton - nie bójmy się tego powiedzieć - zdominował Tottenham na własnym boisku, znacznie częściej byli w posiadaniu piłki, świetnie nią operowali, zmieniali ciężar gry i przyspieszali akcje w kluczowych momentach.
15. Aston Villa
Ekipa Deana Smitha wreszcie pokazała swoją siłę. Dotychczas, w większości meczów, gra The Villans wyglądała nieźle, ale nie przekładało się to na zdobycz punktową, bowiem Lwy traciły koncentrację w końcowych minutach spotkań. W ten weekend szybko załatwili sprawę - tuż po przerwie wygrywali z Norwich już 3:0 i w efekcie wygrali pierwszy mecz na wyjeździe w tym sezonie.
16. Newcastle
Z 8 punktów, które zdobyły Sroki, 6 wywalczyli przeciwko Manchesterowi United i Tottenhamowi. Również tylko z tymi ekipami odnieśli zwycięstwa. Mocno defensywna taktyka Steve'a Bruce'a zdała egzamin. Jego zespół zachował czyste konto, a decydującą bramkę zdobył 18-letni debiutant, Matty Longstaff.
17. Southampton
Wcześniej wspominałem o najbardziej niedocenianym zespole w Premier League. Tak więc wskaże również najbardziej przeceniany - Southampton. To miał być sezon, w którym mieli namieszać w górnej połowie tabeli, a tymczasem są tuż "nad kreską". Ralph Hasenhuttl od początku kadencji zmaga się z tymi samymi problemami - brak skutecznego napastnika i szeroko pojętej kreatywności oraz fatalna postawa defensywy, która często popełnia proste błędy.
18. Everton
Marco Silva siedzi na beczce prochu. Nic dziwnego, bo jego zespół przegrał czwarty ligowy mecz z rzędu i znalazł się w strefie spadkowej. Everton wyraźnie cierpi na chorobę wyjazdową. Z 4 delegacji przywieźli 1 punkt i strzelili 1 bramkę. Dodajmy jeszcze kompletny brak pomysłu na grę na obcych stadionach i wszystko możemy skwitować jednym słowem - katastrofa.
19. Norwich
Czy to na pewno ten zespół, który wygrał 3:2 z Manchesterem City? Od czasu tego spektakularnego zwycięstwa Kanarki przegrały 3 następne mecze, a w sobotę przyjęli "piątkę" na własnym boisku od innego beniaminka - Aston Villi. Norwich zameldowało się w strefie spadkowej i Daniel Farke ma nad czym myśleć, bowiem jego zespół stracił dotychczas 21 goli, najwięcej spośród wszystkich klubów Premier League.
20. Watford
Tydzień temu pisałem, że jeśli Watford poprawi skuteczność, będzie nadzieja na lepsze jutro. Niestety, tak się nie stało. Finalizacja akcji w szeregach Szerszeni nadal mocno szwankuje. W starciu przeciwko Sheffield zmarnowali 2 "setki". Za to trzeba pochwalić defensywę. Quiqe Sanches Flores wystawił w tej formacji 5 zawodników i zdało to egzamin, bowiem Watford zachował pierwsze czyste konto w tym sezonie.
ZAWODNIK KOLEKI: WESLEY MORAES
Aston Villa pokonała Norwich 5:1, a dwie pierwsze bramki strzelił właśnie Belg, czym podwoił swój dotychczasowy dorobek strzelecki. Jeszcze w pierwszej połowie miał szansę uzyskać hat-tricka, ale nie wykorzystał jedenastki. Mimo wszystko i tak trzeba uznać jego występ za najlepszy w jego dotychczasowej karierze w angielskiej ekstraklasie, bowiem 22-latek popisał się jeszcze asystą. Na pochwałę zasługuje cała ofensywa The Villans, jednak to byłego napastnika Club Brugge doceniliśmy najbardziej.
ODKRYCIE KOLEJKI: AARON CONNOLLY
Brighton niespodziewanie rozgromiło na własnym stadionie Tottenham, a rozgrywający swój pierwszy mecz w wyjściowym składzie w Premier League 19-latek wbił im dwa gole. Connolly najpierw podwyższył prowadzenie na 2:0, a następnie po kapitalnej, indywidualnej akcji pogrążył Koguty. Ponadto oddał on najwięcej strzałów (6) i zaliczył dwa kluczowe podania. Jeżeli młodzieżowy reprezentant Irlandii dalej będzie tak strzelał z pewnością zapewni Mewom wiele punktów, a w przyszłości może i sporo pieniędzy.
PLUS KOLEJKI: ASTON VILLA
The Villans zdobywają swoje pierwsze punkty na wyjeździe. I to w jakim stylu. Ekipa Deana Smitha na Carrow Road przyjechała jak po swoje i wpakowała rywalom pięć bramek, tracąc tylko jedną. Pomimo, że w trzech wcześniejszych meczach w Londynie Aston Villa nie prezentowała się źle, to nie potrafiła wywieźć choćby punktu. Teraz dali prawdziwy koncert i już po 30 minutach prowadzili 2:0, a po 60 było 4:0. Jeżeli mielibyśmy się doszukiwać minusów to trzeba wskazać na chybiony karny przez Wesleya oraz straconą bramkę po fatalnym błędzie Tyrone’a Mingsa. Po tym meczu The Villans opuścili strefę spadkową, a ich obecna forma wskazuje na to, że prędko tam nie wrócą.
MINUS KOLEJKI: TOTTENHAM
Koguty nie wygrywają kolejnego meczu na wyjeździe w Premier League. Zaskoczenie? No raczej nie, w końcu nie wygrali go od 20 stycznia i meczu z Fulham. Ale to, że przegrywają 3:0 z Brighton to już może nieco dziwić. Spurs nie pozbierali się po wtorkowej porażce 2:7 z Bayernem w Champions League i w sobotę zaprezentowali się jeszcze gorzej. Mewy zdominowały gości, szcególnie w pierwszej połowie. Tottenham w pierwszej części spotkania oddał tylko dwa strzały i miał duży problem z wyprowadzeniem piłki. Od początku roku zespół z Północnego Londynu jest w fatalnej formie. Uważam, że finał Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie zatuszował ich fatalne wyniki na krajowym boisku oraz „wypalenie” Mauricio Pocchetino i jego zawodników.
MECZ KOLEJKI: LIVERPOOL - LEICESTER
Liverpool odniósł ósme zwycięstwo w tym sezonie, a 17 z rzędu w Premier League i do rekordu Manchesteru City brakuje im już tylko jednego. Pomimo to wygrana z Leicester nie przyszła w łatwych okolicznościach. The Reds byli stroną przeważającą, ale dopiero w 95. minucie zapewnili sobie zwycięstwo. Jednak zaczynając od początku, to Liverpool długo prowadził po bramce Sadio Mane w 40. minucie. Pomimo jednobramkowej straty Lisy nie nacierały na bramkę rywala, ale 10 minut przed upływem regulaminowego czasu gry wyrównały za sprawą Jamesa Maddisona. Gdy wydawało się, że po raz pierwszy ekipa z Anfield zgubi punkty, po wątpliwym faulu na Sadio Mane, sędzia wskazał na wapno. A James Milner nie pomylił się rzutu karnego i dał trzy punkty swojemu zespołowi.
POD LUPĄ: CRYSTAL PALACE
Po cichutku, pomalutku Orły fruną w górę tabeli. 6 miejsce, 14 punktów, 2 oczka straty do wicelidera. Całkiem nieźle, jak na zespół przez wielu - w tym mnie - typowany przed sezonem do spadku. Roy Hodgson po raz kolejny potwierdza, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Początek sezonu był dla nich trudny, ale powoli wracają do formy. Wraca też oczywiście Wilfried Zaha. W 2 ostatnich meczach Iworyjczyk wyglądał już zdecydowanie lepiej niż we wcześniejszych, a co za tym idzie, korzystał na tym cały zespół. Jeżeli piłkarze Roya Hodgsona zaczną grać na wyjazdach tak jak grali w poprzedniej kampanii oraz utrzymają obecną dyspozycję na własnym stadionie z pewnością mogą namieszać w górnej połowie tabeli.
JEDENASTKA KOLEJKI: Pope - Fredericks, Dunk, David Luiz ,Willems - Traore, Milner, Hourihane, Mane - Connolly, Wesley
#premierleague #mpolski #futbol #sport
Komentarze (1)
najlepsze