Moim ulubieńcem jest pan Jacek. Faktycznie jeździ na wózku. Ma opłacony z naszych pieniędzy wikt i opierunek w domu pomocy społecznej na Ratajach, kosztuje to społeczeństwo prawie 4 tys. pln/miesiąc. Mógłby spokojnie sobie żyć i grać w szachy, ale nie. Musi się napić przecież za coś.
Siedzi w ładną pogodę przed lidlem na os. piastowskim i prosi ludzi żeby mu kupili konkretne produkty w sklepie. Tu mnie prosi o kawkę, a tu mu pani cukier właśnie wręcza.
Siedziałem na dworcu z walizką, w środku nocy. Pociąg miał się zjawić nad ranem. Podszedł 'żul' i zapytał o kasę, albo jedzenie. Miałem browar i bilonu brak. Wypiliśmy po dwa, pogadaliśmy i poszedł. Wrócił po godzinie z dwoma hot-dogami i 2 piwami.
Ja jak byłem żulem i byłem głodny to zawsze starałem się najpierw znajdywać jakiś naiwniaków co mi kupią jakieś żarcie. Tj. miałem swoją piątkę na bułki i zamiast od razu kupować najpierw prosiłem pod sklepem o jedzenie, jak ktoś mi kupił to mogłem swoją piątkę wydać na wino. W sumie wszyscy byli w ten sposób zadowoleni - naiwniak sądził, że mi pomaga, a ja mogłem spokojnie się napić.
Pracuję w McDonaldzie od pół roku i też raz miałem do czynienia z podobną sytuacją. Do naszego 'maka' często przychozdzi kobieta, która zamiawia konkretną kanapkę. Wygląda bardzo zaniedbale, na pierwszy rzut oka żebraczka. No i przychodzi każdego wieczora, sypie klepakami, dostaje to co chce i konsumuje za drzwiami. No i pewnego dnia, godzina 23, pani, już po zakupach, konsumuje przed drzwiami restauracji, a do mnie do kasy podchodzi obcokrajowiec, ciemnoskóry, który po
Ja nie wiem czy to przez naszą mentalność, ale zawsze jak staram się komuś pomóc to choćby była to osoba najbardziej potrzebująca to traktuje mnie jak intruza. Wracałem z matury i chciałem starowince pomóc zakupy nieść, bo widzę, że ledwo sobie radzi, a właściwie nigdzie mi się nie spieszyło, więc czemu nie. Pytam się grzecznie czy mogę pomóc, a ta panika w oczach. Nie wyglądam jak łobuz, do tego byłem w garniturze,
@Kosma_: pomocy udziela sie gdy dana osoba jej potrzebuje a nie pomaga czy tego chce czy nie. Podobnie nie ma sie co obrazac jesli dana osoba nie skorzysta. Wolne siedzenie w busie/tramwaju zajmie sie predzej czy pozniej.
@typ711: Też tak myślałem, ale wygląda to jak wycięte z większego nagrania jakiegoś rowerzysty. Może wrzuca jakieś swoje wycieczki, czy coś, i akurat pomógł, to miał specjalnie to wycinać, żeby ukryć ten fakt?
W zeszłym roku wracając z Poznania zatrzymałem się w McDonaldzie po kawę. Stał przy parkingu ktoś prosząc o pieniądze na jedzenie. Niby nic nadzwyczajnego, po pewnym czasie dostał od kogoś parę złotych i.... poszedł kupić sobie bigmaca.....
Od tej pory postanowiłem że nigdy żadnemu żebrakowi nie dam pieniędzy. Jeżeli aż tak dobrze mu się powodzi, że stać go na stołowanie się w macu (przecież mógł za te pieniądze w markecie dostać o
Komentarze (195)
najlepsze
Moim ulubieńcem jest pan Jacek. Faktycznie jeździ na wózku. Ma opłacony z naszych pieniędzy wikt i opierunek w domu pomocy społecznej na Ratajach, kosztuje to społeczeństwo prawie 4 tys. pln/miesiąc. Mógłby spokojnie sobie żyć i grać w szachy, ale nie. Musi się napić przecież za coś.
Siedzi w ładną pogodę przed lidlem na os. piastowskim i prosi ludzi żeby mu kupili konkretne produkty w sklepie. Tu mnie prosi o kawkę, a tu mu pani cukier właśnie wręcza.
Ostatnio
Siedziałem na dworcu z walizką, w środku nocy. Pociąg miał się zjawić nad ranem. Podszedł 'żul' i zapytał o kasę, albo jedzenie. Miałem browar i bilonu brak. Wypiliśmy po dwa, pogadaliśmy i poszedł. Wrócił po godzinie z dwoma hot-dogami i 2 piwami.
Od tej pory postanowiłem że nigdy żadnemu żebrakowi nie dam pieniędzy. Jeżeli aż tak dobrze mu się powodzi, że stać go na stołowanie się w macu (przecież mógł za te pieniądze w markecie dostać o
We Wrocławiu jeden usiłował mnie naciągnąć na obiad za 25 zeta, innemu kupiłem jakąś bułke i smarowidło w Biedronce...