Jak stworzyć pożeracza książek
Oto krótki poradnik dla rodziców, którzy marzą o dzieciach pożerających książki od najmłodszych lat. 10 przydatnych kroków opracowali Helena Bross i Magnus Ljunggren — szwedzcy pisarze dziecięcy.
k.....2 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 125
Komentarze (125)
najlepsze
EDIT: Czy osoby minujące mogłyby jakoś skomentować swoje zdanie? Jestem otwarty na dyskusję. Sam słyszałem wypowiedzi osób, które po przebrnięciu przez "Przedwiośnie", "Dziady" czy "Kordiana" bardzo do czytania się zraziły.
Problem jest nie w samych lekturach, a w szkole. Obowiązkowość, jednoznaczność wyciągania wniosków, brak swobody interpretacji itp. To zniechęca, bo omija to co najfajniejszego w książkach: swobodę i nowy świat który rodzi się gdzieś w naszej wyobraźni. Przychodzi nauczyciel i nam go niszczy.
Z lekturami szkolnymi jest jak z nauką matematyki - jedzie się pod klucz, zraża
książki takie elytarne, to co że większość czyta jakąś masówkę, książki które można porównać do parówek wśród wędlin
@dixx: chyba że mówimy o hobbicie ;)
Lepiej żeby człowiek nie czytał wcale, niż żeby czytał np. "50 twarzy Greya". Z książkami jest jak ze wszystkim innym: 90% to co najwyżej przeciętne czytadła, a nierzadko zupełny idiotyzm, który zabierze 5 razy więcej czasu niż film, zagra na tych samych prymitywnych emocjach co pierwszy lepszy rom-kom, ale przy okazji da czytelnikowi
@goral27: Nie, nie lepiej. Jak będzie cokolwiek czytał, jest szansa że wyrobi sobie nawyk i będzie sięgał po ciekawsze pozycje. Jak ktoś nie będzie czytał wcale, to nie ma takiej nadziei.
PS. Jestem ciekaw czy chociaż czytałeś "50 twarzy Greya". Tylko ciekaw.
Czytanie jest wazne, jednak rownie wazny jest dobor lektur. Moja znajoma czyta duzo. Co z tego, skoro jej biblioteczka to TYLKO ksiazki typu saga Ludzi Lodu, Robin Cook
zastosowałem większość z tych punktów na moim dziecku mimo że nigdzie wcześniej tego nie czytałem :)
i są efekty
oczywiście sam uwielbiam czytać i czytam sporo
Umiarkowanie to sendo - Prawda. Myślę, ze problemem jest podejście do czytania, jako czegoś wspaniałego, niezależnie od treści, bo wielu tak to postrzega.
Sam nie lubię czytać, to znaczy lubie, jesli tresc ma mi w czyms pomoc, czyli ksiazki do nauki. Czytajac ksiazke fabularna, zawsze mam uczucie, ze moge w tym czasie robić inne, ciekawsze i bardziej rozwijajace zajecia. Chcialbym czytac na starosc, gdy nie bede mial juz tyle
@boguchstein : Rozrywka od czasu do czasu jest bardzo człowiekowi potrzebna, szczególnie gdy się dużo uczy lub pracuje.
Trzeba też pamiętać, że książka ma interesować dziecko. Warto więc pozwolić
Promowanie tej formy spędzania wolnego czasu jest oczywiście pozytywnym zjawiskiem. Nasuwa się jednak kilka pytań. Czy alternatywne rozrywki są jednoznacznie gorsze? Czy czytanie książek czyni daną osobę w jakikolwiek sposób lepszą od osoby, która nie ma tego w zwyczaju? Czy tego, co daje nam czytanie książek, nie można osiągnąć w inny sposób?
Mam kilka przemyśleń z tym związanych.
1)
Chyba tak powszechnie się przyjęło się, że osoby czytające książki są mądrzejsze i posiadają większą wiedzę. I biorąc pod uwagę parę założeń o jakości tych książek (oczywiście pomijam tu książki pokroju „Zmierzch”, „50 twarzy Graya”, etc., chodzi o książki coś wnoszące) jest to prawda. Po pierwsze czytanie książek dostarcza wiedzy o minionych czasach, miejscach i przede wszystkim o ludziach i ich zachowaniach. Żeby napisać dobrą książkę trzeba być oczytanym i poznać dobrze ludzi, niekiedy postaci literackie miały swój pierwowzór, rozmowy mogły być to zapisanymi urywkami dialogów. Książki psychologiczne (ale nie tylko) skłaniają do refleksji nad egzystencją, psychiką człowieka, więc pogłębiają wnętrze człowieka.
Czy alternatywne rozrywki są jednoznacznie gorsze? Nie. Chociażby dobre filmy (które notabene często są na podstawie książki) są wartościowe, tak samo mogą zaangażować człowieka w akcję. O zaletach aktywnie spędzanego czasu chyba już pisać nie