Witam (jestem klientem Mbanku od 13 lat),
Opiszę sytuację z Mbankiem i wpłatą 13 100 pln. Po odwołaniu oddano mi tylko 10 000 pln. Tak więc w jakiś cudowny sposób 3100 pln sobie zniknęło.
Miało to miejsce pod koniec września we Wrocławiu. Mieliśmy wpłacać pieniądze w transzach po 3-6 tysięcy (tak były podzielone) i w ostatniej transzy wrzucić pozostałe 1100 pln po przeliczeniu jeszcze, bo parę ostatnich stówek właśnie wymieniliśmy w Kantorze bo coś tam nam zostało z wakacji. Natomiast ujrzeliśmy nowiutki wpłatomat/bankomat w siedzibie Mbanku i napis: "Przyjmuje do 200 banknotów i 40 000 pln". Więc nie zastanawiając się długo wzięliśmy całość, zadeklarowaliśmy 13 000 pln, tak na wszelki wypadek, przecież i tak pieniądze zostaną podliczone. Po deklaracji położyłem całość pieniędzy w miejscu na banknoty, maszyna je zabrała i zaczęła liczyć... Nagle po chwili..patrzę w ekran i nie wierzę... jak gdyby nigdy nic maszyna prosi o kolejną transakcję, tak jakby poprzedniej nie było. Żadnego potwierdzenia, nic, jedynie kartę wypluło i tkwiła w otworze. Zabrałem kartę i nie wiedziałem, o co chodzi.. czy to już? Pieniędzy na koncie oczywiście brak. Na Wszelki wypadek wpłaciłem jeszcze moje ostatnie 50 pln, które sobie zostawiłem w portfelu iwtedy wszystko poszło już jak trzeba. Maszyna podliczyła pieniądze, poprosiła o potwierdzenie i wydała kwit i kartę. Żona szybko pobiegła do obsługi powiadomić ich o całym zajściu, ale oczywiście to nie ich sprawa, wpłatomat obsługuje zewnętrzna firma, mamy się kontaktować z mlinią. Dzwonię więc, zgłaszam wszystko, konsultant mnie uspokaja, mówi, że normalnie mają 30 dni, ale moja sprawa jest ważna, bo to duża kwota i w ogóle więc pewnie za max 5-7 dni będę miał pieniądze na koncie. W tym czasie obok nas cały czas wpłatomat przyjmuje pieniądze i wszystko działa jak powinno. Pomyślałem.. no trudno, no chyba taki wpłatomat ma jakieś mechanizmy zabezpieczające i odzyskam swoje pieniądze. Pojechaliśmy więc do domu. Mniej więcej co drugi dzień dzwoniłem do Banku, żeby
dowiedzieć się czy coś już wiadomo. Niestety ciągle tylko słyszałem, że nie ma jeszcze odpowiedzi, że to inny zespół się tym zajmuje i że mam czekać na meila. Oczywiście codziennie wchodziłem na konto pełny nerwów czy przelali już moje pieniądze... Po 10 dniach wchodzę na konto i widzę jakieś dziwne saldo z niczym się nie zgadza, od razu dostaję też meila od Mbanku a w nim: "Rozwiązanie reklamacji - Dzień dobry, przykro mi, ale nie mogę w pełni uznać Pana reklamacji. Decyzję podjęłam na podstawie danych urządzenia i po przeliczeniu gotówki. W maszynie odnaleźliśmy dodatkowe banknoty w łącznej wysokości 9 500 zł. Dziś przekazałam na Pana rachunek te środki." No i informacja, że mogę się odwołać. Oczywiście zrobiłem to po minucie od przeczytania tego meila. Natomiast moje, przerażenie zaczęło rosnąć. Gdzie są moje pieniądze... Znowu konsultant zaczął mnie uspakajać i mówić, że na pewno odzyskam swoje pieniądze. Niestety, po kolejnych licznych telefonach i sprawdzeniu konta, dostałem odpowiedź po 16 kolejnych dniach: "Rozwiązanie reklamacji - Dzień dobry, raz jeszcze zajęłam się Pana sprawą. Analiza wpłatomatu wykazała, że podczas transakcji zadeklarował Pan 13 000 zł. Nie odnotowaliśmy informacji o umieszczeniu w maszynie banknotów. Następnie podczas operacji wystąpił błąd. Zleciłam ponowne rozładowanie maszyny, w której 24-09-2018 wpłacił Pan środki. Otrzymałam informację, że obsługa znalazła dodatkową nadwyżkę w wysokości 500 zł. Dziś zaksięgowałam na Pana rachunku te środki. Niestety nie mamy podstaw do zwrotu większej kwoty." No to 3 100 pln w plecy... . Oczywiście ponownie się odwołałem, zacząłem wypytywać Pana na mlinii jak to jest, kto jest odpowiedzialny za błąd maszyny..? czy to na pewno jest konsument? Nic nie odpowiedział... Jak się później dowiedziałem, za taki błąd odpowiedzialny jest oczywiście Bank, i to na Banku również ciąży zebranie materiału dowodowego (Na Banku, a nie Euronecie, bo Euronet to tylko operator). Zauważcie, że takiego brak, bo wpłatomat nawet nie zarejestrował, że wpłaciłem jakąkolwiek gotówkę. Pomimo tego, że zgłosiłem reklamację na znaczną kwotę nikt nie zatrzymał wpłatomatu, a ten działał sobie nadal jak gdyby nigdy nic. Ile kolejnych błędów mogło się zdarzyć po drodze.. tego nie wiem. Natomiast wiem, że Mbank nie przestrzega prawa, bo nie informuję swojego klienta o jego prawach, próbuje też unikać ustawowej odpowiedzialności za błędy wpłatomatów. O tym jak traktuje wieloletnich klientów.. już napisałem, sami wyciągnijcie wnioski. (Dodam tylko, że nie jestem studentem który obraca 1000-2000 złotych miesięcznie, tylko znacznie więcej, więc myślałem, że Bankowi będzie zależało na utrzymaniu dobrych relacji ze mną). Sprawa pewnie niedługo trafi do sądu, postaram się dodać komentarz i porady jak sobie radzić z takim oszustwem jeśli, miejmy nadzieje, że finalnie odzyskam swoje pieniądze.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którym udało się to doczytać do końca :). Potraktujcie to jako ostrzeżenie i uważajcie z Euronetem i z Mbankiem.
Komentarze (226)
najlepsze
- od razu zawiadomienia do prokuratury i ściąganie brakujących kwot z konta klienta, bez jego wiedzy i zgody.
(chodzi mi o sytuację, gdzie kasety w bankomacie były pomylone i ktoś dostawał większy nominał oraz błędy w systemach banku, gdzie ktoś dostawał podwójnie przelew)
A oddziały Mbanku istnieją i też można tam pieniądze wpłacać.
Wpłacałem w głównej siedzibie mBanku w Łodzi.
Kwotę jaką umieściłem to 5440 zł.
Taką też zadeklarowałem podczas zgłaszania reklamacji.
Konsultant trzy razy pytał ile wpłacałem dokładnie.
Dziś w mailu uznali mi 5400 zł.
Wpłacałem we wpłatomacie 500 zł (to był taki wpłatomat że banknoty ładowało się od góry, a nie poziomo), wsadziłem kasę do środka, zamknęła się dziura, mielił mielił i napisał coś w stylu że wpłata nie może być zrealizowana bo coś poszło nie tak i żeby zabrać pieniądze, otworzyła się ta dziura, wyjmuje 400zł, a tam banknot 100zł wkręcił się
Niestety takich sytuacji gdzie zwracana jest zła kwota jest pełno i nie tylko w mBanku, internet jest pełny tego typu tematów. Dlatego też często ludzie uczulają