Witamy w słonecznym Los Santos
GTA, ten skrót znają wszyscy. To największa i najbardziej popularna marka gier komputerowych na świecie. W tym roku na ustach wszystkich i bilbordach większych miast zaistniała kolejna część – GTA V. Czy gra z największym budżetem do tej pory (szacowanym na 265 milionów dolarów), która zarobiła na siebie z samych zamówień przedpremierowych naprawdę jest warta tego wszystkiego? Odpowiedź zostawiam wam ale pierw zapraszam na swoją własną recenzję GTA V.
Dla pewności zaznaczę, że grałem we wszystkie części prócz GTA:SA więc nie mam sentymentu do tych okolic, głównie będę porównywał grę do poprzednich części.
Wyobraźcie sobie połączenie Payday 2 z wolnym otwartym światem i nieograniczonymi możliwościami bo tak właśnie wygląda GTA V a przynajmniej twórcy kreują taki obraz. Cała rozgrywka zaczyna się w zaśnieżonym Ludendorffie w trakcie nieudanego napadu na bank. Napadu przez który główny bohater Michael upozorował własną śmierć by uwolnić się od kryminalnej przeszłości i uciec z rodziną tam, „gdzie wiecznie świeci słońce”. Tak właśnie trafił do miasta nieograniczonych możliwości: Los Santos w stanie San Andreas. Miasto wzorowane na prawdziwym Los Angeles razem ze stanem Kalifornia/Nevada to przeogromne połacie terenu, których przebycie jak głosi producent Rockstar zajmie nam co najmniej pół godziny. Mamy tutaj szczyty gór jak i ogromne jeziora, pustynie i lasy. Na początku gry widzimy tylko mały wycinek wielkiego stanu i w miarę zwiedzania uzupełniamy mapę. W porównaniu do poprzednich części już po przejściu prologu świat staje nam otworem, możemy całkowicie zignorować kampanię poświęcając godziny na zwiedzanie San Andreas. Do dzisiaj dla mnie za wzór wielkiego dobrze wykreowanego świata uchodził Skyrim lecz to co wykreował R* trzeba zobaczyć na własne oczy. Ktoś by zapytał co możemy robić prócz misji i zwiedzania, już odpowiadam. W grze czeka na nas masa atrakcji, poczynając od triatlonu, wyścigów na skuterach, klubu ze striptizem, yogi (sic!) kończąc na kinie. Niestety (a dla innych stety) nie ma już kręgli (i Romana ;>) czy zapowiedzianej siłowni ale za to mamy np. tenis czy golf. A wszystko to zaraz po rozpoczęciu gry. Po 30 godzinach gry nadal (sic sic!) nie mam całej odkrytej mapy.
Jednak przy takim ogromnym świecie musimy go jakoś przemierzać i tym razem twórcy nie poskąpili nam pojazdów. Od samochodów elektrycznych (nissan leaf np.), potężne muscle cary, ciężarówki, limuzyny, suvy, pojazdy specjalne (holownik, maszyny obsługi lotniska czy dźwig!), przez kilka modeli motocykli (od ścigaczy po choppery), łodzie (od żaglowych po motorówki), po pociągi i metro (tym pierwszym będziemy sterować tylko w jednej misji). Wracają znane z GTA: SA samoloty (od dwupłatowych po wielki transportowiec), helikoptery (tym razem zawodzi brak bojowych) czy czołgi. Nowością jest np. mała łódź podwodna, która razem z akwalungiem pozwoli nam zwiedzać dno oceanu spokojnego. Samochody mają osobne tablice rejestracyjne i do tej pory nigdy nie zauważyłem, by się powtarzały (są przypisane do danego samochodu), bardzo mała jest szansa (nareszcie), że jadąc jednym samochodem za rogiem spotkamy sto takich samych. Samochody możemy tuningować, zmieniając im osiągi, karoserie czy kolory, kupować je przez Internet czy oczywiście kraść.
Internet, to co mocno zapowiadało R*, giełda (która działa i reaguje na nasze postępy względem firm), kupowanie rowerów (ach, zapomniałem wspomnieć, mamy ich kilka rodzajów: od kolarek po ostre koło), samochodów, samolotów/helikopterów czy łodzi. Chcesz sobie kupić łódź podwodną? Zamorduj właściciela jednej firmy przedtem wykupując akcje drugiej. Pieniądze wbrew pozorom są problemem na początku gry. Wszystko jest drogie, kupione samochody trzeba odstawiać do garażu by ich nie stracić (czasami zdarza się, że nam je odholują na parking policyjny) a podróż taksówką na drugi koniec mapy może nasz portfel wyczyścić do cna. Na szczęście każda z postaci ma własny samochód, który nie można stracić.
Postaci, tak właśnie, wbrew pozorom mamy ich trzech: Franklin, Trevor i Michael. Na samym początku (nie licząc prologu) poznajemy Franklina, czarnoskórego mieszkańca ubogiej dzielnicy Los Santos. Frank, bo tak na niego wszyscy mówią, pracuje jako komornik starając się zmienić swoją przyszłość. Uważa są inteligentniejszego od całej jego grupy choć jego zachowanie przypomina bardziej Waltera Jr. Z Breaking Bad – jest okłamywany i wyzyskiwany. Odbierając nieopłacony samochód z dzielnicy Winewood spotyka Michaela, ponad 40 letniego bogatego byłego rabusia, z problemami rodzinnymi. To właśnie on jest centrum wszystkich wydarzeń w całej grze i to nim będziemy grali najdłużej. Przygarnia Frank’a ucząc go złodziejskiego fachu. Mamy też 3 protagonistę, co tu dużo mówić… to jest Trevor. Ktoś by powiedział, szaleniec, psychopata – Tak, ma rację! Ale jest to jedna z najlepiej wykreowanych postaci kiedykolwiek i naprawdę warto się w nią wgłębić. Zamieszkuje on pustynie Grand Senora w miasteczku Sandy Shores nad malowniczym jeziorem Alamo Sea co tym bardziej potęguje efekt tej postaci.
Każda z postaci ma swoje statystyki i umiejętności specjalne, które pomogą nam w grze. Michael klasyczny Max Paynowy Bullet Time, Trevor „tryb” berserka który pozwala mu zadać większe obrażenia oraz otrzymywać mniejsze. Jest jeszcze Frank, którym zwolnimy czas w pojeździe i zyskamy większą sterowność. Między każdą postacią możemy się swobodnie przełączać poza misjami, w trakcie (jeżeli biorą w niej udział inni protagoniści) przełącza nas gra lub w danych momentach my sami decydujemy kogo chcemy. Osobiście jedyną zdolność z której korzystałem to zdolność Franklina, która wreszcie pozwala nam pędzić z ogromną prędkością wymijając wszystko wokół. Także statystyki dużo nie zmieniają, prawdę mówiąc nie poczułem, że Michael lepiej strzela czy Trevor pilotuje.
Postacie mają swoje własne misje, swoich „nieznajomych i dziwaków”, swoje konta bankowe i samochody. Kupiona b--ń u jednego nie odblokuje nam jej u drugiej postaci. Co do broni, mamy do wyboru co najmniej dwa każdego rodzaju plus nowości jak Kanister (możemy zrobić ścieżkę paliwa i tak przygotować pułapkę lub spróbować zrobić (z marnym skutkiem) napis wykop ;> Tutaj zawarzyć można pazerność R*, w AmmuNation mamy jedną pustą ścianę na bronie, które możemy „wykupić” jako DLC co pomału jest normą w dzisiejszych czasach…
Główną mechaniką gry miały być napady, które mieliśmy sami planować i przygotowywać. Bullshit. Napadów w grze jest pięć (jeżeli dobrze pamiętam), z czego 3 mają „planowania”. Wybieramy czy idziemy głośno czy cicho, czy od dachu czy od frontu i tyle… Potencjał w tym ogromny, lecz nie spodziewajmy się mechaniki rodem z wcześniej przytoczonego Payday’a. Są to fakt – najlepsze misję pod względem mechaniki lecz jest ich zdecydowanie za mało. Przygotowania do nich to małe misje w stylu „pójdź, ukradnij wóz/b--ń i przywieź tutaj” czy przygotuj samochód do ucieczki (ostrzegam – zastanówcie się gdzie go dajecie, gra odradza zamieszkane tereny ale kto chce uciekać przez 15 minut w góry bo tam jest auto?). Tutaj też mamy małą nieścisłość – Auta, które są własnością bohaterów nie mogą być wykorzystywane jako wozu ucieczkowe (w obawie przed namierzeniem) ale za to auto żony lub córki Michaela już tak.
Zasady normalnych misji się nie zmieniły, jest całościowo 69 misji co u mnie dało 30 godzin gry (w trakcie pisania recenzji zostały mi 3 misje do końca). Wszystkie kontynuują tradycje serii pod względem wykonania, humoru, cutscenek (na silniku gry) czy napięcia. Każda kolejna misja jest ciekawsza od poprzedniej, dodając nowe mechaniki gry czy wyjątkowe pojazdy i nie ma mowy by ktokolwiek się nimi znudził. Powtarzalności nawet w zadaniach pobocznych typu „zlecenia zabójstwa” nie uświadczymy. Humor sytuacyjny jak i dialogowy jest do granic możliwości perfekcyjnie zrobiony i często można „śmiechnąć hardo” oglądając Trevora czy słuchając Michaela podczas wizyty u psychologa. Widzimy konflikty głównych postaci, ich problemy rodzinne możemy naprawdę zżyć się z nimi. Zadziwiające jest pozbycie się roli głównego antagonisty i zastąpienie jej kilkoma pomniejszymi dzięki czemu cała fabuła wydaje się realistyczniejsza.
Ścieżka dźwiękowa nie zachwyca, kilka ambientów, za cichych i nie wybijających się poza tło gry. W trakcie wielu misji włączenie radia to była konieczność. Stacje radiowe - super, mamy ich do wyboru 17, całą listę mieliśmy już wcześniej więc jedyne co mogę dodać to to, że naprawdę jest w czym wybierać i są ciekawe. Trochę po Saints Row 4 przyzwyczaiłem się, że klasyki mam w jednej stacji radiowej - tutaj jest to porozbijane. Mi przeszkadza, pewnie wam nie będzie.
Cała gra została zbudowana od zera względem poprzedniej części, grafika, modele postaci, tekstury i efekty postaci są zrobione na najwyższym możliwym poziomie. Testowałem grę na Xboxie 360 choć posiadam i konkurencyjną platformę i muszę powiedzieć, że nie ma ładniejszej gry na konsolach. Pierwszy raz po odpaleniu gry kilka h spędziłem tylko by zwiedzać i podziwiać dzieło R*. Wreszcie pełne 720p przy antyaliasingu, genialna kolorystyka, duże pole widzenia i brak spadków FPSów to to na co czekali wszyscy fani. Trzeba też pamiętać, że to ostatnie tchnienie tych konsol (co widać w pustkach na chodnikach czy w ilości samochodów na raz na ekranie), po tylu latach twórcy wycisnęli siódme poty z konsoli lecz nadal nie będzie to grafika na poziomie PC (ból d--y PCtowców za 3…2…1...)
Zachęcam każdego by sam w nią zagrał i sam ocenił. Ogromny otwarty świat z prawie nieograniczonymi możliwościami, genialna wielowątkowa fabuła, wysoki poziom trudności i perfekcyjna mechanika gry to cechy GTA V. Odpowiadając na pytanie postawione we wstępie – tak, warto. Jest to prawdziwe dzieło tej branży i na pewno zapiszę się na jej kartach historii.
Gra była testowana na Xboxie 360, przepraszam za wszystkie błędy w tekście i zapraszam do zadawania pytań odnośnie gry w komentarzach a także śledzenie tagu #
zwiedzamylossantos
Komentarze (242)
najlepsze
Dlaczego PCtowcy mają mieć ból d--y w tym przypadku? :O
( ͡° ʖ̯ ͡°)
@MtEden: Wyjdę w tym znalezisku na czepialskiego, ale już w GTA 4, mimo, że auta niszczyły się praktycznie lepiej niż w jakimkolwiek innym tego typu sandboxie, to nadal zniszczenia były słabe biorąc pod uwagę różnego rodzaju stłuczki. Ograniczając ten model w 5-tce, to już w ogóle będzie oderwane od rzeczywistości. Pooglądaj sobie zdjęcia wypadków w lokalnych serwisach internetowych i zastanów się, czy teraz