Gromada nieudaczników trzyma za nogi orła...
i nie pozwala mu wzlecieć. Niektórzy z Was kojarzą, że zajmuję się herbami i flagami. Miałem serwis internetowy, planowałem też wydanie książki. Niestety, póki co nic z tego nie będzie. Trzymają mnie za nogi i nie pozwalają wzlecieć urzędnicy z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.Zapamiętajcie przy okazji, że zdaniem MAiC wszelki wolontariat, darmowe dzielenie się wiedzą czy inne użyteczne społecznie rzeczy stanowią "cel prywatny" i nie ma w nich "istotnego interesu społecznego".
A więc tak. Zachęcony Waszą pozytywną reakcją na moje dzieło (wówczas jeszcze niekompletne i jedynie w wersji serwisu online)
//www.wykop.pl/link/1737622/moje-dzielo-zycia/ usystematyzowałem i przygotowałem redakcyjnie, merytorycznie i technicznie część z tego materiału do wydania drukiem. Po odrzuceniu wydawców proponujących bym to ja zapłacił za druk, pytających, czy może być czarno-białe bo to taniej i innych niepoważnych, zostało mi jedno wydawnictwo. Które z kolei zażyczyło sobie, bym przedstawił recenzję autorytetu w tej dziedzinie, najlepiej któregoś z członków Komisji Heraldycznej. By zdobyć taką recenzję, udałem się na Konferencję Heraldyczną do Cieszyna
https://www.facebook.com/IIEuropeanCongressCieszyn?fref=ts . Tamże usłyszałem, że w zasadzie to OK, ale... Ale mówiąc w dużym skrócie brakuje mi wielu materiałów, będących w posiadaniu Komisji Heraldycznej. Które to materiały może mi udostępnić tylko i wyłącznie Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. W zasadzie to nawet powinno, ba - ma taki obowiązek, gdyż jest to informacja publiczna. Skoro mi brakuje, to recenzja zawierała informację o tychże brakach ("brak numerów uchwał Komisji", "wzór herbu nieznacznie niezgodny z zatwierdzonym przez Komisję", "brak wzmianki o odrzuconym projekcie" itp).
Skoro tak, to wystąpiłem w połowie września do MAiC o udostępnienie informacji publicznej w postaci wszystkich uchwał Komisji Heraldycznej od momentu jej powstania do chwili złożenia wniosku oraz z tego samego okresu wszystkich protokołów z posiedzeń KH i wszystkich wniosków o zaopiniowanie symboli, jakie do KH wpłynęły.
MAiC był uprzejmy złamać wielokrotnie prawo nie wydając w ustawowym terminie decyzji odmownej i nie udostępniając informacji w sposób przewidziany we wniosku. Zamiast tego uprzejmie acz niezobowiązująco korespondował sobie ze mną, dowodząc, że "wniosek w istocie nie jest wnioskiem o informację publiczną" lecz "wnioskiem o udostępnienie całości materiałów Komisji Heraldycznej", w związku z czym nie będą go rozpatrywać bo była ich zdaniem podobna sprawa z wnioskiem o całość akt sądowych jakiejś tam sprawy, przy której to sprawie NSA orzekł był że nie jest to infoprmacja publiczna.
Ponieważ jeden z argumentów w owym uzasadnieniu wyroku brzmiał iż nie podlega udostępnieniu jako "zbiór dokumentów wytworzonych przez różnego organy, którymi co prawda dysponuje organ do którego wpłynął wniosek, ale organ ten nie wytworzył wnioskowanej informacji" zrezygnowałem z wytworzonych przez inne podmioty dokumentów i w nowym wniosku zażyczyłem sobie udostępnienia wszystkich uchwał KH i wszystkich protokołów z posiedzeń Komisji.
Tu już Ministerstwo miało trudniej, bo nie bardzo było jak dowodzić, że nie jest to informacja publiczna. Natomiast istnieje jeszcze coś takiego, jak "informacja przetworzona". Wówczas jest o tyle trudniej, że należy wykazać "szczególny interes społeczny", by taką informację uzyskać. Moim zdaniem jest to taki wytrychg do odrzucania wniosków, gdyż cokolwiek się w takim uzasadnieniu napisze, organ i tak może uznać za "pozbawione szczególnego interesu społecznego". Wprowadzono uznaniowość w miejsce zasady o randze konstytucyjnego prawa do informacji i również konstytucyjnego sprawowania władzy bezpośredniuo przez Naród.
Ministerstwo zatem "poszło w przetworzoną", czyli na podstawie jakiegoś z dupy wyroku w sprawie w ogóle nie podobnej do mojej zażyczyło sobie, bym wykazywał istotny interes społeczny. A i to nie od razu. Najpierw zdążyło podeptać ustawowe terminy wydania decyzji a także wykorzystać do zyskania na cz\asie wszystko co tylko mogło. W tym także wykorzystując fakt, że w międzyczasie przeniosłem się do Wielkiej Brytanii. Zażyczyli sobie w związku z tym "ustanowienia pełnomocnika do doręczeń w kraju", wygrywając kolejne dwa tygodnie. Dłużej już im się nie udało, bo w tej samej kopercie wysłałem skargę na bezczynność MAiC. W odpowiedzi dostaem decyzję. Decyzję odmowną. Odesłano mnie na drzewo.
Z decyzją MAiC można zapoznać się tutaj:
//herweks.esy.es/Plik:Maic1.jpg //herweks.esy.es/Plik:Maic2.jpg //herweks.esy.es/Plik:Maic3.jpg //herweks.esy.es/Plik:Maic4.jpg
Moją odpowied wklejam poniżej (uwaga długi tekst):
Coventry, 21.03.2015
Maciej Wójcik
[adres]
Sz. P. Andrzej Halicki
Minister Administracji i Cyfryzacji
ul. Królewska 27
00-060 Warszawa
.
Wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy o dostęp do informacji publicznej
DAP-WZPK.0133.1.2015/GL
Niniejszym wnoszę o ponowne rozpatrzenie mojego wniosku z 17 października 2014 o udostępnienie informacji publicznej w następującym zakresie:
- wersji elektronicznych wszystkich uchwał Komisji Heraldycznej od początku jej istnienia do dnia 17 października 2014
- wersji elektronicznej protokołów wszystkich posiedzeń Komisji Heraldycznej od początku jej istnienia do dnia 17 października 2014
Uważam, że argumentacja Ministerstwa podana w decyzji z 04.03.2015 jest sprzeczna ze stanem zarówno prawnym jak i faktycznym oraz że doszło do rażącego naruszenia prawa przez Ministerstwo.
UZASADNIENIE
W pierwszym rzędzie wykazać należy, że sam tryb rozpatrzenia wniosku jest sprzeczny z prawem. Prawo bowiem nakazuje rozpatrzenie wniosku do 14 dni od jego złożenia, w szczególnych przypadkach natomiast do 2 miesięcy, przy czym istnieje obowiązek powiadomienia wnioskodawcy w terminie 14 dni o wydłużeniu terminu odpowiedzi. Rozpatrzenie wniosku powinno zostać zakończone jego uwzględnieniem, to jest udzieleniem żądanej informacji, lub wydaniem decyzji administracyjnej o odmowie udzielenia informacji. W niniejszej sprawie decyzja została wydana po niemal pięciu miesiącach i dopiero po złożeniu przez mnie skargi na bezczynność MAiC.
Ministerstwo w uzasadnieniu wskazuje, iż „zbiór dokumentów to ok. 13 mb akt. MAiC nie posiada wnioskowanych dokumentów w formie elektronicznej.” Uprzejmie proszę zatem o wskazanie, z jakiego przepisu prawa, w randze co najmniej ustawy (gdyż tylko takie, zgodnie z Konstytucją, mogą przewidywać ograniczenia w dostępie do informacji publicznej) wynika zwolnienie organu z obowiązku udzielania informacji publicznej, o ile informacja jest przechowywana w sposób nielogiczny lub utrudniający jej skatalogowanie. Mówiąc kolokwialnie, proszę wskazać przepis mówiący iż „posiadanie bałaganu w dokumentach zwalnia z obowiązku udzielania informacji publicznej”.
Dalsze dywagacje oparte są na błędnym założeniu, jakobym żądał chronologicznego ułożenia informacji, co jest oczywistą nieprawdą, gdyż niczego takiego w moim wniosku nie ma. Jest mi najzupełniej obojętne, w jaki sposób będą ułożone informacje, byleby były kompletne. Jeśli problemem jest zakres czasowy, to uprzejmie informuję, że nie przeszkadza mi informacja nadmiarowa. Wręcz przeciwnie, oszczędziło by mi to składania kolejnego wniosku, o dokumenty z okresu od 18.11.2014 do dnia złożenia kolejnego wniosku.
Kolejnym problemem, podnoszonym przez Ministerstwo, jest znaczny rozmiar zbioru informacji których udostępnienia się domagam. Jednakże, jak już wielokrotnie podnosiłem, jest to wina uporczywego, trwającego już 14 lat ignorowania przez MAiC obowiązku udostępniania informacji publicznej w BIP. Mówiąc wprost, lenistwo dotychczasowe nie może usprawiedliwiać lenistwa obecnego, ani tym bardziej przyszłego.
Nad argumentem iż realizowanie mojego wniosku „uniemożliwiłoby sekretariatowi Komisji Heraldycznej normalne funkcjonowanie i wypełnianie zadań nałożonych na Komisję, a co za tym idzie na Ministra Administracji i Cyfryzacji przez przepisy prawa” zatrzymam się na dłużej. O jakie „zadania nałożone na Komisję” a zatem pośrednio Ministra chodzi? Można się domyślić, że przyjmowanie i opiniowanie projektów symboli jednostek samorządu terytorialnego, zgodnie ze statutowymi zadaniami Komisji. Rzeczywiście, jest tu delegacja ustawowa. Mam zatem rozumieć, że zdaniem MAiC udzielanie informacji publicznej obywatelom nie należy do zadań, do których wykonywania obliguje Ministra i Komisję prawo? Przy czym obowiązek ten ma rangę wyższą, bo konstytucyjną (art. 4 i 61 Konstytucji RP), a nie jedynie ustawową. Ministerstwo próbuje zatem wykazać, że ustawa jest ważniejsza od Konstytucji, co świadczy o ignorancji prawnej osób związanych z wydaniem decyzji odmownej. W Rzeczypospolitej Polskiej zaś suwerenem jest Naród (art.4 tejże), a nie jednostka samorządu terytorialnego i w hierarchii ważności to obywatel stoi wyżej. Inaczej mówiąc: jeśli realizacja zadań ustawowych przeszkadza w wypełnianiu zadań do których obliguje Konstytucja, należy zaniechać czasowo działań do których obliguje ustawa. W przypadku skrajnym, w tym zapewne wystarczyłaby lepsza organizacja pracy.
Przywołany w uzasadnieniu decyzji wyrok NSA z 9 sierpnia 2011 (I OSK 977/11) jest nieadekwatny do sytuacji. Chociażby dlatego, że w mojej sprawie nie wiąże się „z koniecznością dokonania szczegółowej analizy całości wyselekcjonowanej dokumentacji pod kątem zakazów odnoszących się do udzielania informacji, przewidzianych w art. 5 ust. 1 i 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej, oraz usunięcia danych chronionych prawem.” - dokumenty te nie zawierają informacji chronionych. Co więcej, z tego samego uzasadnienia: „W stanie faktycznym niniejszej sprawy udzielenie żądanej przez Z. N. informacji publicznej z całą pewnością nie jest determinowane przez kryterium czysto technicznych możliwości przekształcenia jej formy, np. przy użyciu kserokopiarki. „ - no a właśnie w mojej dokładnie tak jest! Wystarczy przeskanować. Argumentację taką jak w decyzji MAiC należy zatem odrzucić.
Nie można zgodzić się z tezą, że mój wniosek dotyczy informacji przetworzonej, co wykazałem powyżej.
Nie sposób też zgodzić się z kolejnymi tezami przedstawionymi w decyzji. Przede wszystkim należałoby odwołać się do intencji ustawodawcy. Czy, zdaniem Ministerstwa, intencją autorów udoip było istnienie organów, których działalność byłaby de facto tajna, a coś takiego ma miejsce w przypadku Komisji Heraldycznej? Czy dopuszczalna prawem jest sytuacja nieuczciwej konkurencji wynikającej z posiadania przez członków Komisji Heradycznej dostępu do materiałów urzędowych, niedostępnych dla innych podatników? Domagam się tu odpowiedzi i podania podstawy prawnej takiego stanu. Z jakiej ustawy wynika uprzywilejowanie członków KH? Jeśli nie ma takiej podstawy, wnoszę o usunięcie stanu sprzecznego z prawem. Dalej, czy intencją ustawodawcy było ukrywanie przed społeczeństwem i przed badaczami – zarówno zawodowymi, jak i amatorami – bezcennego z naukowego punktu widzenia zbioru informacji? Oczywiście nie.
Zdanie mówiące o „celu prywatnym” pozyskania informacji jest rażącym nadużyciem ze strony ministerstwa a na dodatek jest nieprawdziwe i godzi w moje dobra osobiste.
Przede wszystkim ustawa o dostępie do informacji publicznej wprost zakazuje organom administracji publicznej pytania o cel pozyskania informacji. Skoro tak, to tego typu argumentów podnosić po prostu nie wolno. Tym bardziej, że są nieprawdziwe. Od kiedy to dzielenie się wiedzą stanowi „cel prywatny”? Gdyby tak było, organy administracji publicznej nie miałyby nawet możliwości korzystania ze stworzonych przez mnie treści, co robią bardzo często i niestety nie zawsze zgodnie z prawem. Moje prawa autorskie byli już uprzejmi naruszać posłowie i senatorowie RP, jednostki samorządu terytorialnego (m.in. powiat starachowicki, miasto Myszków) a nawet Kancelaria Prezydenta RP. Być może, gdybym dobrze poszukał, znalazłbym też naruszenie moich praw przez MAiC. Od kiedy cel upubliczniania wiedzy, w dodatku za darmo, jest czymś – jak wynika z kontekstu wypowiedzi – nagannym? Zapewne w przeciwieństwie do jakże słusznej faktycznie prywatnej i zarobkowej działalności niektórych członków KH. Na dodatek wnosiłem o publikację w BIP, a o przesłanie pocztą e-mail jedynie opcjonalnie i dodatkowo. Materiały byłyby zatem dostępne dla wszystkich.
Cała ta sytuacja utwierdza mnie w przekonaniu, że decyzja o emigracji z kraju, w którym nic się nie da a aktywność obywatelska stanowi dla władz problem, była słuszna. Losy mojego wniosku doskonale to ilustrują. „Proszę nie robić czegoś społecznie pożądanego, bo i my musielibyśmy coś zrobić” - kwintesencja postawy częstej u organów administracji publicznej. Nie tylko, choć niestety też, MAiC.
Jest mi doskonale wiadome, że MAiC nie ma delegacji ustawowej do prowadzenia rejestru urzędowo zatwierdzonych symboli. Właśnie dlatego ja chciałem to zrobić. Przykłady innych krajów ilustrują jedynie, że wszędzie, ale to wszędzie da się coś takiego stworzyć. Wszędzie, tylko nie w Polsce, gdzie MAiC pilnuje, by nie było to możliwe. W normalnym kraju dostałbym wsparcie, tu dostaję odmowę otrzymania nawet tego, co Konstytucja wprost nakazuje mi dać.
Nie sposób pominąć milczeniem ogromu złej woli z jakim spotkałem się ze strony Ministerstwa. Spróbuję jednak. Napiszę zatem jedynie, że gdyby energię, jaką ministerialni urzędnicy kierują na obmyślanie kruczków i sposobów odmowy udostępnienia informacji publicznej skierować na realizację wniosku, prace byłyby już daleko zaawansowane a Ministerstwo miałoby pół roku zamiast ustawowych dwóch miesięcy. Widząc bowiem w BIP postęp prac nie miałbym powodu do nacisków, sprawy wszak szły by po mojej myśli. Tymczasem prze pół roku Ministerstwo potrafiło wyprodukować setki argumentów uzasadniających nie robienie niczego. Nie potrafiło natomiast nawet uaktualnić składu Komisji Heraldycznej, mimo że zwracałem uwagę iż jest nieaktualny. Nie wspominając o tym, że przez pół roku nie opublikowało nawet jednego dokumentu związanego z pracą KH.
Cóż, pozostaje mi samemu zastępować nieudolne państwo. Na przykład w edukowaniu mojego syna, którego już nauczyłem „jaki znak twój? Orzeł Biały”. Mimo, że zdaniem MAiC jest to „pozbawione interesu społecznego”.
Komentarze (4)
najlepsze
Jeśli nie wiesz z jakiej daty pierwszy herb to też osobny wniosek można napisać.Papier sporo przyjmie. Chcą więcej papieru - proszę bardzo. Niech się nim nażrą aż pękną,co cię to obchodzi ?
Bo skoro nie będzie to całość za jednym razem tylko będą to części...