Poszedł Kaczyński do restauracji z oficerami BORu. Zamówił zupę z żółwia. Czekali długo, więc prezydent wysłał BORowca na kuchnię, by wybadał sprawę. A tam kucharz stoi z tasakiem nad żółwiem i próbuje mu łeb uciąć, ale żółw za każdym razem chowa się w skorupę. BORowiec podchodzi, wkłada żółwiowi palec w dupę, ten wystawia łeb i kucharz ciach. Sprawa załatwiona.
- No, musi mieć Pan sporą praktykę - mówi do BOWowca szef kuchni.
Komentarze (31)
najlepsze
- No, musi mieć Pan sporą praktykę - mówi do BOWowca szef kuchni.
http://pl.youtube.com/watch?v=VPggr-wiLyY