REVOCO cz.1
Na ostatnich zajęciach, gdy to zdawaliśmy egzamin z historii filozofii nowożytnej, jedna z naszych koleżanek dała w prezencie każdemu z nas płytkę z filmem „Luther”. Tak wszyscy brali te płytki jakoś ospale, niechętnie wręcz, ale gdy powiedziała, że film jest „zakazany przez KK”, troszkę się ożywiło i każdy chciał mieć tą płytkę (a Ja bardzo bardzo;) za wyjątkiem jednej naszej koleżanki. Jestem już po projekcji filmu w moim domowym kinie i tylko czekam, aż szatan i jego mroczni kumple będę mnie nękać za brak wiary. Film jest naprawdę warty obejrzenia i mimo że nie zamierzam przechodzić na protestantyzm, ani na żadną inną religię, jest on doskonałym narzędziem, by choć trochę otworzyć oczka owieczkom, których umysły dalej tkwią w średniowieczu. Film nie wszedł na ekrany polskich kin mimo wielu dobrych recenzji. Dlaczego? Nie chcę się w to wgłębiać, jednak sądzę, iż film raczej nie przysporzyłby nowych wiernych w katolickiej, średniowiecznej Polsce. Rzeczy, które zawarte są w filmie nie są czymś specjalnie nowym dla kogoś, kto choć trochę zna historię Kościoła Katolickiego.
INSPEKTOR TUMAN
Będąc w jakiejś strukturze, organizacji, czymkolwiek co skupia ludzi do działania w jakimś kierunku, działa się według jakichś regulaminów, zbiorów zasad, statutu itd. Gdy jesteś uczciwy, to znasz te regulaminy i wedle nich działasz. Gdy chcesz robić coś dobrze, musisz być z tym w pełni! Kiedy uczciwy człowiek robi coś i nagina te regulaminy albo zauważa, że ktoś inny je nagina, wtedy powstaje dysonans/konflikt wewnętrzny. Konflikt powstaje również, gdy regulaminy są niezgodne z prawem natury, czy nazwijmy to - „zmysłem moralnym”. Jeśli ten konflikt nie powstaje, mamy do czynienia z chorą jednostką, czyli najzwyklejszym hipokrytą, leniem albo tumanem. Marcin Luter, to człowiek, który chciał być w pełni z tym co robi – tak go przynajmniej przedstawiono na filmie. Drążył, studiował Pismo i jak każdy normalny człowiek, który ma choć trochę oleju w głowie, widział, że to co się dzieje w rzeczywistości jest kompletną kpiną i wykorzystywaniem ciemnego człowieka. Ja pomijam tu, że Pismo Święte jest księgą tysiące razy poprawianą i samorzutnie interpretowaną przez hierarchów kościelnych, chodzi mi tylko o to, że kłamstwo ma krótkie nogi i ktoś kto kombinuje, w końcu gubi się w swoich kombinacjach – mówi się: „Nie musisz mieć dobrej pamięci, gdy mówisz prawdę.” Więc trzeba być zwykłym tumanem, by nie zauważyć jak te obżarte byki pociskają owieczki w te owcze tumanie tyłki! I żeby było jasne: Luter nie jest dla mnie żadnym bohaterem. Luter wskazał jedynie błędy, a do odnalezienia prawdy daleko. Luter zresztą stworzył kolejny odłam religijny, a tam są ludzie i będą ludzie między którymi znowu nawiąże się kolejna walka o wpływy, a film, który polecam mógł powstać na zamówienie szefów Kościoła Protestanckiego, mogło tak być? Mogło. Dlatego każda religia, powtarzam każda! nie jest warta złamanego grosza! Islam, Chrześcijaństwo, Buddyzm i mnóstwo innych to wszystko śmieci, które należy przejrzeć jak fałszywego przyjaciela i pozbyć się go!
TRZEBA W COŚ WIERZYĆ
Ludzie mówią: trzeba w coś wierzyć. Zastanówmy się nad tym, co tacy ludzie mogą mieć na myśli? Czy jest to kolejne wyznanie w wybiórczy sposób akceptowane i praktykowane? Mój brat, który ochrzcił niedawno dziecko, bywa w kościele raz na kilka lat. Moja matka ma do mnie do tej pory pretensje, że nie chciałem brać udziału w tej szopce (tzn. byłem w kościele jako gość, ale odmówiłem bycia ojcem chrzestnym). Jedna z moich znajomych zadała mi kiedyś pytanie: „co zrobisz jak zakochasz się w katoliczce?” Cały czas mam wrażenie, że albo Ja jestem chory psychicznie albo oni wszyscy? Dlaczego nie zadała mi pytania, co zrobię gdy zakocham się w buddystce albo żydówce? Czy będę musiał stosować wtedy praktyki buddyjskie? No to teraz Ja zadaje pytanie: Czy bycie z kimś oznacza wyrzekanie się siebie? Odpowiadam: Jeśli bycie z kimś oznacza wyrzekanie się siebie, to będę już sam do końca. Moja Droga Koleżanko, nie można się zakochać w śpiącej królewnie! Gdy widzę kogoś, kto jest zwykłym hipokrytą, śpiącym, zaprogramowanym robotem, to jak mogę zakochać się w takiej osobie? No chyba, że mylisz zakochanie z pożądaniem cielesnym, no to bardzo chętnie zaopiekuję się ładną panią android niczym Harison Ford w Blade Runner, ale niestety nie stworzę z nią nic trwałego. Bardzo boli mnie to, że tak proste rzeczy nie są do pojęcia dla ludzi. Przecież gdybym się związał z taką kobietą, której zależy na białej sukni i organach kościelnych w dniu ślubu, musiał bym się cofnąć do punktu w którym byłem kiedyś. Cofnąć się do punktu zaprogramowanego robota. Bo byłem robotem! Musiałbym powiedzieć Revoco. Ale w momencie kiedy zauważyłem, że według nauk kościelnych z robota przeobrażałem się w hipokrytę, to zauważyłem, że nie jestem uczciwy, więc porzuciłem to! Nie byłem kaczką po której spływa wszystko.
Trzeba w coś wierzyć? Oczywiście! Tylko, że Ja bym tu powiedział inaczej – trzeba obrać jakiś kierunek. Człowiek, który nie obrał kursu jest targany przez fale. A człowiek, który dostaje do ręki bilet, kim jest? Ktoś mu daje bilet i on ma jechać w jakieś miejsce, nawet się nie zastanawia nad tym czy chce, fala go porywa; jak śpiewaliśmy kiedyś w kościele: „jestem pyłkiem i liściem na wietrze”. Chcesz być pyłkiem i liściem na wietrze? Ja nie! A może powiesz: to tylko taka piosenka, potem przecież wracasz do „normalnego” życia. To po co ją do cholery śpiewasz? Jesteś robotem, który śpiewa bezmyślnie piosenki? Nie szkoda Ci czasu? Zastanów się, po co Ty to w ogóle robisz! Bądź sobą, a nie robotem! Spróbuj tak jak Luter albo De Mello, to zobaczysz co się stanie. Stanie się tak jak mówił Chrystus: „nie przynoszę pokoju, ale miecz”. Musisz przygotować się na walkę, gdzie będziesz zupełnie sam! Będziesz kłócił się ze swoją matką, ojcem i bratem! Będziesz sam jak palec! Lutra chcieli spalić na stosie, i wszyscy go przekonywali by dał spokój, De Mello prawie co ekskomunikowali, a tylko dlatego że inaczej interpretowali pismo niż jedynie słuszne rzymskie interpretacje. Jak powiedział F. Nietzsche: „właściwe fakty nie istnieją, tylko interpretacje”. Ja, gdy czytałem „Przebudzenie” i „Wezwanie do miłości” A. De Mello przecierałem oczy i nie dowierzałem; jak to możliwe, że tego człowieka nie wyrzucili na zbity pysk z kościoła? B. Russel powiedział: „Każda wielka idea najpierw jest bluźnierstwem” Czyż tak nie jest? Jezusa ukrzyżowali, bo bluźnił, czyli mówił rzeczy nowe. Inni też bluźnili, bo mówili że ziemia jest okrągła i krąży wokół słońca. Kilku z takich „bluźnierców” skończyło na stosie. Ile to jeszcze musi trwać, żeby zrozumieć, że jest to tylko ciągłe przechodzenie z jednego schematu w drugi, bo większość ludzi przejmuje idee bez większej refleksji.
KAPITAN BOMBA I PRAWDA
Kiedyś ktoś, pod jakimś moim tekstem napisał coś takiego: „wszystko fajnie, jest krytyka, a gdzie wskazanie właściwiej drogi?” A skąd Ja mam niby wiedzieć? Ja widzę błędy i drogą eliminacji próbuje dojść do prawdy, a Ty byś chciał LENIWY CWANIAKU przejechać się na moim grzbiecie! Jestem uwarunkowany tak samo jak Ty i lata mi jeszcze zajmie sprzątanie tego śmietnika, a Ty chcesz kolejnej religii, kolejnej drogi i schematów. Masz dwa wyjścia; albo wybierasz robota, klecenie małych robotów i odwiedzanie budowli raz w tygodniu, albo wgląd w siebie i wgląd w relację między Tobą, a światem. To jest właśnie to dlaczego nie możesz dopuścić by Luter, De Mello, czy jakiś poczciwy i życiowy ksiądz stali się Twoimi idolami! To Ty masz być swoim Idolem, masz wyłapywać tylko te dobre wisienki od tych ludzi których spotykasz. I nigdy nie podchodź do nikogo zbyt emocjonalnie, bo od osoby której nie lubisz też można się wiele nauczyć. U mnie na ten przykład, ostatnimi czasy taką rolę pełni Platon. Kto wie, może za jakiś czas kupię sobie jakiś obraz z jego podobizną i będę z nim rozmawiał przed snem? Nie wiadomo ;)
SYSTEM I PRÓBA PODEJŚCIA KOMPLEKSOWEGO
I Ty i Ja jesteśmy tylko malutkim elementem potężnego systemu. Świat to system. Żeby mieć choć mikroskopijną szansę zrozumienia całego systemu (co się prawie na pewno nie zdarzy, bo musiałbyś doznać oświecenia), musisz zrozumieć każdy element systemu z osobna, a i to będzie za mało. Będzie za mało, gdyż należy zrozumieć jeszcze zależności między tymi elementami, które się ciągle zmieniają, a także musisz sobie zostawić „miejsce” na „coś” o czym jeszcze nie wiesz, na tą jedną ISTOTNĄ NIEWIADOMĄ. Jest to po prostu niemożliwe. Dlatego Windows nigdy nie będzie doskonały i jest ciągle „ulepszany”, bo czegoś nie wiedzą, pojawiły się komplikacje i tak to trwa w nieskończoność. W systemie Windows, który po prostu działa (jakoś tam działa) nie można od tak usunąć jakiegoś ważnego programu, bo cały system padnie. Wyobraź sobie, że wymyśliłeś silnik na wodę lub lekarstwo na HIV albo raka. Myślisz, że jesteś bohaterem? To się nad tym zastanów i jak mi powiesz, że jesteś, to Ja Ci powiem, że nie jesteś! Wymyślenie silnika na wodę oznacza początek końca przemysłu naftowego, który przecież zatrudnia miliony ludzi. Myślisz, że szejkowie naftowi i politycy pozwoliliby Ci na opatentowanie pomysłu? Wczoraj z kumplem, gdy byłem na disco piłem sobie piwko, a on niestety nie mógł, bo przywiózł nas samochodem, wymyśliłem, że gość, który wymyśli zastrzyk, albo jakąś tabletkę, która powoduje momentalne wytrzeźwienie, że będzie można prowadzić auto, to taki ktoś zostanie milionerem. Niestety porzuciłem tą myśl i zająłem się czarowaniem małolat w tańcu, bo producenci alkomatów, policja i wielu innych byłoby niezadowolonych z mojego pomysłu. Firmy farmaceutyczne też nie byłyby zadowolone na myśl o jakimś leku, który definitywnie leczy raka albo HIV. A co z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych? Kto będzie płacił tym ludziom emerytury, jak będą tak długo żyli? Po pierwsze nie pozwoliliby Ci, bo tym zarządzają najpotężniejsze i chciwe kreatury na świecie. Oni kradną, ale nie kradną wszystkiego, bo wiedzą doskonale, że jak się zagalopują, to stracą nad ludźmi kontrolę. Ale mimo iż są kreaturami, tworzą miejsca pracy. Ktoś przecież pracuje np. w przemyśle zbrojeniowym. Mój znajomy pracuje w Bumarze i myślisz, że nie wie do czego służą czołgi? To bardzo fajny kumpel, chodzimy sobie razem na dyskoteki, bawimy się, a w pracy, by mieć na chleb on produkuje śmiercionośne maszyny. Gdybyś pracował w takiej fabryce i zobaczyłbyś w tv jak z „Twojego” czołgu ktoś strzela do uciekającego człowieka, to nie poszedłbyś nazajutrz do pracy? A kto dałby jeść Twoim dzieciom? Twoja rodzina to malutki system powiązany z większym systemem. Działasz MNIEJ WIĘCEJ zgodnie z dużym systemem, ale przede wszystkim w interesie małego systemu – Twojej rodziny. I gdy okaże się, że działając zgodnie z procedurami dużego systemu, Twoja rodzina może ucierpieć, to nie nagniesz regulaminu? To są tak skomplikowane zależności, że nie da się zawsze i idealnie działać zgodnie z procedurami systemu. System i procedury się ciągle zmieniają – aktualizują się (tak jak programiści robią to codziennie z systemem Windows), a my widzimy tylko tę malutką część systemu w którą jesteśmy najbardziej zaangażowani. Problem głodu na świecie mógłby zostać rozwiązany raz dwa. Przecież teoretycznie jest to proste jak drut. Zobaczcie ile żywności marnuje się w krajach wysokorozwiniętych. Wystarczy tą marnującą się żywność wysłać do tych głodujących albo nawet niech oni sobie sami ją przetransportują. Ci którzy się głowili nad takimi problemami wymyślili komunizm i co z tego wynikło? Kiedyś pracowałem w hipermarkecie REAL, wykładałem tam towar na półki (kolega mi załatwił, bo był tam zastępcą kierownika). W magazynie stała ogromna hałda bananów do wyrzucenia i jeden nowy pracownik się pyta czy te banany są do wyrzucenia? Mówią mu, że tak. No to on sobie wziął jednego i zjadł. Za godzinę wyleciał z roboty. Ty masz tego banana kupić, kiedy on jest zdatny do zjedzenia, a nie dostać kiedy jest przeterminowany. Gdyby było inaczej, ludzie by czekali aż jedzenie się troszkę przeterminuje i kto by wtedy na tym zarabiał? Troszkę jedzenia się wyrzuci, ale za resztę się kasuje poważne pieniądze. Dlatego w systemie kapitalistycznym jedzenie się wyrzuca albo idzie ono na przemiał do produkcji czegoś innego. Producent zarabia, jego pracownicy również i wszystko jakoś się kręci.
Jak mówią mistycy: „wszystko na świecie jest tak jak być powinno.” Może warto się nad tym zastanowić i chociaż spróbować ogarnąć to kompleksowo. To zło, które widzimy w świecie musi być, gdyby nie musiało to pewnie by go nie było. Ten moment trzeba próbować zrozumieć i zaakceptować go. Nie jeden głowił się co tu wymyślić, by było dobrze. Marks wymyślił system komunistyczny i myślicie, że miał złe zamiary? Platon też wymyślił doskonały jego zdaniem system Państwa. (Jak czytam niektóre jego pomysły, to już wiem, skąd pewne elementy zapożyczyli twórcy nazizmu i „innych cudownych lekarstw”). Jednak jak się okazuje żaden system nie jest zadowalający. Wielki Platon w liście 7 (Państwo) sam zauważa bezsens tego wszystkiego i ręce mu chyba opadają: „tak iż ja pełen będąc z początku wielkiego zapału do działalności publicznej, patrząc na to i widząc, jak wszystko wszędzie gna i pędzi na zatracenie, zacząłem wreszcie odczuwać, że mnie już ogarnia zawrót głowy. (...) Wreszcie zrozumiałem, że wszystkie państwa obecnie, wszystkie wzięte razem, ile ich jest, źle się rządzą” [F. Copleston, Historia Filozofii Tom I] Ocenianie systemu zależy od elementu systemu, który go ocenia. Dla jednego człowieka produkcja czołgu jest dobra, bo ma co do garnka włożyć, a dla rodziny, która płonie w budynku ostrzeliwana, jest zupełnie odwrotnie. My możemy w miarę obiektywny sposób ocenić system Windows, bo jesteśmy poza nim, ale największego światowego systemu nie, bo jesteśmy w samym środku i nie możemy spojrzeć „z pewnej odległości”.
Słynny Filozof - Facebook