Pierwszy dzień urlopu.
Wstał chłop o 8 ale leżał do teraz.
Wypiłem herbatkę zieloną i jakoś sie trzeba zmusić do dokładnego wysprzątania kawalerki bo jest syf jak cholera. Nigdy nie miałem większego syfu odkąd tu mieszkam, jeszcze parę much lata i nie chcą wylecieć xd
Jakieś 4h pewnie zejdą, bo ja lubię każdy szczegół dokładnie wyczyścić.
Nie chce mi się ale się zmuszę, może podczas sprzątania się wkręcę i mi się spodoba.