Ludzie to są poj@#%ni. Wychowywałem się praktycznie cały czas u babci na wsi, mieliśmy w okolicy ze 2 rzeki, stawy hodowlane, glinianki i nigdy pod nikim się lód nie załamał. A jeździliśmy nawet simsonkami po zamarzniętych gliniankach i ciągaliśmy się na sankach. Ale sprawa była prosta - widzisz, że lód jest cienki, nie wchodzisz.
Był taki film z Liamem Neesonem "The Grey", w którym pokazane było jak na Alasce wpada do wody (wraz z ostatnim towarzyszem który jeszcze żył). Towarzysz sie utopił w strumieniu, bo zaczepił się o konar, natomiast Neeson wyszedł z wody i kolejna scena była taka, że szedł już suchy dalej przez ośnieżony las. Problem jest taki, że... wpadnięcie do wody w tej temperaturze w środku dziczy to prawie pewna śmierć, przy temperaturach
Człowiek nie wyschnie, nie zdąży nawet ognia rozpalić
@guilmonn: Prawdopodobieństwo przeżycia bez suchych ciuchów w takich temperaturach byłoby mega niskie, ale ogień myślę, że dałby radę rozpalić. Jeszcze wszystko zależy od tego, jakie miał ciuchy (nie widziałem filmu) - czy nadal izolowały termicznie nawet, jak były mokre, czy też nie.
Widać, że brak im piątek klepki i doświadczenia, bo po cienkim lodzie chodzą. Ja na wsi jak mieszkałem to często chodziliśmy po rzekach, jeziorach, a nawet po Wiśle w zimę i nigdy się lód nie załamał, bo to trzeba wiedzieć kiedyś można wyjść, a kiedy nie.
Wraz ze zwiększeniem ilości kamer w telefonach komórkowych lawinowo wzrósł globalny rejestr głupoty. Liczba dowodów na to, że człowiek jest homo ale nie koniecznie już sapiens jest staje się zatem przytłaczająca.
Komentarze (38)
najlepsze
Też tak zawsze robiłem. Do czasu jak się utopiłem. Teraz już tak nie robię
@guilmonn: Prawdopodobieństwo przeżycia bez suchych ciuchów w takich temperaturach byłoby mega niskie, ale ogień myślę, że dałby radę rozpalić. Jeszcze wszystko zależy od tego, jakie miał ciuchy (nie widziałem filmu) - czy nadal izolowały termicznie nawet, jak były mokre, czy też nie.