Wpis z mikrobloga

1386 + 1 = 1387

Tytuł: Prawiek i inne czasy
Autor: Olga Tokarczuk
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Forma książki: audiobook
W niewiedzy, że się istnieje, jest wyzwolenie od czasu i śmierci.

Spora odległość dzieli Europę od Ameryki Południowej, Polskę od Kolumbii i fikcyjną osadę Prawiek od równie fikcyjnego Macondo. Nie piszę o tym bez przyczyny, bo książka pani Tokarczuk bardzo przypominała mi (zresztą, jak czytam o niej, to nie tylko mi) właśnie Sto lat samotności pana Márqueza. I to nie tylko za sprawą realizmu magicznego. W obu tych dziełach czytelnik poznaje historię miejsca i rodziny z tym miejscem związanej, w obu dzieje się to na przestrzeni kilku pokoleń. Tylko w obu książkach wszystko to ma zupełnie inny wydźwięk. W Stu latach samotności wyczytałem o niezmienności rzeczy mimo mijającego czasu, w Prawieku i innych czasach raczej o przemijaniu i umieraniu wraz z tego czasu upływem, choć i ten upływ jest w książce kwestionowany.

Kiedy skończyłem czytać Sto lat samotności doszedłem do wniosku, że ta książka zawiera wszystko to, czego w literaturze nie lubię. Mimo tego zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Z Prawiekiem (…) było dokładnie odwrotnie. Tematyka beznadziei, uwięzienia, przemijania, braku perspektyw jest czymś co mnie fascynuje. I znalazłem to wszystko, jednak podane w sposób mało absorbujący. Przez pierwszą część, mniej więcej do jednej trzeciej objętości, poznawałem kolejnych bohaterów. Przydarzały się im rzeczy rozmaite, pokazywali swoje charaktery, a ja obserwowałem to jakoś bez większego zainteresowania. W zasadzie nie działo się tam nic poza pokazywaniem kolejnych postaci. Trochę się przy tym wynudziłem i nawet miałem ochotę odłożyć lekturę na wieczne niedokończenie (może byłoby ciekawiej gdyby do Prawieku zawitali Cyganie?). Dopiero później, kiedy losy bohaterów zaczęły się ze sobą splatać książka przykuła moją uwagę, ale też jakoś tak bez emocji. Zresztą oni wszyscy (być może to był celowy zabieg autorki) wydawali mi się tacy do siebie podobni, że miałem problem z ich rozróżnianiem. Zlali mi się niemal w jedno, a w zasadzie w dwa, i bohaterami Prawieku była dla mnie kobieta i mężczyzna. No, może jeszcze Niemiec i Rosjanin, bo oni byli z zewnątrz. Za bardzo dobrą znajduję za to końcówkę, kiedy to motywy porozrzucane na przestrzeni całej książki wskakują w końcu na swoje miejsce.

Cała ta historia okraszona jest mnóstwem przemyśleń. Dotyczą one głównie czasu i o Boga. Część z nich pokrywała się z moimi spostrzeżeniami, część skłoniła do zastanowienia się nad tym czy tamtym, większość jednak wydawała mi się na siłę i zbyt wydumana.

Do lektury podszedłem z dużymi nadziejami rozbudzonymi lekturą Biegunów. Zawiodłem się. Te dwie książki są zupełnie inne. Nie chodzi tylko o tematykę, już w samym swoim założeniu całkowicie przeciwną: tam podróż, tutaj historia jednego miejsca – może jednak ruch interesuje mnie bardziej niż bezruch? Myślę, że główną przyczyną jest to, że autorka umieściła w tej powieści, moim zdaniem, za dużo. Z tego względu nic nie jest tutaj dokładnie. Nie wykluczam, że taki był zamysł, być może chodziło o to, żeby zostawić pole dla wyobraźni czytelnika? W takim jednak wypadku albo to pole było za duże, albo moja wyobraźnia jest za mała.

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter #literaturapieknabookmeter
GeorgeStark - 1386 + 1 = 1387

Tytuł: Prawiek i inne czasy
Autor: Olga Tokarczuk
Gatu...

źródło: comment_16507305635PQxokiCxnzrI9Bo8sfapq.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz