"Szczecinianie z przekąsem mówili o życiu w Dąbiu. Było tam więzienie, w któym powinno siedzieć sporo kupców [...]. Oryginalnym więźniem był pewien włóczęga ubrany w szatę z kory brzozowej. Aresztowano go ustawicznie za różne przestępstwa i dopiero po pewnym czasie zorientowano się, że był to raczej kloszard, który znajdował przytułek w więzieniu. Okazało się, że studiował filozofię, znał łacinę, ale był nihilistą. Twierdził, że 'wszystkich pochłonie nirwana', nie chciał wrócić
@Pommernstellung: tak mi się teraz przypomniało, że czytając ksiażkę pomyślałam sobie, że koniecznie Ci muszę podrzucić ten tytuł. Podrzucam więc "Życie codzienne w Szczecinie w latach 1800-1939". Może nie czyta się tej książki zbyt łatwo, ale warto po nią sięgnąć. Pomyślałam, że byłbyś tym tytułem zainteresowany :)