wiekszosc pytan na dowolna rekrutacje jest bezdennie glupia
albo sie czyms zajmowales i wiesz co robisz albo nie to tak naprawde jak wizyta u mechanika, panie auto nie jedzie, panie zostaw pan zobacze i naprawie i albo naprawia albo nie i ocenianie mechanika po tym czy ma rozowe ogrodniczki nic mi nie da
poprostu zyjemy w czasach gdzie 95% wykonywanej pracy to praca pozorowana, taki HRowiec to osoba ze smutnym zyciem bo
Ale dlaczego zaraz głupie? Pracodawca ma prawo zadać takie pytania, a jakie wnioski z nich wyciągnie, to już jego prywatna sprawa. Te pytania są po prostu nie związane bezpośrednio z pracą, do jakiej aplikują kandydaci, ale na pewno nie nazwałbym ich głupimi.
Nie sa glupie. Pytanko o szampony ma na celu sprawdzenie, czy kandydat jest osoba potrafiaca kreatywnie myslec - jesli nie potrafi znalezc sposobu na odpowiedz, nie nadaje sie do pracy jako programista.
Kazda rozmowa w ktorej uczestniczylem skupiala sie na podobnych pytaniach - i to one decydowaly, czy gosciu bedzie przyjety, czy nie (o ile w CV nie bylo bzdur i mial podstawowa wymagana wiedze).
Głupie, bo nie pomagają odpowiedzieć na pytanie: czy ten kandydat spełnia kryteria wymagane na danym stanowisku. A chyba w tym celu przeprowadza się rozmowy? ;-)
Mocne słowa ale jest w nich trochę prawdy. W Polsce ludzie nie za bardzo mają gdzie się uczyć rekrutacji i stąd te cyrki na rozmowach. Dziwi tylko, ze takie praktyki dotyczą też dużych firm (nie tylko Google). Zresztą Google też ostatnio zmieniło zdanie i zaczęło sceptycznie patrzeć na dziwne pytania padające na ich rozmowach.
Komentarze (8)
najlepsze
albo sie czyms zajmowales i wiesz co robisz albo nie to tak naprawde jak wizyta u mechanika, panie auto nie jedzie, panie zostaw pan zobacze i naprawie i albo naprawia albo nie i ocenianie mechanika po tym czy ma rozowe ogrodniczki nic mi nie da
poprostu zyjemy w czasach gdzie 95% wykonywanej pracy to praca pozorowana, taki HRowiec to osoba ze smutnym zyciem bo
Kazda rozmowa w ktorej uczestniczylem skupiala sie na podobnych pytaniach - i to one decydowaly, czy gosciu bedzie przyjety, czy nie (o ile w CV nie bylo bzdur i mial podstawowa wymagana wiedze).