Gośka miała chyba bordera
Ankę przezywali "wenera"
Karolina broniła matriarchatu
Zośka dawała mi nieraz do wiwatu
Nana nana
Nana nana
Drugiej Karolinie stuleje całowali buty
Pogląd na mężczyzn miała już wykuty
Puknąłem się w czoło, walnąłem w stół
Na odchodne krzyknęła "jaki z ciebie muł"
Nana nana
Nana nana
Ni to wiersz, ni piosenka
Dla czytającego pewnie udręka
Ani to śpiewać, ani recytować
Można tylko autorowi życia pożałować
Nana nana
Nana nana
Ankę przezywali "wenera"
Karolina broniła matriarchatu
Zośka dawała mi nieraz do wiwatu
Nana nana
Nana nana
Drugiej Karolinie stuleje całowali buty
Pogląd na mężczyzn miała już wykuty
Puknąłem się w czoło, walnąłem w stół
Na odchodne krzyknęła "jaki z ciebie muł"
Nana nana
Nana nana
Ni to wiersz, ni piosenka
Dla czytającego pewnie udręka
Ani to śpiewać, ani recytować
Można tylko autorowi życia pożałować
Nana nana
Nana nana
"Ach, jakież nudy w tym borze"
Rzekł zbójnik o rannej porze
Czatował przy starej drodze
Leżąc w czarnej, lnianej todze
Wtem śniadanie mu przerywa
Rycerz, co się w hełmie skrywa
Zjeżdża rumakiem ze wzgórza
Cały trzęsie się i wkurza
"Czyś ty obraził mą lubą?!
W karczmie nazwałeś ją grubą?
Że dupy daje, kłamałeś
I inne oszczerstwa łgałeś?!"
Biała zbroja mokra cała
Czoło spocone bez mała
Jego twarz zdobi purpura