Właśnie ze szczerym rozbawieniem czytam na prawicowych forach enuncjacje PiS-troglodytów o zainscenizowanym śpiewaniu przez tłum w programie Lisa "Sto lat" dla premiera Tuska. Czytanie tego, co piszą na prawicowych forach to moje hobby, za każdym razem przekonuję się, że na ich tle Tworki to oaza normalności.
Myśl, że ja lub którykolwiek z moich współpracowników, zaangażowałby się w organizowanie komukolwiek klaki jest w istocie pocieszna. Ani bym na ten pomysł nie wpadł, ani materializować go by mi się nie chciało.
To, że zgromadzona w studiu publiczność zaśpiewała premierowi "Sto lat" uznaję jednak za - z jej strony - miły gest. To naprawdę podnoszące na duchu, że normalni ludzie mają w głębokim poważaniu ujadanie PIS-owskich propagandystów, że uznają, iż europejski awans premiera to sukces Polski oraz że chcą swym odczuciom dać wyraz.
Jednocześnie informuję, że w moim programie zorganizowana klaka rzeczywiście zaistniała. Tyle, że nie wczoraj. Zorganizowało ją PiS. Dwa razy. Za każdym razem wiernych Polskęzbawa zwieziono autokarami, a potem fundowali oni prezesowi wielkie brawa, najczęściej jeszcze zanim dokończył myśl. Naprawdę było to urocze w swej nie-spontaniczności.
Jednocześnie było oczywiście żałosne. Wystraszony prezes musiał na wywiad z dziennikarzem organizować stu zwolenników, by widzowie mieli wrażenie, że prezes wypadł świetnie. Donald Tusk występował u mnie w programie kilkakrotnie. Nikt nikogo do studia nie zwoził, autokarów nie było.
Było inaczej niż wtedy, gdy gościem był pan Kaczyński. Gośćmi w studiu byli wyłączni ci, którzy wysyłali sms-y. Tak było także wczoraj. Chcieli premierowi śpiewać, to zaśpiewali. Ich prawo.
Ja bym nie śpiewał, ale powtórzyłbym to, co powiedziałem w programie. Donald Tusk będzie grał o wielkie stawki. Mam nadzieję, że mu się uda, bo w tym momencie jego sukces będzie sukcesem Polski. I tyle.
Myśl, że ja lub którykolwiek z moich współpracowników, zaangażowałby się w organizowanie komukolwiek klaki jest w istocie pocieszna. Ani bym na ten pomysł nie wpadł, ani materializować go by mi się nie chciało.
To, że zgromadzona w studiu publiczność zaśpiewała premierowi "Sto lat" uznaję jednak za - z jej strony - miły gest. To naprawdę podnoszące na duchu, że normalni ludzie mają w głębokim poważaniu ujadanie PIS-owskich propagandystów, że uznają, iż europejski awans premiera to sukces Polski oraz że chcą swym odczuciom dać wyraz.
Jednocześnie informuję, że w moim programie zorganizowana klaka rzeczywiście zaistniała. Tyle, że nie wczoraj. Zorganizowało ją PiS. Dwa razy. Za każdym razem wiernych Polskęzbawa zwieziono autokarami, a potem fundowali oni prezesowi wielkie brawa, najczęściej jeszcze zanim dokończył myśl. Naprawdę było to urocze w swej nie-spontaniczności.
Jednocześnie było oczywiście żałosne. Wystraszony prezes musiał na wywiad z dziennikarzem organizować stu zwolenników, by widzowie mieli wrażenie, że prezes wypadł świetnie. Donald Tusk występował u mnie w programie kilkakrotnie. Nikt nikogo do studia nie zwoził, autokarów nie było.
Było inaczej niż wtedy, gdy gościem był pan Kaczyński. Gośćmi w studiu byli wyłączni ci, którzy wysyłali sms-y. Tak było także wczoraj. Chcieli premierowi śpiewać, to zaśpiewali. Ich prawo.
Ja bym nie śpiewał, ale powtórzyłbym to, co powiedziałem w programie. Donald Tusk będzie grał o wielkie stawki. Mam nadzieję, że mu się uda, bo w tym momencie jego sukces będzie sukcesem Polski. I tyle.
http://tomaszlis.natemat.pl/115433,pis-klaki-nie-bylo
#lis #tusk #wazelina #lewackalogika #panujuzpodziekujemy
źródło: comment_9VjYJLNvSckXnUgGaGOfWCjWHPtNQgvY.jpg
Pobierz