Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Szybkie #wsparcie dla wszystkich mireczków i mirabelek, którzy od września znowu męczą się w szkole.
Ja też się męczyłam. Nienawidziłam i nadal nienawidzę szkoły. Tej, do której chodziłam, i szkoły jako systemu. #!$%@? mnie agresja uczniów, niekompetencja nauczycieli, #!$%@? podstawa programowa. Nadal jednak szkoła jest szkołą, to jest: miejscem nauki; i o to w tym chodzi - żeby się uczyć. Tylko dzięki temu przetrwałam podstawówkę, gimbazę i liceum. Kułam do oporu i dzięki temu miałam spokój, a dzisiaj mam profit. Wiem, że to działa.
Po pierwsze: nauczyciele nie #!$%@?ą się do bardzo dobrego ucznia. Możesz pić, palić, możesz flekować, ale jeśli tylko masz wysoką średnią - dadzą ci spokój. Nie rób głupich błędów, bądź przygotowany zawsze, z pracą domową, na kartkówkę. Masz też spokój z rodzicami. I właściwie wolną rękę.
Po drugie: jeśli nie masz kolegów i koleżanek, po miesiącu-dwóch będziesz miał, bo każdy chce mieć dobry układ z klasowym dziobakiem. Jako przysługę można coś wyjaśnić przed sprawdzianem, pomóc ogarnąć, wbrew pozorom ludzie potrafią się odwdzięczyć. A jeśli mimo wysokiej średniej nadal robisz za popychadło, to ucz się tym bardziej. Kolegów będziesz miał na studiach. Albo na jakimś dodatkowych zajęciach po szkole. Albo w necie, na wypoku. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie wszyscy na świecie są #!$%@?, serio. Moi przyjaciele to trzy osoby z zupełnie różnych światów, poznaliśmy się przypadkiem na jakiejś imprezie podczas studiów - a każde studiowało coś innego. Z ogólniaka została mi jedna dobra koleżanka.
Co do tych kolegów jeszcze, to powtarzam: w szkole chodzi przede wszystkim o to, żeby się uczyć. Przyjaciele to wartość dodana. Te wszystkie układy, układziki... Bądź ponad to. Chodziłam do szkoły przed FB i snapami, za moich czasów rozmawiało się o tym, co kto napisał na swoim niby-anonimowym blogu albo dlaczego ma taki status na Gadu. Ludzie obrabiali sobie dupy dokładnie tak samo, jak teraz, zmieniły się tylko narzędzia. Tydzień później nikt o tym nie pamiętał, szkoda nerwów na takie pierdoły. Oczywiście warto mieć swoją listę chodzących gówien i #!$%@?, która na klasowym spotkaniu kilka miesięcy po maturze "tak bardzo się cieszy, że cię widzi" przypomnieć jej własne słowa, a potem tylko patrzeć, jak świat płonie. Ja takiej #!$%@? przypomniałam w chwili nostalgicznego wzruszenia, jak zażądała, żebym zmieniła klasę, bo zaniżam średnią. Ona miała średnią 5,1. Ja 5,0.
Warto być ponad wszelkie szkolne dramy i nie dać się wciągnąć w jakieś podjazdowe gierki. Nawyk raz nabyty zostaje na lata, bo później i na studiach, i w pracy, i w życiu prywatnym zetkniecie się z podobnymi sytuacjami.
Po trzecie: wiedza się przydaje, serio. OK, wszystko można znaleźć w necie, ale naprawdę, takie magiczne umiejętności, jak obliczanie procentów, dobrze opanowany język obcy, jakieś kwestie chemiczno-fizczyne serio przydają się w codziennym życiu, albo procentują w przyszłości (ja teraz zarabiam więcej dzięki znajomości niemieckiego, którego uczyłam się w liceum i fakultatywnie na studiach). Jeśli nie wybrałeś jeszcze profilu klasy, podpowiem: wybierz jak najmniej atrakcyjny. Lepszy zwykły, nie wiem, bio-chem albo profil tzw. humanistyczny czy po prostu językowy w dobrym ogólniaku niż jakieś wodotryski w szkole piątej kategorii. To samo tyczy się studiów. Nie wybieraj tego, co modne, jakiejś gównianej klasy mundurowej w technikum obróbki skrawaniem. Bierz to, co ciebie interesuje albo ma przyszłość. Prawnik, lekarz, inżynier, nauczyciel zawsze będą mieli pracę. Kucharz, mechanik, elektryk też. Tylko trzeba to wyekspić. Szkolić się, być najlepszym.
Po czwarte: korzystaj, póki jesteś na garnuszku rodziców. Chcą cię zapisać na dodatkowe lekcje? Idź, co ci szkodzi. Jeśli tylko czujesz, że ogarniesz, że masz czas na dodatkowy język, pływanie, taniec, prawko, cokolwiek - idź, jeśli starzy chcą za to zapłacić. A na studiach bierz wszystkie możliwe fakultety. Potem już nie będzie tak łatwo.
Po piąte: cel jest jeden. Skończyć szkołę w terminie. Z najlepszym możliwym wynikiem. Ja nigdy nie czułam się tak wolna, jak po maturze. Odebrałam swoje zajebiste świadectwo i wyszłam ze szkoły po raz ostatni, nie oglądając się za siebie. Dumna i wolna. I ty też taki będziesz. Powodzenia.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Szybkie #wsparcie dla wszystkich mi...

źródło: comment_V6wFwooB6z7pAUsnLoUfkyPb6TAZfKwa.jpg

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
Ja takiej #!$%@? przypomniałam w chwili nostalgicznego wzruszenia, jak zażądała, żebym zmieniła klasę, bo zaniżam średnią. Ona miała średnią 5,1. Ja 5,0.


@AnonimoweMirkoWyznania: lubisz #!$%@?ć dramy o pierdoły, co? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Poza tym Daria nijak się ma do twojego wpisu
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: bez sensu. Dobre oceny można mieć i bez kucia całymi nocami, za to bycie stereotypowym kujonem na pewno nikomu przyjaciół nie zjedna ("przyjaciele" od przysług się nie liczą). Nie mówię żeby olewać naukę i imprezować, bo nie, nauka jest ważna, ale nie jest jedyna w życiu i warto chociaż spróbować się z kimś zakumplować. Choćby z jedną osobą.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie wiem, czy taki był zamysł, ale Twój wpis jest dość ponury i nie odnoszę wrażenia, że wyszłaś z tej szkoły dumna i wolna (inaczej nie używałabyś takiego a nie innego języka). Ja dodam tylko od siebie, że nie zawsze ludzie są tacy źli na jakich się kreują. Miałam w klasie dość napiętą atmosferę i zdecydowanie nie należałam do klasowej "elity". Wydawało mi się, że niektórzy mnie nie lubią, obgadują
  • Odpowiedz
NaćpanaŻona: @dasvolk: nie, nie lubię "#!$%@?ć dram za pierdoły", po prostu #!$%@?ą mnie hipokryci. A Daria do wpisu ma się bardzo. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
@nacpanazielonka: czy z mojego wpisu wynika, że byłam stereotypowym kujonem? Nie sądzę. Napisałam też, że mam kontakt z jedną dobrą koleżanką z liceum, więc nie było tak źle, jak może ci się wydaje.
I nie piszę o "dobrych" ocenach, a o bardzo dobrych.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: mówisz o podporządkowaniu całego życia nauce i temu, co się "opłaca". A gdzie odpoczynek, nawiązywanie kontaktów, czy nawet marnowanie czasu na głupoty - bo jak nie w czasach szkolnych, to kiedy?
Potem taki 30-, 40latek się nagle budzi i widzi że całą szkołę #!$%@?ł jak dziki osioł, w robocie też #!$%@?ł i teraz nic poza wysiedzianymi dupogodzinami i ewentualnymi gnijącymi na koncie pieniędzmi nie ma.
  • Odpowiedz
OP: @dajeszmalina: Wpis nie jest ponury. Jest rzeczowy. Jeśli ktoś jest #!$%@?ą, to jak ma być nazywany? Nie odnosisz jakiegoś tam wrażenia, trudno, twoja sprawa. Nie mam żadnego problemu z przeszłością, na "spotkaniu klasowym" byłam raz jeden kilka miesięcy po maturze, było to dawno temu. Poszłam z ciekawości. Kilka osób do pogadania, reszta -- dzisiaj nie pamiętam nawet ich imion. Dziewczyna, o której wspomniałam, była jedną z kilku naprawdę nieszczerych
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania
#!$%@?ąc od treści - z którą się w większości zgadzam - to jest prawdopodobnie najpoprawniej gramatycznie napisana notka, jaką czytałem tu na mirko. Nawet, cholera, średniki i myślniki użyte zgodnie z zasadami. Zupełnie błędów się nie wystrzegłaś, ale i tak szanuję. (òóˇ)
  • Odpowiedz