Akt desperacji?
Czy naiwność, że rozpoznawalność, zyskana dzięki telewizji
przełoży się na zyski z interesu robionego poza nią.
Nie przełoży się, bo to zupełnie inna działka od tej, którą Kuźniar
zajmuje się obecnie. Cięte felietony zaangażowane w anwatnurki
polsko-polskie - owszem, ludzie chętnie by to czytali, tak jak co poniedziałek czytają
- moim zdaniem wyjątkowo nudne - wstępniaki Lisa w Newsweeku.
Wystarczy wsiąść w poniedziałek po południu
do metra i popatrzeć co czytają ludzie wracający z mordoru.
Ale nawet obecny od 20 lat w prime time'ie Lis,
kwiczy z tym swoim naTemat. Dane, które publikuje jego giermek
Machała wprawdzie pokazują wzrost czytelnictwa,
ale odejścia kolejnych blogerów i coraz rzadsze reklamy świadczą
o czymś zupełnie odwrotnym.
Powody?
Podstawowe: kim innym jest widz poranka,
nawet w stacji informacyjnej, a kim innym czytelnik portalu specjalistycznego.
To musiałby być treści nie dostępne gdzie indziej, do których ludzie oczytani
- przynajmniej na podstawowym poziomie- nie mieli by wcześniej dostępu.
Fotki z wyjzdu Kużniara spełniają ten warunek? Mają szanse zwabiać
- przynajmniej - tydzień w tydzień czytelników, wygłodniałych wiedzy,
gdzie prezenter ostatnio był? Wątpie.
Pomysłem, który ma szanse by wypalić są reportaże,
ale Kuźniar nie ma potencjału do stworzenia takiej redakcji.
Kto będzie pisał dla niego za darmo, kto nie mógłby pisać
dla Szczygła "Dużego Formatu" za - duże czy nie duże, ale zawsze,
pieniądze.
A Kuźniar zrezygnuje z telewizji by poświecić się portalowi podróżniczemu? :-)
To zdarza się tylko w tekstach (pisanych do niedawna tydzień w tydzień),
na portalu Lisa. Z cyklu: "rzuciłam prace w korpo, teraz hoduje owce i maluje
i sprzedaje to na całym świecie. Popatrzcie udało mi się! Wow!"
*o portalu Kuźniara przeczytałem przed chwilą na stronach
miesiecznika "Press" Nie jestem pewien czy we własnej notce można
dorzucać linki, skoro jedynie dwa "linkowe" znaleziska mogę wrzucić
w ciągu doby.