Jestem Tatą, rozjechanych dzieci. Meżem rozjechanej żony.
Szlismy chodnikiem, na lody. Dzieci były radosne, rodzinka, sielankowe klimaty.
I nagle w jedną sekunde, wszystko skonczone.
Wariat wjechał na chodnik i udeżył nas z tyłu. Po odzyskaniu przytomnosci, widze całą rodzine, porozżucaną, zakrfawioną.
Myślalem ze niezyja !!!
Biegalem jak oszalaly od jednego do drugiego, do żony. Naszczescie dosc szybko wszyscy zaczeli dawac znaki zycia.
Znalezli sie jacys lekarze, zaczeli pomagac. Tlum gapiow. Na ulicy moje dziecko. Wciaż gnają samochody. Nikt nie rozlozyl nawet trojkata.
Maalego zabral helikopter. Byl nieprzytomny.
Reszta karetkami.
Żyjemy. Poturbowani, pod kroplowką, znieczuleni, ale żyjemy.
Male dziecko 3 letnie. Na zdjeciu tomografem ma obrzek i zatartą stroktore mózgu. Szpital wspanialy,personel i lekarze tez. Aparatura najnowoczesniejsza. Ale nie dają mu szans. Jest sztucznie podtrzymywany. Ma rozszerzone zrenice.
Szukam neurochirurga lub neurologa, ktory moze zna jakąś alternatywną metode. Czekam na cud. Pomocy.
Facet jechal raczej zaszybko. Bylo 40 ale mial w dupie. Gdyby tam byl radar, dalej bysmy byli szczesliwą rodziną na wakacjach.
Wykopcie, bo wiecie, radary dobrze postawione. czasem jednak mogą być dobre. W tej miejscowosci jest duzo wypadkow smiertelnych.
P.s. To nie fake. Siedze z rodzina tera w szpitalu. Dolaczam foto
Komentarze (319)
najlepsze
44
Lody też rozjechane? bo jak tak to szkoda XD