Nagłówek może i robi furorę, ale przeczytajcie do końca:
"Globalna kwota jest duża, ale rozkłada się na blisko 400 rozpraw w ponad sześcioletnim procesie - komentuje rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya."
2.2e6 / 400 / 44 = 125 PLN (za rozprawę na jednego obrońcę) ... Średnio wychodzi poniżej 6 rozpraw w miesiącu przez 6 lat. Czyli miesięcznie obrońca zarabiał 750 PLN netto, to chyba nie jest wiele.
Ale nie zmienia to faktu że razem jest to j#$%ne 3 miliony nowych polskich złotych.
Nie to nie jest j#$%ne 3 mln zł, j#$%ne jest pewnie 30 mln zł, które poszło na prokuraturę i obsługę tej sprawy, która wszyscy wiemy jak się skończyła. Pieniądze wydane na obrońców (którzy jak na nieszczęście jako jedyni w tej farsie wywiązali się ze swojego zadania) to ułamek pieniędzy wyrzuconych w błoto.
@Toriko: dokładnie to 2,2 miliona, a nie trzy... 2,7 to jest z VAT czyli w tym przypadku zaraz to wróci do skarbu Państwa, a licząc z PIT to jest poniżej 2 milionów ;) Ale co w tym dziwnego, że jest to 2 miliony? Za dużo? Za mało? Ma ktoś pomysł jak robić to inaczej żeby to tyle nie kosztowało?
Komentarze (6)
najlepsze
"Globalna kwota jest duża, ale rozkłada się na blisko 400 rozpraw w ponad sześcioletnim procesie - komentuje rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya."
2.2e6 / 400 / 44 = 125 PLN (za rozprawę na jednego obrońcę) ... Średnio wychodzi poniżej 6 rozpraw w miesiącu przez 6 lat. Czyli miesięcznie obrońca zarabiał 750 PLN netto, to chyba nie jest wiele.
Nie to nie jest j#$%ne 3 mln zł, j#$%ne jest pewnie 30 mln zł, które poszło na prokuraturę i obsługę tej sprawy, która wszyscy wiemy jak się skończyła. Pieniądze wydane na obrońców (którzy jak na nieszczęście jako jedyni w tej farsie wywiązali się ze swojego zadania) to ułamek pieniędzy wyrzuconych w błoto.