Im dokładniej się przyjrzeć, tym bardziej nasz strategiczny sojusznik rządzący na bratnich Węgrzech spełnia wszystkie cechy postkomunistycznego układu związanego ze służbami specjalnymi, który rzekomo tak bardzo chce zwalczać Kaczyński:
Zdobycie kontroli nad tajnymi służbami od samego początku było dla Fideszu kwestią kluczową: już w 1990 podczas wyboru Gabora Demszkyego przez radę Budapesztu na nadburmistrza stolicy Fidesz zażądał dla siebie w zamian jego stanowiska w parlamencie, tj. fotela przewodniczącego komisji ds. bezpieczeństwa narodowego. Do połowy pierwszego dziesięciolecia lat dwutysięcznych pozostający w opozycji Fidesz dzięki temu stanowisku zapewniał sobie wpływ na aparat odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa.
Ale po roku 2006 rządzący socjaliści ukrócili stosowaną przez służby praktykę donoszenia na dwie strony - i na socjalistów, i na Fidesz - co doprowadziło do ostrej wojny między obiema partiami. To sprawiło, że Fidesz sięgnął po szemrane prywatne wywiadownie, jak na przykład UD Zrt., którą najpoważniejszy węgierski tygodnik gospodarczy "HVG" określił mianem "prywatnej tajnej służby organizującej partyjne pucze". Zatrudnionych tam weteranów dawnych specsłużb Fidesz po objęciu rządu w 2010 roku przywrócił do pracy w rządowych służbach specjalnych. Sandor Pinter jako minister spraw wewnętrznych od 2010 roku sprawuje nadzór nie tylko nad policją, ale także nad tajnymi służbami, co oznacza zniesienie symbolicznego dla transformacji ustrojowej rozdzielenia tych dwóch pionów.
Od 2010 roku Fidesz - posiadając w parlamencie większość dwóch trzecich mandatów - byłby w stanie samodzielnie doprowadzić do ujawnienia archiwów policji politycznej reżimu komunistycznego, jednak rozwiązanie komisji ds. ujawnienia teczek (...) czy absurdalna wypowiedź sekretarza stanu ds. administracji i sprawiedliwości ("osoby śledzone w poprzednim systemie mają dostęp do wszystkich oryginałów sporządzanych na ich temat dokumentów i pism", czyli mogą zabrać je do domu) raczej wskazują na to, że w obozie rządzącym przygotowywany jest grunt pod zniszczenie informacji znajdujących się na taśmach magnetycznych, ale jeszcze nieprzepuszczonych przez polityczne sito. Węgry są jedynym w Europie Wschodniej przypadkiem państwa, gdzie ten system politycznego szantażu nadal może funkcjonować. Co więcej, możliwość zbierania danych jest rozszerzana pod coraz to nowymi pretekstami na kolejne
Kurtyna.
xD
xDD
@Cheater: