Subiektywnie o portalach randkowych na przykładzie jednego
Chciałbym podzielić się przemyśleniami odnośnie pewnego portalu randkowego. Z góry uprzedzam, że moja bytność tam, to miesiąc bez kilku dni, ale to już pozwala dojść do paru wniosków. Zaznaczam też, że ocena jest bardzo subiektywna i można się z nią nie zgadzać.
Zacznijmy od początku, założenie konta, wypełnienie informacji, dodanie zdjęć i opłacenie abonamentu na miesiąc, co by można było pisać do użytkowników. I zaczynamy zabawę, bo poważnym zajęciem tego nie można nazwać.
W ciągu miesiąca (dokładnie 29 dni bytności) przejrzałem ponad 1500 użytkowniczek. Na pewno. W zasadzie uważam, że ta liczba podchodzi pod 2000 bardziej, ale przyjmijmy 1500. Z tych ponad 1500 osób, które odwiedziłem, z powrotem odwiedziło mnie 180, które trzeba pomniejszyć o liczbę facetów. Tak, wchodzę czasem na profile facetów tylko, żeby zobaczyć, jak konstruują swój opis. Dwie znajome osoby znalazłem. Odejmując liczbę facetów uzyskujemy liczbę 170 dziewcząt odwiedzających mnie na moje 1500. Więc oscylujemy, że 11% odwiedzonych dziewcząt odwiedza Cię z powrotem. Liczba unikatowych użytkowników, którzy Cię odwiedzają z wyszukiwarki oscyluje wokół 15 osób. Czyli unikatowe użytkowniczki, to tylko 1% odwiedzających.
W każdym razie, oceniając najpierw po zdjęciu, potem czytając opis napisałem wiadomości do 80 użytkowników. Z czego uzyskałem odpowiedzi 42. Liczbę należy pomniejszyć o osoby, z którymi wymieniłem parę wiadomości, co daje dokładną liczbę 18 użytkowniczek. Zatem skuteczność wynosi 23%. Czyli co czwarta osoba odpisuje. Przenieśmy teraz tą sytuację do życia realnego. Siedzi dziewczyna przy bardze, podchodzicie do niej, zagadujecie, że ładnie wygląda, wydaje się inteligenta, z pasją, to fajnie, bo ja też mam pasję, jestem inteligentny, etc. Po czym 3 na 4 dziewczyny po wysłuchaniu Ciebie odwracają się i piją piwo dalej. Wyobrażacie sobie taką sytuacje? Bo ja nie.
Przy czym musiałbym dodać, wysyłane wiadomości nie są na poziomie „chcesz się ruchać?”, tylko rzeczowo napisane krótsze lub dłuższe wiadomości, zahaczające o rzeczy, które użytkowniczka piszę w swoim profilu.
Dalej, na 80 wiadomości wysłanych, liczba otrzymanych wiadomości od unikatowych użytkowniczek (czyli takie, które nie odpisały, tylko napisały same z siebie), to liczba sztuk 2.
Czyli skuteczność wynosi tutaj 2,5 %.
Z ciekawszych: dostałem raz tzw „oczko”. Wchodzę na profil użytkowniczki, co tu dużo mówić, nie w moim typie a do tego starsza. Więc wysyłam kulturalnego maila o treści:
”Witaj, dziękuję za zainteresowanie moją osobą, ale mam doświadczenie ze starszymi kobietami, i jestem zmuszony podziękować.
Dziękuję i pozdrawiam”.
Chwilę później dostaje maila zwrotnego, ale źle klikam i zamiast przeczytać wiadomość, wchodzę na profil użytkowniczki, a tam informacja, że zostałem dodany do czarnej listy. Czytam więc wiadomość, a tam „rzeczywiście jesteś pojebany grubasie”. I tak nie wiem, czy śmiać się, płakać, czy żelazkiem ogolić.
Drugi przykład i sposób radzenia sobie. Znajduję jedną dziewczynę, czytam charakterystykę. Zagorzała zwolenniczka PiSu, jednomandatowych okręgów wyborczych, kibic. Stwierdzam, że jest aż nadto materiału na zapoznanie, wiec piszę. Dostaje odpowiedź, rozmowa się klei, proszę o przeniesienie rozmowy na gadu (od czterech miesięcy nie korzystałem). Rozmawiamy, ale za każdym razem to ja zaczynam rozmowę. I tak przez prawie tydzień. W pewnym momencie przestałem się odzywać, żeby zobaczyć, czy sama napisze, czy jest zainteresowana w ogóle. I na tym sprawa ucichła, a szkoda, bo wydawała się wartościową dziewczyną.
Kolejny przykład, inna dziewczyna, nie w moim typie, bo blondynka, z pasją do koni. Nie wpisywałem mojego maila na profilu wprost, ale były wskazówki jak go znaleźć na innych stronach. Napisałem do owej dziewczyny, a ona właśnie mi na maila odpisała. Co było dla mnie wręcz osiągnięciem wtedy. I w ten sposób wymieniliśmy parę maili, nawet znalazłem ją na facebooku, przejrzałem zdjęcia, pracę, etc. Problem polegał na tym, że w rozmowach, ja zadawałem pytania, a ona odpowiadała. Cały czas, o nic nie pytała, za każdym razem nie miałem o co zahaczyć. Więc w ostatnim mailu po prostu napisałem „ok., dziękuję za informacje”. I myślałem, że ona przejmie wtedy inicjatywę i coś napisze. W życiu się tak nie myliłem...
Była jeszcze dziewczyna, z którą wymieniłem parę krótkich wiadomości przez pocztę portalu, przy czym ostatnią wiadomością od niej było to, że odpisze jutro. To było tydzień temu. I tak, była ponownie na portalu.
Nie wiem, ile kobiety dostają wiadomości dziennie, ile osób podgląda ich profile, ale te kobiety, które oglądałem, ich statystyki zaczynały się od 1500 wzwyż. W spore wzwyż. Dochodząc do 30.000. Ja mam 180 po miesiącu. Niestety portal nie udostępnia informacji od kiedy się ma konto.
Podsumowując, w ciągu miesiąca, dla typowego faceta statystyki rozkładają się następująco:
Liczba odwiedzonych osób 1500+ (podstawa – 100%)
Liczba osób, które mnie odwiedziły: 170 (11%)
Liczba unikatowych odwiedzin: 15 (1%)
Liczba wysłanych wiadomości: 80
Liczba otrzymanych wiadomości: 18 (23%)
Liczba unikatowych wiadomości: 2 (2,5%)
Po prostu zmierzam do wniosku, że jakiekolwiek masz problemy z dziewczynami, jak bardzo jesteś introwertykiem i nie cierpisz kontaktu z ludźmi, lepiej dla Ciebie będzie po prostu podejść do dziewczyny i zagadać. Masz większe prawdopodobieństwo, że coś w ogóle z tego wyjdzie, niż spędzanie czasu na portalu randkowym. Są ludzie, którym dobrze jest samemu. I w pełni z ich filozofią się zgodzę, ale trzeba pamiętać, że koty nie zadzwonią po karetkę w razie „W”.
Komentarze (64)
najlepsze