W Bricomarche matkom z dziećmi wstęp wzbroniony
Kobietę z dzieckiem wyproszono z marketu Bricomarche. Pytanie czy to odosobniony przypadek czy standard obowiązujący w Muszkieterach? Liczę na Wykop Efekt, bo fakt jest skandalizujący.
- #
- #
- #
- 34
Kobietę z dzieckiem wyproszono z marketu Bricomarche. Pytanie czy to odosobniony przypadek czy standard obowiązujący w Muszkieterach? Liczę na Wykop Efekt, bo fakt jest skandalizujący.
Komentarze (34)
najlepsze
Dobrze ma to rozwiązane makro - w niedziele jest dzień bez widlaków i można przychodzić z dzieckiem
w miniony piątek, 18 lipca
klientkę powitała groźnie brzmiąca kartka
zakaz wprowadzania wózków dziecięcych i zwierząt - "Weszłam więc do sklepu, mimo wiszącej kartki"
Babka widzi kartkę z zakazem, ale mimo to wchodzi, bo tak? Demoniczny opis ochroniarza, robienie sensacji z rzeczy dosyć powszechnej, czyli zakazu w sklepie z materiałami niebezpiecznymi dla małych dzieci to jakaś głupota.
Wkurzyła mnie niemiłosiernie bo nie robiła zakupów. Chciała się po prostu dzieciakiem pochwalić i fałszowała przy tym.
Pracuje w sklepie budowlanym, i średnio raz dziennie ma miejsce jadna z sytuacji:
Przechodzenie z wózkiem pod wózkiem widłowym który ma na widłach podniesione ponad 800kg
Pchanie wózka przed sobą, rozmawiając z głową odwróconą w bok - gdy z alejki wyjeżdża Paleciak bądź sztaplarka
Ładowanie do dziecięcego wózka towarów z ostrymi krawędziami.
Wiem, że zaraz niektórzy (których na wykopie jest sporo) stwierdzą, że to jest ograniczanie wolności i w ogóle jak ktoś chce wrzucić SWOJE dziecko pod autobus to nikt mu nie ma prawa tego zabronić, ale no litości...
Tym bardziej, że głupia baba widziała kartkę a i tak weszła.
Wręcz przeciwnie - nakaz obsługi wszystkich klientów byłby naruszeniem wolności. Właściciel sklepu może dowolnie zarządzać swoją własnością i ma pełne prawa narzucić pewne ograniczenia na klientów, a klient może się do nich dostosować, lecz ma też pełne prawo pójścia do konkurencji, która takich ograniczeń by nie narzucała.