Pojechałem z żonką i synem 5 lat do biedronki po mleko i jakieś tam pierdoły, humory fajne więc zamiast kupować wygłupialiśmy się, po drodze wrzucając coś tam do wózka. Idziemy do kasy w końcu po dobrych 20 min w sklepie. Ładujemy na taśmę fanty. OK. spakowane. Jajko niespodzianka jeszcze. Szukam portfela. #!$%@?. Jak zwykle... zostawiłem w samochodzie. Przepraszam kolejkę i zapi...alam do auta. Mój syn na wyścigi za mną. Szukam w aucie.