Ech... pisalem tu juz kiedys. Zaliczylem w sumie kilkadziesiat koncertow. Od Perfectu po pollparty ze Snoop Doggiem. Stones, Celine Dion (tak, wiem. :> ), Micheal Jackson itd... Ale koncert , ktory mnie rozwalil na lopatki to koncert BB Kinga.
Na koncert sie czailem dlugo, ale akurat robilem nadgodziny jako sprzatacz kasyna, w ktorym wystepowal. Zdecydowalem sie jednak zakrasc. Ochrona mnie wpuscila, bo pracownik kasyna. Siadam cichaczem z boku i czekam. Nie bylo
Ja #!$%@?. Poziom wykopu jest coraz gorszy. #!$%@? aż strach umierać, bo zaraz zleci sie gimbaza czy inne #!$%@? trole. Ludzie ogarnijcie sie do #!$%@?. Albo w ogóle #!$%@? nie piszcie, nie znacie ? To #!$%@? i nie pisać. Zmarła legenda bluesa i trzeba troche szacunku. Ale nie. Jakieś #!$%@? wypoki musza pisać jakieś gowna. #!$%@? z takim wykopem. #oswiadczenie
BB King grał niesamowicie na gitarze. Miał prostą technikę, grał parę dźwięków, ale niosły one ze sobą niesamowite emocje. Bardzo przyczyniało się do tego charakterystyczne vibrato, które jest nie do podrobienia. Cały czas mam na pendrive jego największe hity (polecam Live at the Regal z 1965 r.) i od czasu do czasu słucham sobie w samochodzie.
Komentarze (144)
najlepsze
Na koncert sie czailem dlugo, ale akurat robilem nadgodziny jako sprzatacz kasyna, w ktorym wystepowal. Zdecydowalem sie jednak zakrasc. Ochrona mnie wpuscila, bo pracownik kasyna. Siadam cichaczem z boku i czekam.
Nie bylo
Everyday I have the blues!