kumpel Marek mi w robocie wyciął podś#!$%@?ę - odkręcił mi jedną śrubę z krzesła - przez pół dnia nie zauważyłem, ale jak się przechylałem, żeby po coś dalej sięgnąć to prawie się #!$%@?łem.

ALE miałem takie szczęcie, że akurat nikogo nie było w pokoju, poza jednym gościem, który rano widział jak Marek, który przychodzi do roboty pierwszy, coś dokręca w swoim krześle. Winowajca może być więc tylko jeden, zwłaszcza, że z niego