Zakupiłem jakiś czas temu zgrzewkę pasztetu prochowickiego w Makro - a co, jest się studentem - ma być tanio - 0,95 cbl za puszkę.
We wtorek wieczorem lodówka jest pusta, więc sięgam do szafki a tam ostatnia pucha została. Otwieram ją, a tam moim oczom ukazuje się taki oto widok.
HGW co to jest, wygląda jak pleśń, odechciało mi się go jeść i wylądował w koszu.
W środę na stronie Animexu wypełniam formularz zgłoszeniowy co do zastrzeżeń produktu.
Dzisiaj - czyli w piątek - dzwoni miła Pani z ichniego działu jakości - uspokajając mnie - że takie coś po otwarciu pasztetu czasem się zdarza, jest to naturalne, jeśli podczas produkcji dostaną się jakieś pęcherzyki powietrza do puszki, to po utlenieniu tak pasztet wygląda i jest to całkowicie bezpieczne.
Na moją informację zwrotną, że wygląda to jak wygląda i niestety wylądował w koszu usłyszałem, że jest jej przykro.
Szkoda tylko, że na opakowaniu nie dali żadnej info o tym.
Skwitowałem to tym, że jak kupuje się kabanosy za worki cebulionów to mamy tam napisane, że biały osad jest naturalny czy coś w ten deseń, aby Janusze nie wyrzucali ich do kosza i jedli ze smakiem.
Pani podziękowała mi za piękną sugestie i sayonara.
Dlatego jak otworzycie pasztet produkcji Animexu i będzie coś tam zielonego to się nie bójcie i nie wyrzucajcie - ja głupi tak zrobiłem i bez kolacji zostałem ;)
Smacznego
Komentarze (1)
najlepsze