Od kiedy pamiętam, mój starszy był fanem różnego rodzaju sztuk walki. Ćwiczył kung fu, karate, dosłownie co tylko się dało, byle być bliżej daleko wschodnich kultur, zawsze też marzyła mu się podróż do chin, chciał zobaczyć prawdziwe szkoły sztuk walki, stanąć na Chinskiej macie i spróbować uczyć się u źródła. Po wielu latach zbierania kasy, udało mu się taką wycieczkę sobie zafundować (oczywiście nie dla całej rodziny, tylko kurwa dla siebie i to na miesiąc), ale starszy pojechał bo miał marzenie, no spoko niech jedzie przecież to normalne że człowiek chce spełniać swoje marzenia. Miesiąc minął szybko, stary wrócił ale nigdy już nie był taki sam, cały czas pieprzył o jakimś turnieju sztuk walki w którym brał udział i w którym ponoć ze wszystkimi wygrywał, raz na jakichs imieninach stary jak to zwykle zaczął opowiadać o wielkim turnieju, o swoich zwycięstwach i o tym że sam Bruce Lee nigdy z prawej nie uderza, na co wujek mu wygarnał że mu w te pierdoły nie wierzy.
Stary się wkurwił niemiłosiernie, zaczął wyzywać wujka do pojedynku i mówił coś zeby dawał do kuchni zeby na twardym a nie w salonie na miekkim sie napierdalali, na szczęście matka ich tam rozdzielila i nic z tego nie było ale stary miał takie odpały, myślał że jest nie do trafienia. Ogólnie raz mi mówił że w chinach zaczęło go interesować przemijanie, jak to mawiał "szybkość czasu" i tak lata leciały, stary robił się coraz bardziej pojebany, zaczął hodować jakieś węże na znak swojej szybkości, matkę już to mega wkurwiało więc nie raz mu mówiła ze go pogoni w pizdu jak sie nie ogarnie ale stary dalej był wpatrzony jedynie w swoje żmije. Miarka przebrała się na komunii Mareczka, bratanka mojej matki i syna wcześniej wspomnianego wujka, stary wymyślił że na prezent młodemu da jedną ze swoich żmii, wujek powiedział stanowcze nie i stary wybuchnął, puścił tego węża na wujka i zaczął się drzeć "widziałeś? żmije węża? żmija zabija, wsysa się w krew, zabija niebosczyka!", na szczęście Wujkowi nic ta "żmija" nie zrobiła bo stary w rzeczywistosci hodowal zaskronce ale kto o tym mogł wiedzieć oprocz niego. Końcowo nikt nie wiedział czemu stary aż tak wybuchnął, łącznie z matką która po tym incydencie postanowiła się ze starym rozstać, co z nim jest to teraz nawet nie wiem, ponoć gdzieś wyjechał ale zostawił po sobie masę różnego badziewia, w tym rzeczy przywiezione z Chin, raz jak tam u niego sprzątałem to znalazlem jakis dyplom z turnieju "kumitsu".