Zdaję sobie sprawę, że dla wielu wykopowiczów pasja biegania jest czymś trudno zrozumiałym, czy wręcz chorym. Jak można się rajcować pokonywaniem kilometrów w mrozie, deszczu, burzy czy innych nienormalnych warunkach pogodowych. Jednak trzeba przyznać, że bieganie stało się jedną z najbardziej ostatnio popularnych pasji. Dlaczego tak jest trudno jednoznacznie określić, gdyż teorii jest tak wiele, jak osób tych które biegają, jak i tych które nie biegają, a próbują wytłumaczyć ten dziwny fenomen.
Tak na marginesie, ciekawe kto skojarzy skąd taki, a nie inny tytuł I do czego nawiązuje. Jeżeli komuś się skojarzy z ponad 40-sto letnim pozdrawianiem i wzajemnym nazywaniem tych, co wtedy władzę trzymali, to napiszę, że w tym przypadku, to gruby błąd. Nie o tą formę towarzysza biega.
No, ale już przebiegam do istoty rzeczy. Od dwóch tygodni pogodynki różnej maści przesuwają nam porę przybycia wiosny, a zima w głębokim poważaniu ma całe te prognozy i tak nas ścisnęła, że kiedy wychodzimy, to oczy robią mróz wytrzeszcz,a wosk w uszach zamarza. Już samo wyjście na dwór jest pewną formą zachowania o podłożu masochistycznym. Wiadomo, kiedy musimy, to musimy I nie ma opcji. Bo praca, bo zakupy, bo jakieś obowiązki etc. Ale wyjście dla samego wyjścia, bo mamy w tym frajdę, to już… no właśnie, co to jest? Nie wiem, jak to można nazwać, ale wszyscy rozsądni proszą o pozostanie w domu, bo to będzie dobre dla nas wszystkich. Z pewnością zasada: nie musisz – nie wychodź jest bardzo rozsądna. Dzisiaj rano termometr wskazuje minus 16, a telefon dopowiada, że odczuwalna minus 17. Wyjść by pobiegać: mało rozsądne, a w zasadzie graniczy z głupotą.
Ale czy my jesteśmy rozsądni? Na swój sposób tak, ale w rozumieniu innych raczej mało. Ale czy to my jesteśmy szaleni, czy może to świat zwariował, to już jest pytanie, które wielu z nas wiele razy sobie zadaje. No więc czas na parkrun, parkrun towarzyszu mój. Tak na marginesie jestem bardzo ciekawy, ilu nas dzisiaj się zdecyduje by przybyć na Cytadelę. Sam wstałem I myślę: jechać czy nie jechać. Z jednej strony ciągnie, a z drugiej nie do końca. Na razie na współ ubrany myślę w pytaniu Szekspirowskim zanurzony: jechać czy nie jechać, oto jest pytanie. Myślę, że chyba jednak… jakąś decyzję podejmę. I to już chyba niedługo, bo za chwilę będzie już za późno. Jedno jest pewne: jest zimno, a nawet zimniej. Gdzie ta wiosna? Sorry, przedwiośnie, ale zawsze niby bliżej wiosny.No właśnie niby i gdzie…
Komentarze (1)
najlepsze