Po co nam okręty podwodne?
Mój serdeczny kolega, wieloletni dowódca okrętów podwodnych, kmdr Jarosław „Zając” Miłowski, często i głośno wyrażał następującą sentencję: okręty dzielimy na okręty podwodne i okręty cele. Służyłem na okrętach nawodnych i bardzo mnie irytował swoją uwagą. Ale to jest prawda.
CanisLupusLupus z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 55
Komentarze (55)
najlepsze
Gotland zatopił amerykańską flotę Pacyfiku
Lepszej rekomendacji chyba nie trzeba..
Cały haczyk w tym, że okręty konwencjonalne wykrywa się zupełnie inaczej, bo inaczej brzmią, są "chłodniejsze" i mniejsze (co utrudnia szukanie czujnikami termicznymi i magnetycznymi).
Tu masz obszerniej min. o helikopteach z sonarami:)
Może nie fundujmy sobie od razu lotniskowca ale flotyllę dozorową powinniśmy mieć na poziomie. Poza tym nie widzę tu wzmianki o funkcjach ratowniczych którymi marynarki wojenne się również zajmują.
Pomijam fakt że Siły Zbrojne to zespół rodzajów broni. Miejmy podwodne i miejmy nawodne, miejmy helikoptery przystosowane do działań nad morzem. Rzecz w tym że musi
@paveua: bo nie mieli podwodnych helikopterów
ja tam sie nie znam, ale chyba za dobrze Japończykom nie poszło na tej wojnie...
Komentarz usunięty przez moderatora
@ZiobroV: Nie ma czegoś takiego jak niewykrywalny samolot czy okręt.
Osobną kwestią jest wyznaczenie sektorów operacyjnych naszych okrętów podwodnych i rzeczywiście zbyt ofesywne ono nie było [a okręt podwodny raczej defensywną jednostką nie jest].
A za tym, że "Gryf" był przeznaczony do operowania w Zatoce Fińskiej, przemawia jego gigantyczny zasięg (około 17 tysięcy km), oraz to, że w jeden z jego pierwszych rejsów popłynął do Tallina.
Przecież mamy XXI wiek, wojny to przeszłość, sąsiedzi nas kochają, nasze położenie w Europie sprawia ze nikomu nie wadzimy, po co wydawać kasę na armie...