TVP: Produkcja animacji tańsza, ale i tak sprowadzimy je z USA
Dwa dni temu na wykopie pojawiła się informacja o tym, że Telewizyjne Studio Filmów Animowanych w Poznaniu upada, ale niestety nie przebiło się na główną. Szkoda. Tymczasem okazuje się, że TVP woli sprowadzać filmy z zagranicy, mimo, że polskie produkcje - i nie raz wybitne - są o wiele tańsze...
a.....a z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 54
Komentarze (54)
najlepsze
To tak jakby pomylić ciepło z temperaturą w książce do fizyki.
Dopóki nie nauczą się, że w dzisiejszych czasach animacje nie mają za zadanie edukować dzieci tylko wycisnąć kasę z ich rodziców bo są produktem z obudowanym marketingiem
a ja dzis przypadkiem na to trafilem i obejrzalem. Z komiksem wiele nie ma wspolnego, ale szkoda ze nie kontynuuja.
Aby wyrugowac poczucie wspolnoty narodowej i odrebnosci nalezy w pierwszym kroku zniszczyc wspolne korzenie: bajki, przyspiewki, opowiastki, legendy, potem jezyk, religie i tradycje.
Dalej juz latwo pojdzie...
Dlatego wlasnie mamy taki zalew nedza z importu, durna muzyka amerykanskich skazancow, smieciowym jedzeniem, bajkami o homo-ludkach wykonujacych rozkazy nieokreslonego twora i bzdetne filmy na ktorych wszyscy ganiaja ze spluwami, by zdobyc troche kasy.
Zal.pl
A potem zap!%!@#$asz do kina na amerykański film w którym ganiają z spluwami, po drodze zatrzymując się w McDonaldzie i słuchając muzyki skazańca w iPodzie.
Jedynie osrodki badawcze dzialaja znakomicie, ale to nie dzieki ich genialnemu systemowi nauczania, ale atrakcyjnosci finansowej i ciaglemu drenazowi mozgow z calego swiata.
Amerykanie po prostu naukowcom placom najwiecej i najczesciej importuja tych najlepiej wyksztalconych do siebie, by tworzyli im nowe technologie dla przemyslu.
Ogólnie dla mnie nikt nie ma podbicia do Japońskich animacji, nawet wielkie serie Marvela (mimo, że w dzieciństwie nie było
Właśnie sobie wyobraziłem co by było gdyby to Japończycy wzięli się za "Zaczarowany ołówek" i prawdę mówiąc ślinka mi pociekła :).
Niestety nie jestem przekonany co do "odświeżania" przez rodzime wytwórnie. Nie potrafiły by one stworzyć produktu równie atrakcyjnego co zagraniczne.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Lubię niektóre polskie bajki, na "Zaczarowanym ołówku" się wychowałem,
Cool story: wnuk mojej cioci, lat 6, mieszkający w Kanadzie od urodzenia wychowuje się od kilku lat na Reksiu, Pomysłowym Dobromirze, Zaczarowanym Ołówku, a po domu biega krzycząc "Karramba!". Najbardziej pokochał Baltazara Gąbkę, którego dostał ostatnio w wersji książkowej :) Żadna kreskówka pokazywana u nich w telewizji czy nawet na Cartoon Network, nie przypadła mu do gustu w takim stopniu, jak te nasze.
Ale nie ma co wrzucać na polską animację, bo w tych rodzajach w których się specjalizujemy zdecydowanie nie mamy się czego wstydzić. A i warto otworzyć się na coś alternatywnego od czasu do czasu :)
Inne kraje również mają arcyciekawe animacje, trzeba tylko nieco poszukać.
Odnośnie artykułu to jest mi
To co wstawiłeś mi się osobiście nie podoba, może